fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Kopała Ekstraklasa - podsumowanie 7. kolejki

Jeleń, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Są w życiu rzeczy, które łatwo jest przewidzieć, są takie, których nie jesteśmy pewni, są i takie, jakich nie da się zrozumieć prawie wcale, wreszcie są również wyniki w Ekstraklasie. Zapraszamy zatem na podsumowanie 7. kolejki zmagań najbardziej zaskakującej ligi w kosmosie.

Wisła Płock 1-2 Korona Kielce
Jednym i drugim zależało na szybkim zdobyciu gola, więc oba zespoły od początku zabrały się za konstruowanie akcji ofensywnych. Wielkimi konstruktorami to one jednak nie są, wobec czego przez pierwszą część spotkania utrzymywał się bezbramkowy remis i raczej nic nie wskazywało na to, że ulegnie on znaczącym zmianom. Wiadomo, że kibice najchętniej oglądają gole, a jak goli nie ma wówczas fani mogą być niezadowoleni. Co więc zrobić kiedy ani gospodarzom ani gościom nie idzie? Nie od dziś wiadomo, że większa radość jest z dawania niż brania, więc w 60 minucie obrońca Wisły Płock, Cezary Stefańczyk, uzyskał podwójny stopień radości, ponieważ zagraniem, które miało być podaniem do bramkarza wypuścił sam na sam napastnika Korony. Dał więc podwójnie – piłkę Sekulskiemu i dupy przed własnymi kibicami. Gospodarze 15 minut przed końcem wyrównali, ale Korona w 82 minucie przeprowadziła akcje, gdzie piłka odbiła się od strzelającego Diawa, dzięki czemu trafiła pod nogi Dejmka i przyjezdni zwyciężyli 2-1. Pierwszy mecz kolejki a już tak naszpikowany zagraniami jakie wszyscy kochamy.

VIDEO: Stefańczyk rewelacyjnie uruchamia napastnika rywala

Wisła Kraków 1-5 Śląsk Wrocław
Piłkarze Śląska spojrzeli przed meczem w tabelę i uznali, że to straszna lipa w 6 meczach zdobyć zaledwie 2 gole. Uznali więc, żeby sprężyć się raz a porządnie, by przeciwko Wiśle nieco naprawić marną statystykę. Reperację rozpoczął Kamil Biliński, który wykorzystał fakt, że Arkadiusz Głowacki porusza się jak żelbetonowy kloc i było 1-0 dla Śląska. Po godzinie gry Adam Mójta trafił z rzutu karnego, wyrównując stan rywalizacji. Poczuł się jednak nieswojo, no bo skoro w ciągu dwóch lat zdołał spaść z ligi dwa razy, to wypadałoby mimo wszystko utrzymać piękną serię i od tego momentu defensywa „Białej Gwiazdy” zaczęła robić wszystko, by Wisła znalazła się kolejny krok bliżej obok 1.ligi. Czy w 20 minut można stracić 4 gole? Jak najbardziej. Wystarczy po prostu stanąć w miejscu i ograniczać się do dyskretnej obserwacji poczynań przeciwnika. Wiślakom wyszło to znakomicie, więc gospodarze stracili bramki najpierw w odstępie dwóch, a potem dziesięciu minut. Zenek Martyniuk wiedział co robi, kiedy śpiewał „Spadającą gwiazdę”.

VIDEO: Jak upaść na samo dno – poradnik autorstwa graczy krakowskiej Wisły

Pogoń Szczecin 1-1 Cracovia Kraków
Nie wyobrażałem sobie, że w Ekstraklasie cokolwiek da radę stać na gorszym poziomie niż gra piłkarzy. Krzysztof Jakubik udowodnił, że sędziowanie w tej lidze może podchodzić pod patologię. Szczepaniak dał Cracovii prowadzenie już w 9 minucie i od tej pory bohater tego spotkania był już tylko jeden. Zawodników dawno już przestał interesować football, bo skoro granie w niego wychodzi im raczej słabo, to zawsze można spróbować czegoś innego. Sporty walki są w dzisiejszych czasach niezwykle popularne, więc gracze obydwu zespołów postanowili wypróbować nowatorskie techniki uderzeń na boisku w Szczecinie. Najpierw Milan Dimun precyzyjnymi kopnięciami pod kolana powalił na ziemię Adama Gyurcso, potem Sebastian Rudol znakomitym low kickiem rzucił na deski Jakuba Wójcickiego. Obydwaj fighterzy mieli już na koncie po żółtej kartce, ale arbiter z uwagi na piękno sportu walki pozwolił im grać dalej. Potem mieliśmy jeszcze kilka niepodyktowanych wolnych, karnych a mecz przestał mieć cokolwiek wspólnego z piłką. Zdenerwowało to Dawida Korta, więc młody zawodnik Pogoni wyładował frustracje na futbolówce, kopiąc w nią ile sił, co poskutkowało trafieniem na 1-1 minutę przed końcem. Goli może nie oglądaliśmy zbyt wiele, ale dodatki MMA zrekompensowały ten dyskomfort z nawiązką.

VIDEO: Znakomite wycięcie Gyurcso razem z trawą przez Milana Dimuna

Górnik Łęczna 0-2 Jagiellonia Białystok
Zawodnicy z Białegostoku to bardzo rozsądni ludzie. Po co biegać 90 minut w upale by wyciskać z siebie siódme poty, skoro grając z tak beznadziejnym rywalem wystarczy 5 minut wysiłku i sprawa będzie załatwiona. Zaczęło się od kompromitującej straty Ubiparipa (człowieka, który strzelił zwycięską bramkę przeciwko Legii Warszawa), dzięki czemu białostocczanie wyprowadzili kontrę, dającą im pierwszego gola w meczu. Pięć minut później spróbowali poklepać nieco bardziej finezyjnie i udało im się to, bo Romańczuk zdobył bramkę na 2-0. Tiki-taka nie służy jednak naszym futbolistom, bo Ukrainiec był pod takim wrażeniem polotu akcji własnego zespołu, że po trafieniu do siatki nie był w stanie podnieść się z boiska. Do końca meczu nie wydarzyło się absolutnie nic godnego uwagi, dzięki czemu „Jaga” weszła na pozycję lidera, a gospodarze umościli się w przytulnej strefie spadkowej. Całe szczęście, że są jeszcze tacy filantropi jak Legia – co to by było z biednym Górnikiem, gdyby zamiast pięciu punktów nadal miał tylko dwa?

VIDEO: Uczynny Ubiparip otwiera Jagiellonii drogę do bramki

Arka Gdynia 1-1 Zagłębie Lubin
W Gdyni spotkały się (to naprawdę nie jest żart) najlepsza ofensywa i najskuteczniejsza obrona w lidze. Co mogło to oznaczać? Absolutnie nic, bo Ekstraklasa zawsze żyje swoim życiem. Jako pierwsi zagrożenie stworzyli gospodarze, ponieważ broniący bramki Zagłębia Martin Polacek postanowił pobawić się w Neuera i wyjść przed pole karne. Zjawiński strzałem z połowy chciał go za to pokarać, ale jego strzelec długodystansowy raczej z niego marny, więc nadal było 0-0. Zagłębie odpowiedziało rzutem wolnym, z którego dośrodkowywał Starzyński, a że nikt nie uznał za stosowne przecięcia piłki, to ta nie niepokojona przez nikogo wpadła do siatki. Nie spodobało się to zawodnikom Arki i ci chcieli odpowiedzieć, jednak kopnięcie piłki prosto sprawiało im nieopisany trud, wobec czego futbolówka latała wszędzie, tylko nie do bramki. W końcu Bozok spróbował strzału z dystansu, dzięki czemu udało się wyrównać stan rywalizacji. Wyrównać i ukoić swój stan ducha miał szansę także Adam Marciniak, bo apetyt na gole po dwóch trafieniach przeciwko Legii jeszcze mu nie wygasł. Skutecznie wygasiło go jednak wykończenie obrońcy Arki.

VIDEO: Marciniak postanawia, że strzelać to on może tylko z Legią

Lech Poznań 2-0 Piast Gliwice
No i nadszedł koniec pewnego rozdziału beki, jaki wszyscy kręciliśmy, bo Lech chyba na dobre odbił się od ligowego dna. Nie będzie więc z czego już się śmiać, tak samo jak mało powodów do radości mieliśmy podczas meczu w Poznaniu. Nie dość, że piłkarze „Kolejorza” odnieśli zwycięstwo, to jeszcze zrobili to w stylu jakiego nie akceptujemy, czyli po prostu wyszli na boisko i bez żadnej dawki Ekstraklasy w Ekstraklasie postanowili wygrać 2-0. Ciekawe tylko, że kiedy Lech konsekwentnie obrywał po tyłku, to zarząd kurczowo trzymał Jana Urbana na stanowisku trenera, a kiedy wreszcie poznaniacy wyczołgali się ze strefy spadkowej, wówczas szkoleniowiec został zmuszony by pożegnać się ze stanowiskiem. Szkoda, mogli go zostawić przynajmniej na wykopki.

VIDEO: Koniec śmieszkowania w Poznaniu – Lech wygrywa nudny mecz

Ruch Chorzów 0-2 Legia Warszawa
No nareszcie, po prawie miesiącu oczekiwania naszym wirtuozom udało się wygrać mecz w lidze. Dotychczas przeszkodami nie do pokonania okazywały się Górniki Łęczna czy inne Arki Gdynia, ale w końcu przyszedł czas na upragnione zwycięstwo. Legionistom grało się o tyle łatwiej, że Ruch nie czuł potrzeby strzelania na warszawską bramkę i przez cały mecz Arkadiusz Malarz mógł parzyć sobie kawę i czytać gazetę. Tak beznadziejna dyspozycja rywali sprawiła, że warszawski legion pod wodzą nieustraszonego króla Albanii ruszył na podbój Śląska. Nemanja Nikolić na początku zmarnował sam na sam wspaniałomyślnie podarowane mu przez golkipera Ruchu, ale w końcu lufa kałaszNIKOwa została przeczyszczona i nasz napadzior zapakował gospodarzom dwie bramki. Po meczu oburzony redaktor naczelny portalu niebiescy.pl wrzucił do sieci nagranie z zalanej wodą szatni Legii i zbulwersowany oznajmił, że warszawka robi syf. Ja sugerowałbym gospodarzom zainstalować odpływ spod pryszniców, a wtedy wszelkie problemy znikną równie łatwo jak dawne sukcesy Ruchu.

VIDEO: Nikolić nie przyjmuje prezentu od Kamila Lecha

Lechia Gdańsk 1-2 Bruk-Bet Termalica Nieciecza
Najpierw trochę poatakowali gospodarze, potem goście mieli nawet sam na sam, ale dobra postawa obydwu bramkarzy skutecznie zapobiegała utracie goli. Po co jednak być tak monotematycznym? - stwierdził Damian Podleśny i po niespełna minucie od obronienia akcji jeden na jeden, zdecydował się przepuścić kartoflany strzał Gutkovskisa prosto między nogami. Łotysz sam zdziwił się ze strzelenia bramki, a że zdobywanie goli bardzo mu się spodobało, to postanowił powtórzyć swój wyczyn. Lechia mocno przycisnęła Termalikę do tego stopnia, że goście wybijali futbolówkę z własnej linii bramkowej. W Ekstraklasie właśnie takie sytuacje są najlepsze do rozpoczynania kontrataków, więc „Słoniki” ruszyły na bramkę gdańszczan, a tam jak z pola kukurydzy wyskoczył Gutkovskis, który zdobył swojego gola numer dwa w meczu. Lechia przypomniała sobie, że gra o lidera, ale gol w końcówce Paixao nie zmienił już niczego. 1-2 i następna kolejka drogi przez mękę dobiegła końca.

VIDEO: Damian Podleśny zalicza swój prawdziwy debiut w Ekstraklasie

Mem kolejki:



Wpis kolejki:

fot. Facebook

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.