fot. Gacek / Legionisci.com
REKLAMA

Relacja z trybun: Imponujący początek sezonu

Bodziach - Wiadomość archiwalna

Strasznie długo trzeba było czekać na pierwszy mecz koszykarskiej Legii w nowym sezonie. Spotkanie z Pułaskim zostało przełożone na wniosek gości. Ostatecznie dzięki rozgrywkom Pucharu Polski mogliśmy wspierać nasz zespół 17 października.

Fotoreportaż z meczu - 83 zdjęcia Gacka

Losowanie było dla naszej drużyny dość ciekawe - zamiast mierzyć się z jednym z II-ligowych rywali, trafiliśmy na zespół z czołówki. To co działo się na trybunach, przeszło wyobrażenie zawodników Śląska. Chociaż trenerzy... puszczali im filmy z naszym dopingiem z poprzedniego sezonu.

W ten sposób szkoleniowcy chcieli pokazać zawodnikom klubu walczącego o ekstraklasę, co czeka ich na Bemowie. A tu, mimo przełożonego meczu Polska - Anglia, chętnych do wspierania naszej drużyny nie brakowało.

Szkoda jedynie, że przełożony mecz na Narodowym przyczynił się do zmiany godziny meczu Legia - Śląsk, z 19:16 na godzinę 20:00. Mamy nadzieję, że w niedługim czasie uda się nam jednak rozegrać spotkanie o tej symbolicznej porze.

Przed meczem na Bemowie, zaraz po prezentacji zawodników obu drużyn, minutą ciszy uczciliśmy pamięć wielkiego koszykarza naszego klubu, Leszka Kamińskiego, oraz kibica Legii z Legionowa - Mariusza Dudka. Później do Galerii Sław Koszykarskiej Legii włączony został Leszek Arent, czterokrotny mistrz Polski z Legią, wicemistrz Europy, reprezentujący barwy naszego klubu przez przeszło 10 lat. Następnie sekcja koszykówki przekazała podziękowania w formie dyplomu dla grup kibicowskich i SKLW za zbiórkę przeprowadzoną na rzecz klubu.

Od początku spotkania fani z Żylety prezentowali się wyśmienicie. Super wyszło "Szkoła, praca, dziewczyna, rodzina", a także trenowane już przed meczem "Jedno miasto i jeden klub, Legia Warszawa, Legia aż po grób" na melodię "Ole ole, ole ola...". Doping z każdą minutą przybierał na sile, w górę poszło także kilkanaście flag na kiju, które powiewały nad głowami kibiców. Chociaż koszykarze wyraźnie przegrywali, nikt nie zniechęcał się do zdzierania gardeł. A jeśli już takowy wyłonił się, zaraz był ganiony przez "Szczęściarza". "My jesteśmy Legia Warszawa!" - raz za razem przypominał nasz gniazdowy, mobilizując wszystkich do jeszcze większego wysiłku. Jedna z dziewczyn tak bardzo zaangażowana była w doping, że zemdlała. Na szczęście szybka pomoc kibiców (!!!) i lekarza spowodowały, że legionistka od razu doszła do siebie.

Bardzo dobrze wychodziła znana już z poprzedniego sezonu rywalizacja na dwie strony młyna. Dziś właściwie cała prosta była młynem, a ludzie "rozpływali" się także za kosze, gdzie na razie trybun brak. Ale... a, nie uprzedzajmy faktów. Na dwie strony śpiewano m.in. "Legio, Legio...", czy "Za nasze miasto". Nie brakowało także licznych tańców - nie tylko labada, ale i przy okazji pieśni "Centralny Wojskowy Kochany Sportowy..." czy "CeWuKaeSie mój, klubie mój, miłość ma...".

Po przerwie odkurzono także długo nieśpiewaną pieśń "Ole, Legia ole ole, Legia ole ole, Legia Warszawa wygra dzisiaj mecz". Akurat w tym przypadku wkradła się w nasze szeregi lekka zamuła. A może słaba pamięć? Naprawdę warto ją odświeżyć, bo śpiewana na naszym poziomie wychodzi rewelacyjnie. Odśpiewano także nową wersję "Tylko Legia, ukochana Legia" - z bębnami.

W drugiej połowie nasi koszykarze odrabiając nieco straty narobili nam nadziei, ale większych szans na wygraną nie mieli. Mimo to cała hala śpiewała znany dobrze hit "Puchar jest nasz...". I gdyby puchar przyznawano za kibicowanie, legioniści na bank mieliby w swojej gablocie pokaźną kolekcję. W końcówce spotkania zaznaczyliśmy, że jesteśmy z drużyną bez względu na wyniki - "Czy wygrywasz, czy nie, ja i tak kocham Cię. W moim sercu Legia, i na dobre i na złe". Pod koniec, już bez koszulek, śpiewano na wysokim poziomie "Hej Legia kosz...". To niekwestionowany hit na meczach kosza.

Po zakończeniu spotkania przybiliśmy z zawodnikami "piątki", dziękując im za walkę. Koszykarze i trenerzy Śląska po meczu nie ukrywali, że takiej atmosfery na meczach mogą nam tylko pozazdrościć. "My co prawda w pierwszej lidze jeszcze za wiele nie jeździliśmy na wyjazdy, ale takiej atmosfery to chyba nigdzie nie doświadczymy. To dla nas też bardzo ważne, zagrać przy takim dopingu. Do tego też trzeba kiedyś przywyknąć, bo w moim zespole są także mniej doświadczeni gracze. Mecz przy takim dopingu uczy zawodników radzenia sobie z presją" - mówił LL! po meczu trener wrocławian.

Atmosfera w środę była kapitalna - piękny początek sezonu. Najbliższa okazja do powtórki z rozrywki już w najbliższą niedzielę, 21 października. Początek meczu z AZS AGH Kraków o godzinie 13. Bilety w cenie 5 złotych będą do kupienia od godziny 12 przy wejściu do hali przy Obrońców Tobruku 40. Zapraszamy! Głośny doping na koszu będzie świetną rozgrzewką przed poniedziałkowym wyjazdem do Szczecina na mecz przyjaźni.








fot. Gacek, vid. Hugollek / Legionisci.com
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.