REKLAMA

Chelis: Kluby, które grają wyżej, nie mają takich kibiców jak Legia

Bodziach - Wiadomość archiwalna

Łukasz Chelis (Basket Piła): "Często tak bywa, że jeśli ktoś jest uznawany za faworyta, to pali się i wydaje mi się, że sporo zależało od pierwszego meczu. Za dużo było w nas stresu, mogliśmy ten mecz spokojnie wygrać. Mieliśmy nadzieję, że uda nam się wyrwać dwa punkty. Była zacięta walka, widać było prawdziwą koszykówkę, nie ukrywam że inna hala i specyficzne obręcze, które są w Warszawie, także nam nie pomogły. Do tej pory naszą silną stroną były rzuty z obwodu, a tu nic nie trafialiśmy. To była jedna z przyczyn, dlaczego przegrywaliśmy mecze w Warszawie."

Po trzeciej kwarcie wydawało się, że już jest po meczu, a jednak spięliście się, wyszliście na prowadzenie i mogliście wygrać.
- To jest koszykówka, to jest sport. Mógł kolega w ostatniej sekundzie trafić z połowy i byśmy wygrali. Ja w końcówce nie trafiłem osobistego i byłby remis i dogrywka. To jest piękno sportu - w każdej chwili można wygrać i przegrać. Można przegrywać 15 punktami i wygrać jednym punktem i prawie udało się nam to zrobić. Niestety, tym razem szczęście nam nie dopisało. Podjęliśmy walkę, mimo takiej przewagi Legii. Walczyliśmy z całych sił, ale nie udało się.

Teoretyczne szanse awansu jeszcze macie.
- Szansa jest, tylko jeśli Legia nam pomoże i wygra jutro z UKS-em Kielno, a my wygramy z Notecią różnicą około 22 punktów. To oczywiście nie jest nie do wykonania, tym bardziej że, mecz jest o godzinie 11 i różnie to ludzie znoszą. Jedni dobrze czują się rano, inni nie. Zadecyduje dyspozycja dnia. Może być tak, że wygramy różnicą 30 punktów, a możemy też przegrać 5 punktami. Jesteśmy nakręceni, chcemy wyjść na przeciwników i jak najszybciej zdobyć tę przewagę, żeby wywalczyć awans do finałów. Pod warunkiem oczywiście, że Legia wygra z UKS-em.

Wczoraj w Waszym zespole nawet na moment na parkiecie nie pojawił się Ignatowicz. Nas to dziwiło, tym bardziej, że przegrywaliście już do przerwy.
- To była decyzja trenera. Możliwe, że z nim grałoby się nam łatwiej, tym bardziej, że brakuje nam wysokich zawodników, a trener pomaga nam grać pod koszem. To jednak jego decyzja i tylko on może teraz żałować, że nie wyszedł na parkiet i nie zagrał z nami, bo było widać, że dziś nam pomógł na parkiecie.

Atmosfera na trybunach przeszkadzała Wam, czy może mobilizowała do walki?
- Ja zawsze grałem przy sporej publiczności i mnie taka atmosfera motywuje. Zresztą u nas w Pile też wszystkie mecze były rozgrywane przy 1000-osobowej publiczności i nas to nie deprymuje. Każdy z nas przyzwyczajony jest do dopingu. To jest super - ta atmosfera, powiem szczerze, że w drugiej lidze drużyny z "wyższej półki" nie mają takich kibiców jak Legia, czy Basket i to jest niesamowite w sporcie. Fajnie, jakby takie dwie drużyny, dobrze organizacyjnie przygotowane, do tego z fanatycznymi kibicami, awansowały do II ligi, bo to by podniosło poziom drugiej ligi. Ale zobaczymy jak będzie. My będziemy walczyć, Legia ma już pewny awans do finałów. Podejrzewam, że w finałach wyjdą z 1 lub 2 miejsca i będzie tutaj świetna atmosfera. Naprawdę w Warszawie brakuje takiej atmosfery w koszykówce. Kluby, które grają wyżej nie mają takich kibiców jak Legia.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.