Michał Świderski, najskuteczniejszy zawodnik Legii w drugim meczu z MCKiS - fot. Hagi
REKLAMA

Świetny początek, twarda obrona i Jaworzno rozgromione

Bodziach, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Drugi mecz finałowy play-off mógł albo przedłużyć nadzieje Legii na awans do I ligi albo je pogrzebać. Drużyna z Jaworzna chciała skończyć rywalizację już na Bemowie. W tym celu goście wyjechali dzień przed meczem, aby odpocząć przed pojedynkiem z Legią. Wobec świetnej postawy Legii na nic to się zdało.

Legia bardzo dobrze zaczęła. Chociaż w pierwszej akcji Rafał Holnicki został zablokowany pod koszem przez Bąka, to już w kolejnej akcji Michał Świderski celną trójką wyprowadził nasz zespół na prowadzenie. W kolejnych akcjach punktowali Nowerski i Nawrot i przy stanie 7-0 goście wzięli czas dla drużyny. Nie pomógł on rywalom. Legia doskonale broniła, grając twardo i nie dając przeciwnikowi szans na rozwinięcie skrzydeł. Po trafieniach Nawrota i "Świdra" było już 11-0, dzięki czemu nasz zespół nabrał pewności siebie. Pierwsze punkty goście zdobyli dopiero po siedmiu minutach spotkania, kiedy Ejsmont trafił z lewej strony z zerowego kąta. Legioniści odpowiedzieli punktami Łukasza Zajączkowskiego. "Zając" w tym meczu zagrał zdecydowanie krócej niż zwykle, ale na parkiecie swoje zrobił.

Efektem twardem gry w obronie była spora liczba fauli legionistów. Jaworzno wykonywało sporo rzutów wolnych i to głównie w ten sposób punktowali w tym meczu, szczególnie w pierwszej połowie. Legia często przechwytywała piłki pod własnym koszem, dobrze zastawiała i zbierała, czego efektem było prowadzenie 17-5 na minutę przed końcem pierwszej kwarty. Jaremkiewicz trafił za 2 punkty w ostatniej akcji Legii w pierwszej odsłonie spotkania, a rywale doprowadzili do stanu 19-7 po pierwszych 10 minutach gry, za sprawą skutecznie egzekwowanych osobistych Klocka, po faulu Tomka Rudki.

Już na początku drugiej kwarty goście szybko stracili piłkę, przechwyt zaliczył Nędzi, a do kosza trafił Zajączkowski, powiększając naszą przewagę do 14 punktów. Od tego momentu żadna z drużyn przez kilka minut nie mogła zdobyć punktów, ale pierwsi przebudzili się legioniści. Po niecelnych rzucie Wojtyńskiego, wsadem popisał się Patryk Nowerski, a 20 sekund później Nawrot trafił z wyskoku. W 16. minucie po "trójce" Jaremkiewicza Legia prowadziła już 28-7, a goście mieli olbrzymie problemy, żeby uzyskać dwucyfrowy wynik. Udało się im dopiero w 18. minucie gry, po kolejnych rzutach wolnych (32-10). W końcówce, po efektownej dobitce Nędziego spod kosza, było już 40-13. Kolejne cztery punkty zdobyli jednak goście, trafiając 4 z 6 osobistych. Legioniści tymczasem spudłowali (Wojtyński), a w ostatniej akcji Rafał Piesio stracił piłkę przed oddaniem rzutu. Do przerwy nasz zespół prowadził 40-17 i wydawało się, że pewnie pokonamy najlepszy zespół sezonu zasadniczego. Wszyscy zwracali uwagę na fakt, że Jaworzno trafiło tylko jeden rzut z gry, pozostałe punkty "ciułając" z linii rzutów wolnych.

Drugą połowę rozpoczęliśmy od straty Marcina Nędziego, a goście od punktów, jakżeby inaczej, z rzutów wolnych. Legia nadal powiększała swoją przewagę i po efektownym wsadzie "Topora" w 24. minucie było już 46-20. Jeśli ktoś jeszcze wierzył, że Jaworzno się podniesie, to stracił wiarę po kolejnej akcji Legii. Rafał Holnicki musiał rzucać w ostatniej sekundzie akcji z ósmego metra i... zaliczył piękną trójkę, niczym rasowy strzelec! Przewaga 29 punktów do odrobienia w niespełna 15 minut, była niemożliwa. Tym bardziej, że nasz zespół grał cały czas dobrze. No może trochę zdrzemnął się w końcówce trzeciej kwarty, kiedy pozwolili rywalom na oddanie trzech celnych rzutów pod rząd. Próbowali jeszcze raz za 3 punkty (Dusiło), ale bez powodzenia i po celnym rzucie wolnym (1/2) Rafała Piesia, przed ostatnią kwartą było 52-28.

To mógł być mecz z najmniejszą liczbą punktów straconych przez Legię od dawna, gdyby tylko rozmiary wygranej miały jakiekolwiek znaczenie. A nie miały. Oba zespoły wiedziały, że już trzy dni później czeka je ostatnie decydujące spotkanie, więc trener gości wpuścił rezerwowych, którzy prezentowali się lepiej od pierwszej piątki Jaworzna. Legia zaś cały czas utrzymywała bezpieczną przewagę, która w 34. minucie wzrosła do 31 oczek. Pod koszami bardzo dobrze Nowerskiego i Nędziego wspierał Damian Cechniak. Nieźle radził sobie także Przemek Jaworski. Tym razem dłużej niż ostatnio zagrał Tomek Rudko, ale mimo zasuwania na całym parkiecie, zupełnie nie mógł się wstrzelić tego dnia.

Legia tymczasem przeprowadziła kilka ciekawych akcji. Nie brakowało rzutów z dystansu i co ważne, po niecelnych rzutach, często dzięki zbiórkom w ataku następowało ponawianie akcji. Na niespełna 3 minuty przed końcem meczu Legia osiągnęła 35-punktowe prowadzenie: 71-36. I trochę zluzowała, dzięki czemu przyjezdni kilka razy z rzędu punktowali, zmniejszając straty do 71-49. To była najlepsza seria MCKiS w tym meczu. Spotkanie zakończyło się celną "trójką" Świderskiego wygraną naszej drużyny 74-49.

Z niecierpliwością czekamy na decydujący mecz w Jaworznie. Zwycięzca awansuje do I ligi, przegrany pozostanie z niczym. Walczyć, Legio walczyć!


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.