Tomek Jaremkiewicz - fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Jaremkiewicz: O kibicach można wygłaszać litanie

Hugollek - Wiadomość archiwalna

Tomek Jaremkiewicz: "Chcielibyśmy bardzo serdecznie podziękować całej redakcji Legionisci.com za to, co dla nas zrobiliście w tym zakończonym już sezonie: za relacje, za stronę internetową, za to, że nam pomagaliście i że na każdym meczu mogliśmy na was liczyć. Czuliśmy ogromne wsparcie z waszej strony. Jednocześnie muszę przyznać, że odkąd gram w koszykówkę, w żadnym z klubów, w jakich przyszło mi występować, nie odczuwałem aż takiej presji jak tu w Legii przed turniejem finałowym.

Czuliśmy presję kibiców, sponsora, a i sami siebie dodatkowo 'nakręcaliśmy'. Przed każdym z decydujących bezpośrednio o awansie meczów byliśmy bardzo spięci, co zresztą widać było na parkiecie. Mimo że pierwsze dwie rywalizacje wygraliśmy, istniała obawa, że mogliśmy przegrać ostatnie spotkanie przeciwko drużynie z Poznania czternastoma punktami i odpaść z rozgrywek, a wówczas wszystko, na co tak ciężko pracowaliśmy przez cały sezon, zostałoby zaprzepaszczone.

Cieszymy się, że wszystko poszło po naszej myśli. Nie udałoby nam się jednak niczego osiągnąć bez włodarzy firmy Waryński, bez kibiców i bez wielu innych życzliwych nam osób. Wszystkim bardzo serdecznie dziękujemy za okazane wsparcie. Chciałbym jednocześnie podkreślić, że my dołożyliśmy jedynie małą cegiełkę do tego, co udało nam się osiągnąć. Ten końcowy sukces ma bowiem naprawdę wielu autorów.

Mamy nadzieję, że małymi kroczkami zbudujemy nową, lepszą przyszłość koszykarskiej Legii. W minionym sezonie rozgrywaliśmy sparingi z zespołami z drugiej ligi i większość z nich kończyła się wynikami na styku. Obiektywnie rzecz biorąc, uważam, że gdybyśmy grali tym składem w rozgrywkach drugoligowych, to na pewno zakwalifikowalibyśmy się do play-offów, a przy dobrej grze moglibyśmy zająć miejsce w ligowej czołówce. Jako że jest to naturalnie gdybanie, trzeba po prostu poczekać na to, co przyniesie nowy sezon. Należy jednak być dobrej myśli oraz liczyć na pozyskanie i hojność sponsorów. Jedyną stałą, jakiej można być pewnym, to niezawodni kibice – niezależnie od tego, gdzie gramy, możemy zawsze liczyć na ich wsparcie. Myślę, że atmosfera, jaką tworzą na naszych spotkaniach, nie tylko pośrednio przyciąga potencjalnych sponsorów, lecz również odbija się szerokim echem w całej Polsce.
Muszę przyznać, że kibice „zaaplikowali” nam ogromny zastrzyk adrenaliny w piątek w meczu przeciwko gdynianom. Gdy przegrywaliśmy już kilkunastoma punktami, spojrzałem na kolegów z drużyny i na trenera, którzy mieli spuszczone głowy. Po chwili zerknąłem w stronę kibiców, którzy uderzając dłońmi w bandy przy parkiecie, głośno krzyczeli. Entuzjazm, z jakim to robili, natchnął nas do walki, dał nam „kopa” i dzięki nim zwyciężyliśmy. Gdybyśmy wówczas przegrali, trudno powiedzieć, jak dalej potoczyłby się ten turniej, jak wpłynęłoby to na naszą psychikę.

Dodam, że kibice wspierali nas przez cały turniej. Nie było tak jak niektórzy sugerowali na początku, że fani nie żyją meczem, że są to jedynie kibice piłkarscy. To nieprawda. Reagowali adekwatnie do sytuacji na boisku, udzielały im się emocje, a do tego świetnie się bawili. Powiem szczerze, że można o nich wręcz litanie wygłaszać. (śmiech)"


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.