Orlando Sa: Gdyby nie kibice, już by mnie nie było
- Niech się stresuje Lech. My robimy swoje, czyli wychodzimy na boisko i wygrywamy. A oni czują nasz oddech na plecach i się denerwują. Ja najbardziej lubię występować właśnie w takich spotkaniach. W jakimkolwiek innym kraju Legia o tej porze świętowałaby już mistrzostwo Polski. A ja byłbym już z rodziną w Portugalii na wakacjach (śmiech). Niestety, organizacja polskiej ligi jest beznadziejna. Ważne mecze odbywają się dopiero po 30. rundzie - mówi Orlando Sa w rozmowie z Super Expressem.
- Poparcie kibiców czułem przez cały sezon, za co bardzo dziękuję. Gdyby nie oni, już chyba by mnie w Warszawie nie było. (...) Nie czuję się liderem, ale szkoda, że wcześniej niektórzy nie rozumieli, że mogę dużo pomóc. Wcześniej nie pojawiałem się na boisku, a teraz mamy sytuację "jak trwoga, to do Orlando" - dodaje Portutalczyk.
Całą rozmowę możecie przeczytać tutaj.