REKLAMA

Nasze oceny

Plusy i minusy po meczu z GKS-em Tychy

Maciej Frydrych, źródło: Legionisci.com

Legia Warszawa wysoko 3-0 pokonała w Pucharze Polski GKS Tychy. Warszawiacy zupełnie zdominowali pierwszoligowca. Zapraszamy do zapoznania się z ocenami, jakie przyznaliśmy piłkarzom stołecznego klubu.

Josue - Gdyby stworzyć kompilację jego najładniejszych zagrań w barwach Legii, co najmniej dwa z czwartkowego spotkania znalazłyby się w tym zestawieniu. Od pierwszych minut na murawie widział bardzo wiele. Jego podanie do Diasa przy pierwszym trafieniu oraz do Wszołka przy drugim to majstersztyk. Również jego dośrodkowania były bardzo nieprzyjemne dla rywali. Z łatwością mijał przeciwników, budował akcje czy poruszał się z piłką przy nodze. Oprócz tego ciągle motywował swoich kolegów do pracy. To był genialny mecz w jego wykonaniu. Zszedł z boiska w 79. minucie.



Blaz Kramer - Spotkanie w Tychach uwydatniło jego wszystkie atuty, które dają mu przewagę nad Pekhartem. Był bardzo ruchliwy, pokazywał się do gry i dynamicznie się poruszał. Słoweniec strzelił dwa gole, za co wielkie brawa, ale przede wszystkim robił dużo dobrego dla zespołu. Między innymi po jego wygranym pojedynku główkowym Slisz upadł w szesnastce rywala, choć ostatecznie rzutu karnego nie było. Dodatkowo jak rasowy snajper wykończył akcję w 10. minucie, a przy drugim trafieniu wykonał bardzo mądry ruch do futbolówki. W trzech ostatnich meczach czterokrotnie wpisywał się na listę strzelców. Niech napastnikowi przede wszystkim dopisze zdrowie, a następnie miejmy nadzieję, że podtrzyma dobrą dyspozycję. Opuścił boisko w 71. minucie.

Steve Kapuadi - Potrzebował takiego meczu. W spotkaniu z pierwszoligowcem wyglądał bardzo pewnie, miał więcej czasu, aby zastanowić się, co zrobić z piłką, dobrze to wykorzystywał. Bez najmniejszych problemów radził sobie z rywalami, szczególnie dominował nad nimi warunkami fizycznymi. Miał kilka bardzo udanych interwencji, przykładowo gdy w 55. minucie zablokował uderzenie Mikity, a w końcówce spotkania przerwał niezłe dośrodkowanie. Podsumowując, zaprezentował się bardzo dobrze, jednak pamiętajmy, że w czwartek legioniści mierzyli się z drużyną z niższego szczebla ligowego.

Jurgen Celhaka - Ponownie zagrał na wysokim poziomie. Celhaka pokazał, że spotkanie z Górnikiem Zabrze w jego wykonaniu czy starcie w Mostarze nie były tylko miłymi odskoczniami od normy. Albańczyk wszedł na wyższy poziom. Grał spokojnie, czasami jego praca nie była widoczna, jednak powinna zostać doceniona. Był bardziej wycofany, ale grał inteligentnie oraz potrafił skutecznie rozprowadzić futbolówkę. Dodatkowo w drugiej połowie popisał się świetnym prostopadłym zagraniem, jednak Muci był na pozycji spalonej.

Gil Dias - Ostatnio pisaliśmy, że na tle beznadziejnej Legii w meczu ze Stalą Mielec wyglądał co najmniej nieźle. W Tychach zagrał lepiej, pewniej. Od pierwszych minut był bardzo aktywny oraz wykazywał ogromną chęć do gry w piłkę. Zanotował asystę przy pierwszym trafieniu legionistów. Wykonał świetny ruch, później genialnie opanował futbolówkę, a następnie ją podał do Guala. Portugalczyk dał popis umiejętności technicznych. W dalszej części spotkania dobrze wprowadzał futbolówkę do gry. Ostatnie jego spotkania dają nadzieję, że Legia będzie miała godnego rywala dla Wszołka i Kuna.

Paweł Wszołek - W Tychach miał bardzo dobre momenty. W 18. minucie świetnie odnalazł podaniem Guala, który skiksował, a później jeszcze podczas pierwszej połowy ruszył, wypatrzył Kramera, który wpisał się na listę strzelców. Z biegiem czasu przygasł, identycznie jak cała Legia. Wydaje się, że Wszołek mógł w tym meczu zrobić więcej, jednak po pierwsze zagrania od kolegów nie zawsze były idealne, a po drugie zrobił na tyle dużo, że jego zespół awansował do następnej rundy Pucharu Polski. Zszedł z murawy w 79. minucie.

Artur Jędrzejczyk - Dobrze zaprezentował się w Tychach, ale nie został prawdziwie przetestowany. Z pewnością prezentował ogromną waleczność, nie odstawiał nogi. Właśnie z takiej strony, walczaka, kojarzymy Jędrzejczyka. To było widać w czwartek. Spektakularnych interwencji nie miał, ale zagrał bezpiecznie oraz bezbłędnie.

Marc Gual - Widać, że ciążyła na nim nieskuteczność, którą prezentował w ostatnim czasie. Wreszcie się przełamał, ładnym, mocnym strzałem wpisał się na listę strzelców. Poza tym miał momenty, gdy grał ciekawie, dobrze się poruszał, ale zdarzały mu się również przestoje. Niekiedy Hiszpan za wolno podejmował decyzje. Opuścił plac gry w 71. minucie.

Kacper Tobiasz - Tyszanie nie zagrozili bramce Legii. Tobiasz nie miał okazji, aby się wykazać, ale również nie mógł niczego zepsuć. Z pewnością dobrze radził sobie na przedpolu. Defensywa warszawiaków podchodziła momentami nieco wyżej, on był czujny, wiedział, że musi chronić plecy stoperów.

Bartosz Slisz - Wielkie brawa za asystę, którą zanotował przy pierwszym trafieniu. To on odzyskał piłkę, ruszył z nią w kierunku bramki, a następnie podał do Kramera. Niestety, później nie wyglądał najlepiej. Popełniał proste błędy, jak złe podanie w do Wszołka, gdy nie był atakowany czy fatalny strzał, choć miejsca miał bardzo wiele. Brakowało mu koncentracji, czasami pomysłu. Szkoda, że po dobrym początku spotkania nieco siadł. Opuścił murawę w 88. minucie.

Rafał Augustyniak - Pomimo że Legia miała mecz pod kontrolą, GKS nie zagrażał bramce warszawiaków, to Augustyniak kilkakrotnie wykazał się niepewnością. Raz źle obliczył tor lotu piłki, w doliczonym czasie gry do pierwszej połowy swoją słabą interwencję ratował faulem, a dodatkowo zanotował kilka niedokładnych podań. Na pewno jego wejścia do wyższej strefy pomagały zespołowi w atakach. Ogólnie, grając na połowie rywala, radził sobie lepiej, ale nie jest to żadna nowość. Mam nadzieję, że któregoś dnia dostanie szansę, aby pokazać się w środku pola. Jego walory, umiejętności i predyspozycje świadczą o tym, że Legii dawałby więcej na pozycji Celhaki czy Slisza.

Zmiennicy

Tomas Pekhart - Wszedł na murawę w 71. minucie. Za wiele nie zrobił. Ładnym "lobem" pokonał golkipera, ale był na pozycji spalonej. Z pewnością swoim wejściem na boisko nie dorównał postawie Kramera, ale wiadomo, czasu miał o wiele mniej, a i sytuacja była zupełnie inna.

Ernest Muci - Pojawił się na placu w 71. minucie. Nie był widoczny na boisku, jednak cała Legia zwolniła tempo.

Juergen Elitim, Maciej Rosołek i Igor Strzałek - Grali za krótko, aby oceniać.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.