Rafał Holnicki-Szulc, obok niego Mikołaj Sowa. Hol zaliczył w sobotnim meczu 12 asyst - fot. Hagi
REKLAMA

Kapitalny początek meczu i rzeszowianie rozbici

Bodziach - Wiadomość archiwalna

Po sobotnim meczu, aż miło raz jeszcze obejrzeć spotkanie naszej drużyny z Politechniką Rzeszowską. Legioniści wygrali pewnie, a spory wpływ na to, miała kapitalna pierwsza kwarta w naszym wykonaniu. W pierwszej akcji meczu Patryk Nowerski, dobijając rzut Nawrota, wyprowadził nasz zespół na prowadzenie.

Świetny początek
Goście co prawda wyrównali w swojej drugiej akcji, ale później przez kilka minut nie mogli zdobyć choćby punktu! Legia po oddaniu trzech niecelnych rzutów (Jaremkiewicz, Nowerski 2 razy), zaczęła trafiać ze znakomitą skutecznością. Od stanu 4-2, legioniści aż do szóstej minuty nie spudłowali ani razu, doprowadzając do stanu (wsad Nawrota) 20-2. W odpowiedzi Jagoda trafił za 3, ale Legia nie zwalniała tempa - dwie "trójki" Wojtyńskiego,, punkty Jaremkiewicza i objęliśmy prowadzenie 28-7. Tego chyba nikt się nie spodziewał, tym bardziej, wobec fatalnego wyniku pierwszego meczu obu drużyn. Warto zwrócić uwagę na fakt, że Legia w pierwszej połowie świetnie broniła, a do tego robiła to czysto. Pierwszy faul naszego zespołu miał miejsce po niemal 8 minutach gry (przewinienie Nowerskiego na Misiu). W końcówce pierwszej kwarty legioniści trafiali nieco słabiej, zdarzały się błędy (kroki Cechniaka), ale po pierwszych 10 minutach było 30-12 dla naszego zespołu. Świetny, wymarzony wręcz początek spotkania!

Uśpieni tylko na chwilę
"Żeby to tylko nie uśpiło Legii, bo zrobi się nerwowo" - denerwowali się kibice. Może i niepotrzebnie, ale faktem jest 6 kolejnych punktów gości w ciągu dwóch minut po przerwie. Legia tymczasem nie mogła znaleźć drogi do kosza rzeszowian, nie mógł się wstrzelić "Świder", do tego błąd kroków popełnił Marcin Nędzi. W końcu Michał Wojtyński - najlepszy tego dnia zawodnik Legii wsadem zakończył akcję, po podaniu Zajączkowskiego. W odpowiedzi swój 10 punkt zdobył Piotr Miś i przewaga Legii stopniała do zaledwie 12 punktów.

Po przerwie na żądanie Piotra Bakuna, oba zespoły popełniały błąd za błędem. W naszym zespole straty zanotowali Świderski i Nędzi, do tego niecelnie rzucali "Zając", "Świder", Nawrot i Nędzi. Na szczęście goście nie wykorzystali tej parominutowej niemocy legionistów, a w 15 minucie meczu Nędzi wsadem zakończył akcję zespołu, w której Holnicki zaliczył już siódmą (!) asystę tego dnia. Od tego momentu gra Legii wyglądała już lepiej - po własnym niecelnym rzucie Nawrot zebrał piłkę i po chwili skutecznie dobijał, a Jaremkiewicz trafił za 3 punkty. Na przerwę schodziliśmy prowadząc 41-25, a mogło być jeszcze lepiej, gdyby Holnicki celnie rzucał w ostatniej akcji pierwszej połowy.

Nowerski ze złamanym nosem
Po zmianie stron legioniści nie byli początkowo tak skuteczni jak w I połowie, ale w III kwarcie nie stracili nic z wyrobionej przed przerwą przewagi. Politechnice udało się zniwelować straty do 13 punktów (22 minuta), ale później trafili punkty seriami (49-30 w 25 minucie). Warto dodać, że w barwach Legii na parkiecie pojawił się ponownie Patryk Nowerski, któremu jeden z przyjezdnych złamał nos (arbiter nie odgwizdał w tamtej akcji przewinienia), który zagrał na własne życzenie. Najwyższe prowadzenie Legii w III kwarcie udało się osiągnąć w 27 minucie meczu po trafieniu Zajączkowskiego (53-33). Ładnie w kolejnej akcji naszej drużyny zachował się Cechniak, który w efektowny sposób wykorzystał świetne dogranie Wojtyńskiego. "Bąku" nie trafił w ostatniej akcji tej partii spotkania za 3... ale jego show miał nadejść w ostatniej odsłonie. Przed jej rozpoczęciem wynik na tablicy brzmiał 57-41. I choć Legia kontrolowała wynik od samego początku, była zespołem zdecydowanie lepszym - zarówno na tablicach, jak i w skuteczności, to nikt chyba nie myślał, że uda się odrobić 26 punktów straty z pierwszego meczu. A jednak!

Trójki Wojtyńskiego
"Trójki" Wojtyńskiego były ozdobą czwartej kwarty. Pierwszą trafił po półtorej minuty gry. Później w końcu przełamał się "Świder", który w ciągu 30 sekund zdobył swoje 4 punkty w tym meczu. Na boisku pojawił się także Michał Adamski, który w końcu dostał kilka minut gry. Po kolejnych trzech trójkach Wojtyńskiego, Legia prowadziła na 3 minuty przed końcem meczu 78-54. Goście w tym czasie punktowali jedynie z linii rzutów wolnych. Nasz zespół bardzo dobrze spisał się w ostatniej minucie spotkania. Najpierw Nędzi dobił swój własny niecelny rzut, następnie znowu punktował Nędzi i Zajączkowski. Na 7 sekund przed końcem meczu Legia prowadziła różnicą 26 punktów, a na linii rzutów wolnych stanął Sowa. Piotr Bakun zdradził po meczu, że w tej akcji rzeszowian, legioniści mieli za zadanie bronić skutecznie, a gdyby nie udało się odzyskać piłki (goście mogli rozgrywać akcję do końca spotkania), miał nastąpić faul kilka sekund przed końcem. Sowa trafił tylko pierwszy z rzutów wolnych i w odpowiedzi goście szybko faulowali "Zająca". Nasz rozgrywający skutecznie egzekwował oba rzuty osobiste, wyprowadzając Legię na prowadzenie 88-61. Rzeszowianie chcieli za wszelką cenę szybko odpowiedzieć punktami (mieli na to 5 sekund), ale podanie Dolińskiego przechwycił Wojtyński i piłka pozostała w rękach legionistów do końcowej syreny.

Trzecie miejsce zależy tylko od nas
Naszej drużynie wyszedł świetny mecz, co napawa optymizmem przed zbliżającymi się meczami fazy play-off. Chyba nikt nie podejrzewał, że na Bemowie uda się odrobić straty z pierwszego, najgorszego w sezonie meczu Legii w Rzeszowie. Legia pokazała, że potrafi świetnie grać, a przed własną publicznością jest wyjątkowo groźna. Przed ostatnią kolejką nasz zespół ma olbrzymie szanse na zajęcie trzeciego miejsca w tabeli - tak stanie się w przypadku wygranej w ostatniej kolejce z Wisłą Kraków. Dla "Białej Gwiazdy" będzie to mecz decydujący o udziale w play-off. Porażka krakowian sprawi, że Wisła zajmie ostatnie miejsce w tabeli i zakończy sezon (PZKosz zdecydował, że w tym sezonie z II ligi nie spadnie żaden zespół). Legioniści mają lepszy bilans w dwumeczu z większością ekip z miejsc 3-9. Tylko Pułaski Warka ma lepszy bilans bezpośrednich meczów z naszym zespołem, tyle że akurat Pułaski nie ma szans, by zrównać się punktami z Legią.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.