fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Słowo na niedzielę: Numer

Qbas, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Od małego wzrastałem w przekonaniu, że nr 10 na piłkarskiej koszulce jest magiczny. Najlepszy dla najlepszych. W moich czasach z „dychą” biegał Maradona, Matthäus, Rai, Baggio, Zidane, a w reprezentacji Polski Kosecki, w Legii zaś Kowalczyk. Zawsze zwracałem uwagę, kto z jakim numerem gra i często zastanawiałem się dlaczego właśnie z takim. Zostało mi to do dziś. A jak to wyglądała historia z numerami w Legii? Zapraszam.

Na początku przyjmijmy, że tekst obejmuje ok. 30 ostatnich lat. Po pierwsze dlatego, że stałe numery obowiązują w Legii mniej więcej od końcówki XX wieku, a po drugie numery piłkarzy z tego okresu jestem w stanie, przy pomocy kolegów, odtworzyć z pamięci.

Zacznijmy więc od mitycznego nr. 10. Wiadomo, że grał z nim Deyna i obecnie jest przez klub zastrzeżony. Ale po „Kace” z tym numerem występowało jeszcze kilku wybitnych zawodników. Przede wszystkim Dziekanowski (krótko z 10 grał Kusto). Po nim Kosecki. Potem Kowalczyk. Z „dychą” grali też Kucharski, Mięciel, Saganowski i Vuković. W międzyczasie z numerem 10 występowali zawodnicy mniej... boiskowo wyraziści, jak Sobczak, Mandziejewicz, Andrzej Kubica, a nawet Yahaya. Ostatnim piłkarzem grającym w Legii z dziesiątką był Burkhardt.

Przez długi czas w Legii nie było szczególnych ekstrawagancji związanych z numeracją na koszulkach. Zawodnicy z reguły grali z numerami od 1 do 50, przy czym te powyżej trzydziestu najczęściej mieli młodzi, wchodzący do pierwszego zespołu. To zmieniło się w ostatnich latach. Pojawiły się numery wskazujące na rocznik urodzenia piłkarza (np. 78 Jarzębowski, 82 Chinyama, 91 Konrad Jałocha). Modne zrobiły się też, choć nie na taką skalę, jak np. w Serie A, tzw. wysokie numery. Z 53 obecnie gra Szymański, z 55 Jędrzejczyk, z 75 Moulin, z 99 Sadiku. Z 99 grał wcześniej Prijović. Z nr 70 występował Sa, z 77 Ogbuke, Augusto i Aleksandrow, a z 80 Mezenga. Co jednak ciekawe, od czasu, gdy obowiązuje stała numeracja dość często zdarzało się, że nasi bramkarze nie grali z typową dla tej pozycji jedynką. Stanew miał 12, Mucha 99 i 82, Skaba 84, Machnowśkyj 55, Kuciak 12, a Cierzniak 33. Z nr 1 na stałe grali tylko Kowalewski, Boruc, Fabiański, Skaba, Antolović i Malarz. Ten ostatni zaczynał w Legii jednak z nr 34.

Obrońcy w Legii z reguły grali z tradycyjnymi numerami (2-5). Numer 2 kojarzony jest przede wszystkim z Kubickim, ale potem grali z nim m. in. wspomniany Mandziejewicz, Jałocha, Skrzypek, Magiera, Omeljańczuk i Choto, a w międzyczasie „wynalazek” Janiak. Grał z nim też skrzydłowy Giuliano. Potem dwójka nie cieszyła się popularnością. Po kilku latach zagrał z nią dopiero Inaki Descarga, a w końcu numer na długo przejął Jędrzejczyk. Po jego odejściu numer przejął Dossa Junior, a obecnie gra z nim Pazdan.

Z nr 3 grali m. in. Janas, Gmur, Kruszankin, Jóźwiak, Ratajczyk, Zieliński, Bednarz, czy Murawski. Później na 9 sezonów przejął go Szala. Po nim trójka na długo wypadła z legijnego obiegu. Aż w końcu przejął ją Jodłowiec, który z czasem zaczął jednak grać w środku pola. Co ciekawe, w XXI wieku więc tylko dwóch piłkarzy Legii grało z nr 3.

Z nr 4 długo grał Wdowczyk, Bąk, a potem m. in. Bednarz (grał też z nr 21), Mosór, Jóźwiak, a potem przez 7,5 roku Choto. Przez 2 lata z czwórką grał Lewczuk, a obecnie występuje z nią Czerwiński.

Numer 5 to Zieliński. Grał z nim w Legii niemal przez całą karierę, a wcześniej Czachowski i Ratajczyk. Potem losy piątki toczyły się różnie. Krótko grali z nią Djoković, Hugo Alcantara, Augustyn, Tito, a od wiosny 2011 r. przejął ją Gol, a po nim Hołownia. Gdy wiosną 2016 r. Jędrzejczyk przyszedł do Legii na wypożyczenia to grał właśnie z piątką. Obecnie ma ją na koszulce Dąbrowski.

Zdarzało się jednak, że obrońcy grali z nieco wyższymi numerami, ale w ramach tradycyjnej numeracji (1-11). Jarzębowski, Magiera (grali w obronie i w pomocy) i Żewłakow mieli 6, Bronowicki 7, Suler 8, a Kiełbowicz 11. W połowie I dekady XXI zaczęła się moda na wyższe numery u obrońców. Zapoczątkował ją Ghanem grający z 24. Kelhar miał 13, 14 Wawrzyniak (najpierw 24) i obecnie Hlousek, 15 Astiz (zaczynał z nr 26), 16 Wojtala i Djoković, 17 Poledica (grał też z 4), Wysocki, Dick, Komorowski i Brzyski, 19 Rosłoń i Bereszyński, 20 Dudek, 23 Piotr Bronowicki, Kneżević, Mateusz Żyro, 24 Łapiński i Balde, 26 Kumbev, 27 Edson, 28 Broź, 29 Ouattara, 31 Bielik, 34 Astiz, 39 Cichocki, 52 Wieteska, a obecnie z nr 55 gra Jędrzejczyk. Przez 11 lat z numerem 25 grał w Legii Rzeźniczak. Co ciekawe, w Azerbejdżanie gra z 52.

Pomocnicy to już szerokie pole do numerycznego popisu. Z nr 6 grali m. in. Buncol, Fedoruk, Grzegorz Lewandowski, Czykier, Magiera, Jarzębowski, Citko, Murawski, aż wreszcie przez cztery lata Roger. Potem przejął ją wspomniany Żewłakow, a od kilku lat ma ją na koszulce Guilherme.

Z kolei nr 7 uchodzi w Legii za pechowy. Przez lata występował z nim Pisz, który, zwłaszcza w swych dwóch ostatnich sezonach w Warszawie, nadał mu status legendarnego. Później ciężarem siódemki dzielili się różni zawodnicy. Parę lat grał z nią Kacprzak, a potem Majewski. W końcu trafiła do Sokołowskiego II, który pozostawił ją Grzegorzowi Bronowickiemu. Żaden z tych piłkarzy szczególnie nie zawiódł, ale i nie zrobił wielkiej kariery w Legii. Szczęście od siódemki odwróciło się, gdy zaczął z nią grać Giza. Krakowianin nigdy nie odnalazł się w Warszawie i szybko stał się pośmiewiskiem kibiców. Przez parę lat jednak musiał chyba naznaczyć ten numer pechem, bo ani bowiem Hubnik, który głównie leczył kontuzje, ani Salinas, ani tym bardziej Ojamaa nie poradzili sobie grając z siódemką na plecach. O Pablo Dyego nie ma co wspominać. Wiosną 2016 r. nr 7 wziął Borysiuk i, choć nie zachwycił, nie zawiódł. Kompletnym niewypałem zaś okazał się być grający z siódemką Langil. Obecnie z jej wagą (i nie tylko jej) mierzy się Hildeberto.

Numer 8 kojarzy się przede wszystkim z Brychczym, ale grali z nim też Buda, Iwanicki, Michalski, Czereszewski (grał też z 4, 9 i 16) i przez lata Kucharski, a następnie Surma. Przez 2,5 sezonu występował z nim Iwański, a później miał ją Grosicki i wspomniany Suler. Po Słoweńcu numer przejął Słowak Duda i od tamtej pory ósemka jest znakiem rozpoznawczym naszych rozgrywających. Z nr 8 grał Odjidja-Ofoe, a teraz występuje Pasquato.

Z numerem 9 grali skrzydłowi Manu, Novo i Kazaiszwili. Po tym jak Kiełbowicz zakończył karierę długo nikt nie przejmował nr 11, aż w Warszawie pojawił się Nikolić i również nadał mu wyjątkowy status. Obecnie z jedenastką gra Niezgoda. Wcześniej grywali z nią Sikorski, Grzesik, Kowalczyk, Wieszczycki, Staniek (przez 2 sezony grał też z nr 9), Sokołowski I. Potem na lata przejął ją wspomniany „Kiełba”.

Poza tym pomocnicy „Wojskowych” grają z wyższymi numerami. Obecnie Moneta ma 13 (grał też z 73), Kopczyński 15 (miał także 22), Kucharczyk 18 (to też już wyjątkowy numer), Nagy 21, Hamalainen 22, Mączyński 31. O Szymańskim i Moulin już było.

W przeszłości wśród pomocników z 13 grał Karwan, Zganiacz, Smoliński (również 28), a potem krótko Kosecki, 14 kojarzony jest właśnie z „Vuko” (grał z nią też Karwan), miał go też Szwoch (a także nr 20), 16 mieli Borysiuk, Jagiełło i Masłowski, 17 Michalak, 18 Magiera 19 Nuhi i Burkhardt, 20 Piekarski, Szałachowski Kosecki i Triczkowki, 21 Wróblewski, Vuković i Vrdoljak, 22 Sokołowski I (co ciekawe debiutował w lidze z nr. 3) i Rocki, 23 Helio Pinto i Vranjes, 24 Kowalski, 26 Kaczorowski i Stanford, 27 Cabral, Wolski i Bajdur, 29 Surma, 30 Ekwueme, 31 Rybus, 33 Żyro, 34 Ohayon, 35 Łukasik, 36 Borysiuk (krótko), 37 Furman, 38 Żurek. Z 45 na boisku pojawiał się Ryczkowski, z 46 Ostrowski, z 47 Makowski, a z 76 Kalinkowski. Szczególny status ma nr 32, z którym Radović gra w Legii od 2006 r. (z półtoraroczną przerwą).

Napastnicy Legii przez lata przyjmowali klasyczne numery. W końcówce lat 90. wyjątkiem był Zeigbo, który grał z nr 8 i Śrutwa, który miał 30. Z 9 grali m. in. Arceusz, Łatka, Cyzio, Śliwowski, Kowalczyk, Podbrożny i Mięciel. Potem ten numer przyjął Karwan, który był skrzydłowym, ale grywał też w ataku, a po nim przez chwilę Kowalczyk. Wreszcie dziewiątka trafiła do Svitlicy, a następnie na dłuższy czas do Włodarczyka. Numer po „Nędzy” przejął Burkhardt, ale na krótko. Później z dziewiątką grał Grzelak, a od 2010 r. Manu. Portugalczyk odszedł, a dziewiątkę wybrał sobie Novo. Gdy do Warszawy wrócił Saganowski to grał przez parę lat z tym numerem. Potem występował z nim Kazaiszwili, a obecnie z numerem 9 zarejestrowany jest Sanogo, który został wypożyczony do Sosnowca.

Spośród napastników z nr 11, poza Nikoliciem i Niezgodą, grali jeszcze Efir i Piech. Ten ostatni grał też z 13, tak samo jak Korzym. Numer 14 miał Dong Fangzhuo i Paluchowski. Z piętnastką grali Dorosz i Janczyk, a z nr 17 Manuel Garcia i Zjawiński. Długo z nr 19 grał Chinyama (został królem strzelców). Numer 21 mieli Chmiest, Gottwald i Mięciel, a 22 Klatt i Blanco. Dorosz i Kucharski (na koniec kariery) grali z nr 23, z 24 grał Necid, a z 25 Yahaya. Numer 27 wybrali sobie Mikita i Chukwu, a najsłynniejszym zawodnikiem grającym w Legii z nr 28 jest Ljuboja. Wśród napastników z nr 28 grali jeszcze Kucharski (po powrocie z Hiszpanii w 1998 r.) i Elton. Z numerem 40 grał "legendarny" Arruabarrena.

Od lipca 2002 r. (dane dzięki uprzejmości 90minut.pl) piłkarze Legii przywdziewali trykoty z 59 różnymi numerami. Najniższym nieobsadzonym jest nr 41. Wielu piłkarzy zmieniało swe numery. Rekordzistą jest Saganowski, który w oficjalnych meczach Legii grał z aż sześcioma różnymi numerami (6, 9, 10, 15, 16, 28). Z tego, co udało się jeszcze ustalić prawdopodobnie pięć numerów miał Kucharski (8, 9, 10, 23, 28) i cztery Czereszewski (4, 8, 9, 15). Na pewno zaś Jędrzejczyk miał pięć (2, 5, 18, 21, 55), a po cztery Surma (8, 17, 24, 29) i Burkhardt (9, 10, 19, 28).

A Wy macie swoje ulubione piłkarskie numery?

Autor: Jakub Majewski "Qbas"

Twitter: QbasLL
Kątem Oka na FB

Współpraca: Paweł Mogielnicki (90minut.pl) i Przemysław Bator.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.