Jacek Magiera na zgrupowaniu w Bad Zell - fot. Małgorzata Chłopaś / Legionisci.com
REKLAMA

Magiery droga nie na skróty

Woytek, źródło: weszlo.com - Wiadomość archiwalna

Jacek Magiera udzielił bardzo interesującego wywiadu Weszlo.com. - Bardzo się zawiodłem, tak jakbym dostał strzał z otwartej ręki... Zabolało, bo to nieprawda, mam nadzieję, że to była chwila słabości, że się przejęzyczył albo że dziennikarz źle zrozumiał kontekst wypowiedzi. Wyszło fatalnie i nie ukrywam: ta sytuacja była też jednym z powodów mojej decyzji, że czas najwyższy zacząć na swoim - mówi obecny trener rezerw Legii o wypowiedzi Daniela Łukasika na temat ćwiczenia rzutów wolnych w Legii.

- Po takich słowach w ogóle nie ma co mówić o jakichkolwiek wymaganiach co do dalszej pracy, one wręcz tę dalszą pracę wykluczają. Zadecydowałem, że odchodzę ze sztabu i moje odejście nie miało nic wspólnego z przyjściem trenera Berga.

W rozmowie Magiera wspomina także czasy gdy był piłkarzem:

- Zawsze byłem ambitny i tylko dzięki temu do czegoś w życiu doszedłem. Jako piłkarzowi mnie nikt nie dał nic za darmo, na wszystko musiałem samemu zapracować. Kiedy zaczynałem grać w piłkę, naprawdę, wielu było znacznie zdolniejszych ode mnie (...) Ale żadnych piłkarskich kompleksów nie mam. Ostatnio nawet czytałem statystyki w chwili transferu Furmana do Francji. On zaliczył 70 meczów w lidze i strzelił trzy gole, a ja sześć czy osiem bramek zdobyłem w 36 występach. Przez pięć kolejek w sezonie 96/97 byłem nawet liderem klasyfikacji strzelców i to jako defensywny pomocnik. Skończyłem karierę z 25 golami na koncie – jak na defensywnego pomocnika, uważam, że nieźle.

i gdy w Legii rozpoczynała praca z młodzieżą:

- Mieliśmy dwie piłki, jeden znacznik. Czasami ktoś rzucił jakieś pieniądze, ale początki to była wielka prowizorka. Trenowaliśmy w parku, na łące, na łuku starego stadionu, bo przecież nowego jeszcze nawet nie planowano wybudować. Nie było niczego, oprócz zapału. I z tego zapału wyrośli piłkarze, którzy są w Ekstraklasie. Szumski, Kopczyński, Jagiełło...

o Kamilu Grosickim:

- W Legii przeszedł testy sprawnościowe, podpisał kontrakt i miałem nadzieję, że będzie robił postępy i w piłce, i życiu. Szkoda, że w parze z umiejętnościami nie poszedł rozwój intelektualny, bo tak trzeba na tę sprawę uczciwie spojrzeć. (...) Wszyscy liczyli, że Kamil będzie chciał zostawić swoje złe chwile w Szczecinie, a w Warszawie, po zmianie środowiska, skupi się na pracy. Później, kiedy powinęła mu się noga, Legia nie rozwiązała z nim kontraktu z winy zawodnika, tylko załatwiła leczenie w ośrodku. (...) W życiu nie można kogoś non-stop prowadzić za rękę. Ja chętnie ukierunkuję, pomogę, wytłumaczę, ale na dłuższą metę bez prowadzenia za rękę. W przypadku Kamila miałem obstawione wszystkie punkty, w których istniała szansa, że się pojawi. Wiele razy dostawałem informację, przyjeżdżałem i wyciągałem go za uszy z kasyna, potem do domu i rozmowa. Był objęty zupełnie inną opieką niż pozostali piłkarze, byle wyszedł na prostą.

Całą rozmowę możecie przeczytać tutaj


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.