Żyleta na meczu z IFK Mariehamn - fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Relacja z trybun: Hit z Mariehamn

Bodziach, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Po kapitalnej frekwencji na meczu o Superpuchar liczba widzów na rewanżowym spotkaniu z prawdziwym potentatem Wysp Alandzkich pozostawiała wiele do życzenia. I nie wiadomo w sumie skąd aż taka różnica pomiędzy tymi dwoma meczami, rozgrywanymi w środku sezonu urlopowego.
Jeśli faktycznie chodziło o ceny biletów (bilety na SP kosztowały 10 i 15 złotych, teraz dla karneciarzy z Żylety 18 zł, ale dla pozostałych już 35 zł i więcej na pozostałe trybuny), to może warto, by ktoś z działaczy klubu przeanalizował te dane.

Ci jednak, którzy są z Legią zawsze, byli i tym razem - nie tylko gdy z głośników puszczany jest hymn Ligi Mistrzów. Na drodze do fazy grupowej tych rozgrywek trafiliśmy na lekko egzotycznego przeciwnika, ale taka rywalizacja również ma swój urok, o czym najlepiej przekonali się wszyscy podróżujący na pierwszy mecz do Mariehamn.

Kibice z Wysp Alandzkich, zgodnie z tym co zapowiadali przed tygodniem, do Warszawy przylecieli ze Sztokholmu. Było ich łącznie 28 osób, w tym przedstawiciele fińskiej ambasady. W górnej części sektora dla przyjezdnych wywiesili dwie flagi - "Green mean machine. Mariehamn" oraz płótno w barwach Wysp Alandzkich. Pomimo, że oflagowanie Szwedów (zamieszkujących fińską wyspę) było skromne, flagi zostały wywieszone na odpie...ol.



W przerwie spotkania przyjezdni udali się do punktów cateringowych, by skosztować warszawskich zapiekanek. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że cała grupa wyszła z sektora, pozostawiając w nim dwie flagi. Ostatni taki widok mieliśmy bodajże na starym stadionie, przy okazji pierwszej wizyty Amiki Wronki. O ich postawie nie ma sensu dłużej rozpisywać się.

Przy wejściach na stadion Nieznani Sprawcy prowadzili zbiórkę pieniędzy na oprawy, które miejmy nadzieję, będzie okazja prezentować przy okazji najbliższych meczów Ligi Mistrzów. Wszystkie trybuny stadionu tym razem wypełniały się mocno ospale i dopiero kilkanaście minut przed rozpoczęciem spotkania, dało się wyczuć meczową atmosferę. Tego dnia dopingiem kierował jeden z kibiców z Targówka, który w ostatnich latach pomagał przy koordynacji dopingu w jednym z górnych narożników Żylety. Zanim to nastąpiło, przemowę do fanatyków z Żylety przeprowadził "Staruch", na koniec przekazując mikrofon nowemu wodzirejowi. Wiadomo, że samemu nic się nie zdziała, ale tego dnia kilka tysięcy osób zebranych na Żylecie nie żałowało gardeł, wiedząc w jakim celu wybrała się do naszej świątyni.

Kilka razy do wspólnych śpiewów udało się nam namówić pozostałe trybuny. Tak było przy okazji pieśni "Legia, Legia, Legia lalala", wykonywanej z machaniem szalikami nad głowami, którą wykonywaliśmy na przemian - raz Żyleta, raz Deyny z Brychczego. Podobnie jak na ostatnim meczu ligowym poprzedniego sezonu śpiewaliśmy także na melodię "Nie poddawaj się" - "Mistrzem Polski jest, ukochana ma, mistrzem Polski jest, Legia Warszawa".



Wynik na boisku był bardzo pozytywny, zresztą po wysoko wygranym pierwszym meczu, nikt nie spodziewał się trudniejszej przeprawy z ekipą rybaków z północy. Po kolejnych bramkach mogliśmy świętować, wykrzykując nazwiska strzelców i liczbę bramek dla Legii. Pod koniec meczu mikrofon przejął "Staruch", wprowadzając do legijnego śpiewnika pieśń, która debiutowała przed tygodniem właśnie w Mariehamn, ale tym razem po raz pierwszy wykonana została przez większą liczbę fanatyków spod znaku czarnej eLki.

Pieśń na melodię "Chałupy welcome to" zaskoczyła od pierwszego taktu, od pierwszej nutki. A z każdym kolejnym wykonaniem wkręcały się w nią kolejne osoby, a co najważniejsze - dzięki gniazdowemu, staraliśmy się nie tracić melodii. Swoje trzy grosze dołożyli bębniarze, próbowaliśmy też wersji z klaskaniem, tyle że w tej "aranżacji" na razie całość wychodzi w zbyt szybkim tempie, a śpiewanie z klaskaniem wcale nie musi oznaczać przyspieszania. Ostatnich kilka minut meczu z Żylety niosło się głośne "Legia CWKS, Ciebie po życia kres; będziemy wspierać, a wrogów jeb...ć, tylko CWKS".

Po meczu podziękowaliśmy piłkarzom za okazałe zwycięstwo, po czym jeszcze dobrych kilka minut "maglowaliśmy" nowy hit, zainspirowany kultowym utworem Zbigniewa Wodeckiego. Mieliśmy, a właściwie do dzisiaj mamy "Hit z Wiednia", przyszedł czas na "Hit z Mariehamn".
Na naszym stadionie ponownie widzimy się już w najbliższą sobotę, przy okazji meczu z Koroną. Za tydzień tymczasem Legię czeka daleka wyprawa do Astany (4000km w jedną stronę), na którą szukuje się także grupa kibiców.

P.S. Na Żylecie wywieszony został transparent "Daniel - Trzymaj się Bracie. PDW".

Frekwencja: 15 829
Kibiców gości: 28
Flagi gości: 2

Autor: Bodziach

Fotoreportaż z meczu - 68 zdjęć Mishki
Fotoreportaż z meczu - 33 zdjęcia Kamila Marciniaka

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.