REKLAMA

Plusy i minusy po meczu z SV Ried

Qbas - Wiadomość archiwalna

Trudno powiedzieć, jak to możliwe, że Legia przegrała z tak słabym zespołem jak SV Ried. "Wojskowi" przyzwoicie grali jedynie przez ok. 30 minut całego meczu – pierwszy i ostatni kwadrans. Na porażkę znów miały wpływ indywidualne błędy, ale też nie sposób nie dopatrzeć się winy trenera, który po przerwie w środku pomocy zostawił tylko Daniela Łukasika. Na szczęście grający w osłabieniu legioniści zdobyli bramkę kontaktową i ich sytuacja przed rewanżem znacznie się poprawiła. Wydaje się bowiem, że przy 0-2 losy rywalizacji byłyby przesądzone.

fot. Legionisci.com Zawsze to źle, gdy najlepszym piłkarzem drużyny jest jej bramkarz, ale na wyróżnienie tak właściwie zasłużył jedynie Dusan Kuciak. Niczego szczególnie nie zawalił, choć przy pierwszej bramce błąd Żewłakowa wynikał z nieporozumienia ze Słowakiem. Był jak zwykle czujny i dynamiczny. Inna sprawa, że gospodarze nie przetestowali go jakoś szczególnie. W 77 minucie pięknie obronił w sytuacji sam na sam, ale sędzia wcześniej odgwizdał spalonego. Jak na razie, Dusan może nie błyszczy, ale nie możemy na niego narzekać.

Ponownie na przyzwoite noty zasłużył Marek Saganowski, który tym razem pojawił się na boisku już po przerwie. "Sagan" długo niczego nie pokazywał, ba, można powiedzieć, że był pierwszym hamulcowym w ofensywie, ale w końcówce mógł zdobyć dwa gole (raz uderzył piłkę głową w poprzeczkę) i zadecydować nawet o wygranej Legii. Niestety, Marek musi mieć w meczu parę sytuacji, by którąś wykorzystać. Tym razem miał "tylko" dwie...

Powody do umiarkowanego zadowolenia ze swej postawy może mieć Daniel Łukasik, bowiem znów, zwłaszcza w pierwszej połowie, przyzwoicie sobie poczynał w roli defensywnego pomocnika. Za to po przerwie, gdy u jego boku zabrakło Gola, dał się na początku stłamsić Austriakom. A w ustawieniu zespołu z czterema stricte ofensywnymi zawodnikami zwyczajnie nie był w stanie wypełnić luki w środku pola. Znów mało pomógł kolegom w rozegraniu piłki do przodu, bowiem zazwyczaj grał do boku, do najbliższego. Gdy jednak próbował zagrań ofensywnych, były one już niedokładne.

Dobrą zmianę dał Jakub Rzeźniczak, który z konieczności zastąpił na lewej obronie usuniętego z boiska Wawrzyniaka. I "Rzeźnik" wypełnił zadania, które postawił przed nim trener – nie przepuszczał akcji swoją stroną, a jednocześnie w ofensywie zaskoczył rywali łamaniem ataku do środka i dośrodkowaniami prawą nogą. Widać wyraźnie, że Austriacy nie bardzo rozpracowali Legię.

Tym bardziej, że trener z Ried po spotkaniu przyznał, że Jan Urban zaskoczył go ustawieniem Danijela Ljuboji w środkowej formacji. "Ljubo" na nowej pozycji nie zachwycił. Wprawdzie szukał gry, wychodził na pozycje, próbował kombinacyjnych rozwiązań, ale nie poprowadził gry Legii. Był w swych poczynaniach niechlujny i przewidywalny, a do tego nie wychodziły mu zagrania ze stałych fragmentów. Na szczęście, mimo że nie umie grać głową, właśnie po uderzeniu piłki w ten sposób trafił do siatki.

Za swą grę nie musi się wstydzić Michał Kucharczyk, choć pora, by wreszcie zaczął odgrywać w zespole większą rolę. Jeśli tego nie zrobi, to pewnego poziomu może już nigdy nie przeskoczyć. W Ried było bez fajerwerków, choć dało się zauważyć parę zrywów. Trener uznał, że jest pierwszym do zmiany.

Podobnie wypadł Miroslav Radović - były zrywy, jak choćby w końcówce I połowy, gdy wkręcił w ziemię dwóch rywali i podał do Koseckiego, ale Kuba nie wykorzystał jego podania. Potem znów zgasł, bo rywale pieczołowicie go pilnowali. Na szczęście przebudził się znów w końcówce i z rzutu wolnego pięknie dośrodkował na głowę swego serbskiego przyjaciela, który trafił do siatki. Warto przy tym zauważyć, że rzuty wolne na prawą nogę i niemal wszystkie kornery wykonuje właśnie "Rado".

Ivica Vrdoljak zmienił w końcówce Daniela Łukasika i wydaje się, że nieco uspokoił poczynania linii środkowej. Dużo pracował i walczył. Czekamy na jeszcze więcej.

fot. Legionisci.comNa pewno więcej spodziewaliśmy się po bocznych obrońcach. Artur Jędrzejczyk zbyt często dawał się ogrywać na swojej stronie boiska, a do tego był całkowicie niewidoczny w ofensywie. Jakub Wawrzyniak zaś sprokurował rzut karny i wyleciał z boiska. Wcześniej też szczególnie nie błyszczał, choć w obronie robił swoje i radził sobie znacznie lepiej od "Jędzy".

Słabo zagrał Janusz Gol, a właściwie nie zagrał, tylko przeszedł obok meczu. Nie wyszło mu to spotkanie.

Jeszcze gorszy był Jakub Kosecki, który dużo biegał, walczył za dwóch, próbował dryblingów, ale wszystko zawsze kończyło się tak samo – stratą lub niedokładnym zagraniem. Jak na razie "Kosa" wypada dobrze tylko na tle łotewskich amatorów. Słabi profesjonaliści to wciąż dla niego sufit.

I wreszcie na koniec para nieudaczników, nasi środkowi obrońcy Inaki Astiz i Michał Żewłakow. Obaj mieli dobre momenty, ale przerażająco często popełniali podstawowe błędy w ustawieniu i kryciu. Gubili się straszliwie. To, co zrobił "Żewłak" przy pierwszej bramce pachnie sabotażem. Natomiast Astiz od dłuższego czasu swoją słabość stara się przykryć agresją w grze. W Ried parokrotnie niepotrzebnie poturbował przeciwników i aż dziwne, że skończył spotkanie bez kartki. Tym razem jeszcze mu się upiekło. Astiz już wcześniej udowodnił, że jego beztroska źle się kończy (choćby karnymi w Lipawie czy wiosną w Łodzi) i znów niewiele brakowało, a sędzia odgwizdałby jego bezmyślny faul w polu karnym.

Oceny redakcji legioniści.com (skala 1-6)
Dusan Kuciak – 3,5
Daniel Łukasik – 3,4
Danijel Ljuboja – 3,2
Miroslav Radović – 2,8
Artur Jędrzejczyk - 2,8
Jakub Kosecki – 2,5
Michał Kucharczyk – 2,2
Janusz Gol – 2,2
Inaki Astiz – 1,9
Jakub Wawrzyniak – 1,9
Michał Żewłakow – 1,6

Rezerwowi:
Jakub Rzeźniczak – 3,4
Ivica Vrdoljak – 3,4
Marek Saganowski – 3,1

UWAGA! Średnia ocen wystawionych przez redakcję nie musi być spójna z treścią "Plusów i minusów" i stanowi niezależną część tej publikacji.


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.