Jakub Rzeźniczak - fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Nasz wywiad

Rzeźniczak: Legia jest na pierwszym miejscu

Fumen i Maciek Frydrych, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Jakub Rzeźniczak występuje w Qarabağu Agdam już drugi sezon. Jednak mimo pobytu w Azerbejdżanie, stale śledzi poczynania klubu z Łazienkowskiej, w którym spędził dwanaście sezonów. Korzystając z wizyty "Rzeźnika" w Warszawie na imprezie "PowerUp" zorganizowanej przez Pumę, której jest wieloletnim ambasadorem. Porozmawialiśmy o jego sytuacji w klubie, reprezentacji Polski, a także o Legii Warszawa. Zapraszamy do lektury!

Kuba, zacznijmy od Twojej sytuacji w klubie. Obecny sezon możesz uznać za całkiem niezły w Twoim wykonaniu, mimo że w ostatnich tygodniach częściej siadasz na ławkę.
Jakub Rzeźniczak: Mogę powiedzieć, że sytuacja się powtarza. W minionym sezonie było podobnie, że częściej grałem na jesieni niż na wiosnę. Po odpadnięciu z europejskich pucharów skupiamy się na krajowych rozgrywkach, a należy pamiętać, że w Azerbejdżanie obowiązuje zasada, że na boisku musi być pięciu rodzimych graczy oraz jeden młodzieżowiec. W związku z tym, dla obcokrajowców pozostaje tylko pięć miejsc. Do tego należy uwzględnić podejście trenera, który w ligowych rozgrywkach lubi postawić na ofensywnych graczy. Tym samym ja czy Donald Guerrier mamy nieco utrudnione zadanie w walce o jedno z trzech miejsc w bloku defensywnym. To wszystko wpływa na to, że często siadam na ławce. Przyznam, że byłem poniekąd na to przygotowany, bo rozmawiałem na ten temat ze szkoleniowcem, który stawiał na mnie głównie w Lidze Mistrzów czy Lidze Europy. Zresztą już jestem w takim wieku, mam taki bagaż doświadczeń, że emocje odgrywają mniejszą rolę. Przyjmuję to na chłodno, bo na pewne rzeczy po prostu nie mam wpływu.

Wspomniałeś o europejskich pucharach. Trzeba przyznać, że było to dla Ciebie ciekawe przeżycie móc się zmierzyć z Arsenalem czy Sportingiem.
- Miałem to szczęście, że w ostatnich trzech latach trafiałem na atrakcyjnych rywali. Najpierw zaczęła się przygoda w Legii i pamiętne mecze z Borussią Dortmund czy Realem Madryt. Później było równie fenomenalnie móc występować przeciwko Chelsea, AS Roma czy Atletico Madryt. Z kolei obecny sezon to wspomniani "Kanonierzy" czy Sporting w Lidze Europy. To są drużyny z europejskiego topu - bez wątpienia będę miał co wspominać i opowiadać wnukom. Szczególnie, że awans do Champions League był dla mnie pewnym maksimum, które mogłem osiągnąć i na swój sposób spina moją przygodę z futbolem.

fot. Woytek / Legionisci.com fot. Mishka / Legionisci.com

Pobyt w Qarabağu Agdam to nie tylko sfera czysto piłkarska. Na początku często podkreślałeś, że cieszysz się życiem w Azerbejdżanie. Czy po dwóch latach zmieniła się Twoja perspektywa?
- Nadal mogę się wypowiadać tylko w samych superlatywach! Świadczą o tym częste zdjęcia z Baku, które zamieszczam w social mediach. Osoby, które mnie obserwują widzą namiastkę tego, jak mi się tam żyje. Na pewno jest cieplej, częściej świeci słońce niż w Polsce, a do tego mogę spotkać życzliwych ludzi. Oczywiście są różnice kulturowe, ale nie są one bardzo widoczne i uciążliwe. Owszem, islam jest dominującą religią, ale nie spotkałem się ze skrajnymi przypadkami jak w innych państwach. Ot, choćby kobiety, które praktycznie nie zasłaniają swoich twarzy.
Poza tym nie mogę narzekać. Przede wszystkim moje życie się uspokoiło. Mieszkając w Warszawie przez niemal połowę życia, poznałem bardzo dużo osób. W związku z tym często gdzieś jechałem, spotykałem się ze znajomymi. Natomiast po transferze przeżyliśmy z żoną mały szok, że mogliśmy spokojnie wstać, pójść na kawę, usiąść, porozmawiać, a nie jak w Polsce – w biegu, w pośpiechu. Mogłem się poczuć trochę jak na wakacjach. Trening, a później sporo czasu wolnego.

fot. Piotr Galas / Legionisci.com fot. Woytek / Legionisci.com

Z końcem czerwca kończy się umowa. Aż chciałoby się przedłużyć te wakacje na kolejny sezon, co?
- Jeśli miałbym decydować, to chciałbym. Natomiast zobaczymy jak to będzie. Polityka transferowa przy przedłużaniu kontraktów jest nieco inna niż w Polsce. Zdarza się, że rozmowy z piłkarzami toczą się w ostatnim tygodniu przed wygaśnięciem umowy, a bywało też tak, że obie strony dochodziły do porozumienia, gdy kontrakt już wygasł. Na razie czekam do końca sezonu i czas pokaże co dalej. Być może pojawi się na horyzoncie ciekawa oferta z innego, egzotycznego kierunku. Mógłbym spróbować.

Kierunek "Polska" nie jest egzotyczny, ale zakładając, że na stół dostałbyś propozycję z Legii, to...
- ...na razie nic nie wpłynęło. Zatem nie ma co "gdybać". Obecnie Legia ma dobrą kadrę, dobry zawodników. Oczywiście, że gdyby pojawiłyby się konkrety, to bym rozważył. Serce zawsze będzie biło dla klubu z Łazienkowskiej. Zostawiłem sporo zdrowia na boisku w koszulce z "eLką" na piersi, to też Legia jest na pierwszym miejscu. Jednak życie piłkarza jest takie, że grasz tam, gdzie cię chcą.

Co prawda jesteś najbardziej utytułowanym legionistą, ale byłaby okazja, aby trochę powiększyć swój dorobek.
- Na pewno. Choć jak spojrzę na miniony czas, to najbardziej żałuję, że nie odnosiliśmy sukcesów w Superpucharze. Kilkukrotnie graliśmy o to trofeum i regularnie przegrywaliśmy. Poza tym był taki czas, że przez kilka lat nie odbywał się mecz o ten puchar. Oczywiście zawsze się myśli, że coś można byłoby zrobić lepiej i w pewnych sytuacjach zachować się inaczej, ale miło wspominam czas spędzony w Warszawie. Jak oglądam mecze Legii, to czuję sentyment, ta radość i celebracje po sukcesach pojawiają się przed oczami. To zostanie na zawsze w pamięci.

Inna sprawa, że byłoby to trochę na przekór obecnej polityki Legii, która stara się stawiać na nieco młodszych zawodników niż 30+. Swoją drogą, jak z perspektywy Baku wygląda sytuacja w Warszawie?
- Mówi się, że jest dużo zawirowań Legii, że atmosfera jest różna. Jednak jak spojrzę na minione lata, to zawsze "coś" się działo i różnie się pisało. Niezależnie od tego czy się najpierw wygrało 4-5 spotkań z rzędu, to przy powinięciu nogi atmosfera się zagęszczała od razu. To się nie zmieniło od kilku sezonów. Śledzę to co się pisze w Internecie, czytam, że trener jest taki-owaki... Jednak o tym się pisze, bo to Legia jest najbardziej medialnym klubem w Polsce. Ludzie wolą czytać o szkoleniowcu stołecznego klubu, a nie Korony Kielce czy Miedzi Legnica, oczywiście nikogo nie obrażając. Trzeba spojrzeć na proporcję tych organizacji i ich znaczenie na mapie piłkarskiej Polski. Jednak nie ma co się przejmować, tylko robić swoje. Każdy trener ma swoje zasady, ale koniec końców wszystko weryfikuje boisko. Obecnie Legia wciąż jest w grze o mistrzostwo Polski i jeśli wygra, to poniekąd wyjdzie na to, że Ricardo Sa Pinto miał rację. W przeciwnym wypadku powinno się zastanowić nad ewentualnymi zmianami.

Na razie zmienia się kadra Legii. Twoich kolegów z boiska jest coraz mniej w drużynie. Utrzymujesz jeszcze z kimś kontakt?
- Zgadza się. Szybko to się zmienia. Najczęściej rozmawiam z Radkiem Cierzniakiem czy Konradem Paśniewskim (kierownik drużyny – przyp.red.). Jednak to też nie jest tak, że ich ciągle wypytuję o sytuację w zespole, bo to byłoby niezręczne z mojej i ich strony. Do tego wciąż utrzymuję kontakt z kibicami. Jak to mówią, co mam wiedzieć, to wiem.

Krajowe podwórko to jedno, ale na Legię patrzy się także przez pryzmat występów w europejskich pucharów.
- Owszem, ale, żeby tam się dostać najpierw trzeba coś osiągnąć w lidze. Droga do Ligi Europy wiedzie różnymi drogami, z czego ta przez eliminacje w Lidze Mistrzów jest nieco łatwiejsza. Jednak myślę, że jeśli Legia wygra rozgrywki Ekstraklasy, to musi powalczyć co najmniej Ligę Europy, bo elitarne rozgrywki wydają się poza zasięgiem. Tu musiałby sprzyjać los stołecznej ekipie.

W zespole masz Daniego Quintanę, Donalda Guerriera, a w ostatnim czasie dołączył także Simeon Sławczew. Na brak tematów nie możecie narzekać. Szczególnie, że Legia walczy z Lechią o mistrzostwo, a "Jaga" celuje w miejsce na pudle.
- Oczywiście śledzimy wyniki Ekstraklasy. Mam dobre relacje z Simeonem, który ciepło wypowiada się o Polsce, choć przez kilka miesięcy nie dostawał pensji, ale jak mówi, to dla niego mały minus. Miło wspomina Lechię, a także naszą ligę i atmosferę na trybunach. To będzie pamiętał zawsze. Są Dani z Donaldem, więc zahaczamy też o tematy związane z Jagiellonią czy Wisłą Kraków. Każdy z nich jest na bieżąco. Zresztą Quintana ma żonę z Polski, a Donald narzeczoną z naszego kraju. Poza tym na treningach da się słyszeć pewne polskie słowo. Szczególnie po nieudanych zagraniach.

fot. Woytek / Legionisci.com fot. Mishka / Legionisci.com

Występujesz w zagranicznym klubie, masz 32 lata... temat "Reprezentacja Polski" uważasz za zamknięty czy jeszcze tli się nadzieja na powołanie?
- Nie myślę o kadrze. Gram, robię swoje, ale uważam, że obecnie środek obrony jest dobrze obsadzony. Jest Kamil Glik, jest Jan Bednarek, a do tego wrócił Michał Pazdan. Umówmy się, ale liga turecka stoi wyżej od polskiej czy azerskiej. Rozmawiałem z moim kolegą Ibrahimem Šehiciem, z którym grałem w Qarabağu, a obecnie występuje w Turcji. Mówił, że Michał zbiera bardzo dobre recenzje i odkąd przyszedł zmienił oblicze Ankaragucu. W związku z tym myślę, że w obecnej sytuacji wspomniana trójka środkowych defensorów w kadrze wystarczy.

Twój licznik występów w pierwszej reprezentacji zatrzymał się na dziewięciu występach. Czujesz niedosyt?
- Na pewno jest żal, to naturalne. Jednak to też poniekąd zależy od czasu i miejsca, w którym się człowiek znalazł. Wcześniej byli trenerzy, którzy mieli inną koncepcję. Z kolei gdy występowałem na prawej obronie naturalnym wyborem był Łukasz Piszczek. Teraz też selekcjoner nie powinien narzekać na niedobór zawodników. Także nie ma co rozpamiętywać, tylko należy zaakceptować ten stan rzeczy. Owszem, można byłoby gdybać, analizować, ale lepiej rozpamiętywać pozytywne wydarzenia.

Mówisz o trenerach w kadrze, którzy mieli swój punkt widzenia. A jeśli skupisz się na Legii, to którego szkoleniowca wspominasz najlepiej?
- Moje TOP3 to Jacek Magiera, Jan Urban oraz Stanisław Czerczesow. Natomiast trenera Henninga Berga chcę wyróżnić za warsztat taktyczny. Był numerem 1. Z kolei, z trenerem Jackiem Magierą mieliśmy kontakt od wielu lat, bo nie tylko szlifował swój warsztat, ale mieliśmy okazję występować razem na murawie. Naszą relację uznałbym za świetną.

W Polsce toczy się rywalizacja Lechii z Legią. W Azerbejdżanie to Karabach jest za plecami Neftczi Baku. Do końca rozgrywek pozostaje jeszcze kilka tygodni. Gdybyś miał wytypować mistrzów w obu rozgrywkach to...
- ...to liczę na to, że legioniści sięgną po prymat w Polsce. Natomiast jeśli chodzi o ligę azerską, to mamy lepszy skład personalnie od Neftczi. Owszem, grają lepiej w tym sezonie, mają ciekawych graczy, ale przed nami jeszcze kilka spotkań, a ligę zakończy nasz bezpośredni pojedynek. Myślę, że to będzie mecz decydujący o mistrzostwie. Ponadto wciąż liczymy się w krajowym pucharze. Szczególnie, że ekipa z Baku ma ten rozgrywki już z głowy. Nie ukrywam, że liczymy na dublet.

Czego Ci życzyć na najbliższe miesiące? Kończy Ci się kontrakt...
- Zdrowia! Zdecydowanie zdrowie jest dla piłkarza najważniejsze. Jak będzie zdrowie, to już reszta się ułoży.

Rozmawiali Paweł Krawczyński i Maciej Frydrych

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.