REKLAMA

Plusy i minusy po meczu z GKS-em Bełchatów

Qbas - Wiadomość archiwalna

Właściwie po takim spotkaniu wniosek może być jeden – nie umiemy grać w piłkę. Tak po prostu. Trener może się tłumaczyć, piłkarze szukać usprawiedliwień, ale kibiców się nie oszuka – Legia walczy, próbuje, ale nic z tego nie wychodzi, bo po prostu zapomniała jak to się robi. Miejmy nadzieję, że amnezja minie przez te parę dni, które zostały do meczu w Krakowie.

Bardzo nie lubimy, gdy wychodzi nam, że najlepszym zawodnikiem Legii jest bramkarz. Ale co zrobić, skoro Dusan Kuciak kilkoma interwencjami zasłużył sobie na to miano. Oczywiście w pierwszej kolejności brawa należą mu się za sytuację z 8. minuty, gdy wspaniale obronił strzał Buzały, z którym znalazł się sam na sam. Później jeszcze raz nie dał się pokonać napastnikowi z Bełchatowa, gdy przytomnie zmniejszył mu kąt strzału po tym, jak fatalnie do tyłu zagrał Rzeźniczak. Do tego Dusan zaliczył jeszcze parę dobrych wyjść przy dośrodkowaniach. Niemniej, mimo że w drugiej połowie rywale oddali tylko jeden strzał w kierunku jego bramki, to trafili do siatki. Trudno w tym przypadku winić jednak Kuciaka.

Plusik należy się także Rafałowi Wolskiemu. "Wolak" przede wszystkim pociągnął zespół do przodu, zdobył bramkę i robił tzw. różnicę w akcjach Legii. Wciąż jeszcze jednak miewa spore przestoje w grze, gdy najzwyczajniej znika z pola widzenia. Do tego dochodzą fatalnie zagrywane piłki ze stałych fragmentów gry. Rafał ma jeszcze nad czym pracować.

Nieźle poradził sobie również Artur Jędrzejczyk, który skutecznie radził sobie z przeciwnikami na prawej stronie obrony. Znów był aktywniejszy w ofensywie, ale wciąż jest tam za mało efektywny.

Podobnie można ocenić grę Jakuba Wawrzyniaka, z tym że nasz reprezentant był znacznie lepszy w poczynaniach ofensywnych. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy powinien był nawet zdobyć bramkę, ale niepotrzebnie szukał jeszcze podaniem Danijela Ljuboji. "Wawrzyn" nie popisał się za to przy wyrównującym golu gości. Marcin Żewłakow najzwyczajniej go przeskoczył.

Znów kroczek do przodu zrobił Miroslav Radović, powolutku zaczynający przypominać samego siebie z jesieni. Problem w tym, że jego powrót do najwyższej formy trwa bardzo długo, a zostało nam 1,5 miesiąca grania. "Rado" starał się szarpać, szukał gry i próbował oddawać strzały. W 77. minucie był faulowany w polu karnym gości przez Grzegorza Barana, ale sędzia nie dopatrzył się złamania przepisów.

Poprawny występ ma na swoim koncie Michał Żewłakow, ale te jego długie podania z pominięciem pomocników są bardzo irytujące, tym bardziej, że zazwyczaj "Żewłak" zagrywa niedokładnie. Inna sprawa, że często nie ma za bardzo komu podać i musi rozgrywać akcje w ten sposób. W obronie stabilnie, choć to po jego faulu na Buzale arbiter odgwizdał rzut wolny, po którym GKS wyrównał. Tym razem w cieniu brata.

Michał Żyro rozegrał średnie spotkanie. Wprawdzie ponownie widać było, że się stara, ale 13 strat w godzinę to liczba zatrważająca. Trzeba też jednak odnotować jego kilka przytomnych podań, parę udanych dryblingów i asystę przy bramce.

Janusz Gol zagrał bardzo dobrze w defensywie i znacznie słabiej w ataku, ale to wystarczyło, by ekspert Canal+ Kazimierz Węgrzyn przepchał go do jedenastki kolejki. Widocznie obecnie wystarczy tak niewiele. Gol tymczasem zmarnował doskonałą okazję w ostatniej akcji pierwszej połowy, a poza tym był, ostatnio tradycyjnie, nieporadny. Wiadomo, że nie jest to piłkarz, który pociągnie Legię do przodu. Ale za pracę w defensywie należy się mu pochwała.

Jakub Rzeźniczak natomiast już od początku spotkania wydawał się być nerwowy i niedokładny. Nie pomagały mu trybuny, które po pierwszych niepowodzeniach zaczęły wygwizdywać naszego pomocnika. Znów świetnie było w obronie (15 odbiorów), ale w ofensywie to już klasyczna tragedia.

Nijako wypadł też Danijel Ljuboja. Grał to co zawsze, angażował się, ale kompletnie nic z tego nie wynikało. Coraz bardziej drażnią jego zejścia w głąb boiska, bo przez to nikogo nie ma w polu karnym. Chyba naprawdę pora przestawić go za napastnika i dać szansę Blanco.

Skoro już o Argentyńczyku mowa, to Ismael Blanco pojawił się dopiero na ostatni kwadrans. W samej końcówce miał na nodze piłkę meczową, ale uderzył tam, gdzie stał Sapela i na bramkę w lidze musi jeszcze poczekać. Poza tym przyzwoicie – grał tak, jak powinien napastnik. Trudno się jednak oprzeć wrażeniu, że drużyna nie ma do niego zaufania i za rzadko szuka go w "szesnastce".

Marnie zagrał Ivica Vrdoljak. Nasz kapitan wystąpił na środku obrony i parokrotnie popełnił bardzo proste błędy, pozwalając, by piłka go minęła (np. sytuacja Buzały z 8. min.). Znacznie lepiej szło mu wyprowadzanie piłki (m.in. dalekie podanie do Radovicia w 45. min.), ale i to nie przyniosło drużynie spodziewanych efektów.

Michał Kucharczyk dostał pół godziny gry i całkowicie zmarnował ten czas. Był niedokładny, przewidywalny i nieskuteczny. Maleńki plusik tylko za ambicję, ale to powinna być przecież norma.

Nacho Novo zagrał za krótko, by omówić jego występ, ale nie wykorzystał tych swoich 8 minut.

Oceny redakcji legioniści.com

Dusan Kuciak – 4,2
Jakub Wawrzyniak – 4,0
Rafał Wolski – 3,8
Artur Jędrzejczyk – 3,8
Michał Żyro – 3,2
Michał Żewłakow – 3,2
Miroslav Radović – 3,0
Ivica Vrdoljak – 3,0
Danijel Ljuboja – 2,8
Ismael Blanco – 2,8
Nacho Novo – 2,8
Jakub Rzeźniczak – 2,2
Janusz Gol – 2,5
Michał Kucharczyk – 1,8

UWAGA! Średnia ocen wystawionych przez redakcję nie musi być spójna z treścią "Plusów i minusów" i stanowi niezależną część tej publikacji.


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.