Jacek Zieliński - fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Zieliński: Widząc wszystko wewnątrz, jestem spokojny

Mikołaj Ciura, źródło: meczyki.pl

Jacek Zieliński był gościem programu Tomasza Włodarczyka na youtubowym kanale portalu meczyki.pl. Dyrektor sportowy Legii opowiedział m.in. o ostatnich wynikach zespołu, celach, poszczególnych zawodnikach, rywalizacji golkiperów, wychowankach oraz transferach dokonanych i przyszłych. Poniżej przedstawiamy najciekawsze wypowiedzi dyrektora.



Forma i wyniki w ostatnim czasie oraz cele

- Jaką mam diagnozę na to, jak się ostatnio prezentujemy? Dobre pytanie. Czasami nadużywa się u nas słowa "kryzys", ale dla mnie to było coś tego rodzaju. Jeżeli definicją tego słowa jest załamanie procesu, który ma nas przybliżyć do jakiegoś celu sportowego, to faktycznie tak było. Cztery porażki nie wróżyły dobrze na przyszłość. Biorąc również pod uwagę nasz start sezonu, mieliśmy średnio 2,6 punktu na mecz, a po tych porażkach zeszliśmy do poziomu 1,67, czyli wyniku, który na pewno nie zapewni nam mistrzowskiego tytułu. Musieliśmy ponownie zastanowić się i przeanalizować sytuację. Wyciągnęliśmy z tego jakieś wnioski, ale pojawiły się również pytania, na które nie mieliśmy odpowiedzi, np. dotyczące meritum - nie zdobywamy takiej liczby punktów, jaką byśmy chcieli, mając bardzo dobre parametry fizyczne, techniczno-taktyczne, dobrą atmosferę w szatni, a wiele rzeczy nam się nie zgadzało, a szczególnie punktowanie. Do takiej sytuacji może dochodzić okresowo, więc niebawem wrócimy do wcześniejszej formy. Pytanie, kiedy i jaki impuls zastosować, żeby to się wydarzyło jak najszybciej.

- To co powiem, będzie niepopularne. Oczywiście popełniamy jakieś błędy w defensywie, ale patrząc w statystyki, popełniamy ich mniej niż obrońcy innych zespołów. Porównując same pojedynki naszego zespołu z drużynami z czołówki, również wygląda to po naszej stronie lepiej. W statystykach wszystko się zgadza, ale jest taki okres, gdy przeciwnicy są bezwzględni. To co mają, to wykorzystują, a nawet więcej niż powinni.

- Nasze ostatnie spotkania nie wyglądały tak, jak powinny, to nie były mecze na naszym poziomie, bo stać nas na lepszą grę. Natomiast statystyki w większości z nich mieliśmy lepsze od przeciwników. Gole oczekiwane przeciwnika mieliśmy na poziomie 4,7, a nasze na 6,7. My z tego zdobyliśmy 4 bramki, a rywale 11, prawie trzy razy tyle. To się wydaje nieprawdopodobne, a jednak tak się stało. To była swego rodzaju anomalia. Według naszych wniosków wszystko jest ok., one się potwierdziły. Zmieniło się to, że przeciwnicy "nauczyli się" nas, zaczęli wykorzystywać nasze wysokie ustawienie i ryzykowną grę. Skupialiśmy się więc na tym, by nasi defensorzy zaczęli patrzeć na to, co dzieje się za ich plecami, a nie tylko na to co przed sobą. Mieliśmy również problem z wykorzystywaniem rzutów rożnych w ofensywie. Liczba strzałów jakie z nich oddawaliśmy to 44%, a nie zdobyliśmy żadnej bramki. Znów bardzo dużo, ale piłka nie chciała wpaść do siatki. Wygląda to jak usprawiedliwienie, ale takie rzeczy się zdarzają. Trzeba brać pod uwagę również element braku szczęścia. To jest odbierane jako oznaka słabości albo tłumaczenie się, ale musimy też na to patrzeć.

- Szukaliśmy problemów w fizyczności czy taktyce i je znaleźliśmy. Oprócz wcześniej wspomnianych elementów rozmawialiśmy z trenerem również o kwestii mądrego atakowania, myśleniu o sytuacji na wypadek straty piłki. Musimy atakować w taki sposób, by kreować sytuacje, bo chcemy to robić często, ale nie zapominając o obronie. Zawodnicy, którzy nie są zaangażowani w atak, muszą myśleć o zabezpieczeniu obrony. Ale mieliśmy takie sytuacje, gdy przy dobrym ustawieniu w ofensywie i tak traciliśmy bramkę, jak na przykład w spotkaniu ze Stalą Mielec. Tak też się może zdarzyć. Chcemy tego jednak przypilnować i wiemy, że musimy to zmienić. Tak też się dzieje, wygląda to już zdecydowanie lepiej.

- Zwróciliśmy uwagę na ciągłą rotację w linii defensywnej. Robiliśmy ją jednak od początku sezonu, również na początku, gdy w pierwszych 5 ligowych spotkaniach straciliśmy tyko 2 bramki. W pucharach traciliśmy trochę więcej, ale potrafiliśmy to wyciągać. Jestem przekonany, że z tą obroną i poprawioną organizacją gry w niej to będzie wyglądało zdecydowanie lepiej. Jakość tych piłkarzy, ich szybkość i zwrotność jest na równym i zbalansowanym poziomie. Możemy dzięki temu stosować różne warianty. Tych zmian w defensywie jest dużo, ale uważam, że współpraca dotrze się i będzie to wyglądało lepiej. A te rotacje na wiosnę i tak będą, szczególnie jeśli będziemy nadal występować w pucharach. Stawka w rotacji defensywnej jest wyrównana i musi się ona dotrzeć. Dotarło do nas trzech nowych stoperów, jedni wcześniej, drudzy później. Ten proces przez to będzie troszeczkę dłuższy, ale jeśli go przejdziemy, to niezależnie od wyboru trójki na boisku, będzie ona funkcjonowała dużo lepiej. Będziemy również wiedzieli, kto z kim funkcjonuje lepiej, a kogo nie powinniśmy ze sobą zestawiać. To jest element rozwoju drużyny.

- Lubię rozmawiać o konkretach. Dzięki temu byłem w tym kryzysie spokojny, choć ludzie mi się dziwili. Czemu? Bo po przeanalizowaniu tych wszystkich danych i rozmowach wiem, że jesteśmy na dobrej drodze. To jest tylko kwestia czasu, żeby wrócić do regularnego punktowania. Rozumiem obawy kibiców, też bym się denerwował, patrząc na to wszystko z boku. Ale widząc wszystko wewnątrz, analizy, pracę sztabu i piłkarzy, to z jakimi problemami się mierzymy, jestem spokojny.

- Gramy ostatnio mecze co trzy dni, niektóre po 120 minut. Zagraliśmy już 23 mecze, zarwaliśmy wiele nocy, pojawiło się wiele bodźców, emocji, zmęczenia nie tylko fizycznego, ale też mentalnego. Nie da się kontrolować w tym układu nerwowego. Najważniejszy jest sen, relaks, odpowiednia suplementacja, a o to jest ciężko. Nie jesteśmy w stanie w pełni tego kontrolować, a to ma ogromny wpływ na wyniki. Mimo tylu meczów, nasi chłopcy wyglądają naprawdę dobrze na tle przeciwników, dobrze biegamy, staramy się, a czasami pokazujemy nawet przerost ambicji, jak ze Śląskiem Wrocław.

- Porównując formę zawodników z teraz, a z początku, to nie dają 100%. To jest może jakieś 80%, brakuje błysku. To jest problem też z percepcją. Niektórzy zawodnicy świetni technicznie mają problem z przyjęciem, ostatnim podaniem. Wynika to z przegrzania tego układu nerwowego, to jest ewidentne powiązane. Gdy jesteś w dobrej formie, szybka gra wydaje się jakby była w zwolnionym tempie, masz na wszystko czas i podejmujesz trafne decyzje. Natomiast przy gorszej formie jesteś cały czas w niedoczasie. Podchodzę do tego z wyrozumiałością. Nie wynika to z niechęci czy słabości. Mają gorszy moment. Zaczęli z wysokiego pułapu, teraz zeszli na nieco niższy poziom, a i tak wyciągają statystyki na niezłym poziomie. Jak zaczniemy być bardziej skuteczni, to będzie wszystko ok.

- Celem, jaki założyliśmy sobie przed sezonem, było mistrzostwo Polski. W momencie kiedy mieliśmy problemy z wynikami, ustaliliśmy, że nie będziemy rozmawiać o tych celach. Głównym celem było wyjście z tego kryzysu. Skupiamy się na kolejnych meczach, bo to jest najlepszy sposób wyjścia z problemów. Mamy pewien punkt zaczepienia. Martwimy się, to nie jest to, czego oczekujemy i czego oczekują kibice, ale jest duża nadzieja, że sobie z tym poradzimy.

Posada Kosty Runjaicia

- Jeden z dziennikarzy pytał mnie przed meczem ze Zrinjskim, co będzie jeśli przegramy ten mecz, itd. Zastanawiałem się, po co takie spekulacje, po co zaprzątać tym sobie głowę. Wiemy, jak ten sztab pracuje, jaką etykę pracy ma trener Runjaić, jakim jest psychologiem i szkoleniowcem. Owszem, poniósł serie porażek, pytanie w jakim stylu i jakie serie okoliczności by się pojawiły. Może wtedy byłby jakiś temat do przemyślenia. Ale po co mamy się zastanawiać nad tym, jak mamy jakieś problemy do rozwiązania, na których musimy się skupić?

Marco Burch, Steve Kapuadi

- Marco Burchowi musimy dać czas na wdrożenie się, tak samo jak pozostałym nowym obrońcom. Na razie to nie jest dobry okres, przy rozegranej tak małej liczbie minut, na ocenę czy jest dobry, czy nie. Jeśli spojrzymy na statystyki pojedynków w obronie, to ma wyższy wskaźnik niż Maik Nawrocki, którego ma zastąpić, jest na poziomie 70%. Każdy ma różne predyspozycje. Marco jest zawodnikiem szybkim, inteligentnym, bardzo dobrym w rozegraniu. Natomiast może mieć problem z cięższymi zawodnikami, jak przy jednej z akcji bramkowych Stali, choć uważam, że powinien przerwać tę akcję. Dajmy mu szansę, tak jak całej reszcie. Jestem przekonany, że gdyby wstawić na ich pozycję każdego innego defensora z Ekstraklasy, to również mieliby pewien problem, bo tu są o wiele wyższe wymagania niż w każdej innej drużynie.

- Steve Kapuadi pasował profilowo do naszej drużyny. To jest zawodnik, który rozwija dużą prędkość, dzięki temu czuje się bezpiecznie w graniu wyżej, a pod tym kątem również był brany pod uwagę. Ma też dobrze ułożoną lewą nogę. Najlepszą pozycją dla niego jest rola centralnego w defensywie, ale poradzi sobie również jako lewy stoper, choć na razie nie jest w stanie robić tego tak dobrze jak Yuri Ribeiro. Ma również jedne z lepszych statystyk jeżeli chodzi o pojedynki w Ekstraklasie z poprzedniego sezonu, pomimo gry w zespole, który ostatecznie spadł z ligi.

Golkiperzy

- Nie wszystko wyszło mi jeśli chodzi o rotację bramkarzy. To był jeden z elementów, w którym nie dowiozłem, bo miałem inne plany, a inaczej wyszło. Myślałem, że zostaniemy z trójką golkiperów, a Cezary Miszta zostanie wypożyczony, ale sprawy się skomplikowały i nie wyszło kilka prób. Ostatecznie zabrakło czasu, zostaliśmy z czterema bramkarzami i ponoszę za to odpowiedzialność.

- W przypadku Kacpra Tobiasza łatwiej wymienić jego dobre i ratujące nas interwencje niż błędy. Zwracaliśmy oczywiście uwagę na to, że Kacper nie ma przesadnie wielu wybronionych sytuacji i optycznie teoretycznie nie daje wiele. Robiliśmy dwie próby zmiany bramkarza, nie dlatego, że Tobiasz słabo bronił, ale by dać jakiś bodziec dla drużyny. Gdy dostajesz kilka bramek więcej niż powinieneś, to można stwierdzić, że musi w tym być jakaś wina golkipera, ale analizując to, okazuje się, że żadnej jego winy w tym nie ma. Nie widzę żadnego problemu jeśli chodzi o Kacpra. On się oczywiście dalej uczy, popełnia niezauważalne błędy i mam tego świadomość. Zarówno ja, jak i trenerzy bramkarzy widzimy, co mógł poprawić przy straconych bramkach, mimo że przy wielu nie miał nic do powiedzenia.

Igor Strzałek i inni wychowankowie

- Zastanawiam się, dlaczego Igor Strzałek wzbudza takie zainteresowanie. Z młodzieżowców promujemy teraz Kacpra Tobiasza. Igor wchodzi dopiero do drużyny i być może nie jest zadowolony z tego, ile minut otrzymuje. Dostarczył on nam bramkę z Górnikiem, ale potem po jego stratach straciliśmy dwa gole. Nie wniósł nic w ofensywie, a straty były kosztowne. On grał więcej w poprzednim sezonie, teraz trochę mniej, ale jeśli by grał więcej, to gwarantuję, że dostalibyśmy za niego ofertę kilkumilionową. Inni zawodnicy na jego pozycji również oczekują i zasługują na więcej minut, jak np. Ernest Muci. Musimy odpowiednio zarządzać czasem grania zawodników. Igor potrzebuje cierpliwości, nie może grać na kredyt, bo w przyszłości może być bardzo dobry, a na razie jest dobry.

- Słowa Kosty Runjaicia na konferencji pomeczowej dotyczące Igora Strzałka to bezpośredni przekaz do zawodnika. To jest dla jego równowagi. Tyle ile on się nasłucha z otoczenia, ludzi którzy mówią mu, jaki to nie jest krzywdzony, to te osoby nie zdają sobie sprawy, że to one robią mu krzywdę. Wprowadzają go w taki nastrój, że on na jednym czy drugim treningu wygląda gorzej niż powinien. Jest dobrym chłopakiem, ma odpowiedni charakter i trzyma się, ale ma momenty frustracji. To wynika z presji otoczenia.

- Mieliśmy plan na Igora, by go wprowadzić bezpośrednio do pierwszego zespołu, bez wypożyczenia. Uważałem, że to będzie dobre rozwiązanie. Był jednak taki moment, że rozmawialiśmy z nim i agentem na temat możliwego wypożyczenia z opcją gry w większym wymiarze czasowym. Zastrzeżeniem z jego strony było jednak to, że to nie może być klub pierwszoligowy. Był temat z Puszczą Niepołomice czy Radomiakiem Radom, ale ostatecznie do niczego nie doszło, bo druga strona się rozmyśliła. Jesteśmy umówieni z agentem na rozmowy po zakończeniu rundy, przeanalizujemy wszystkie aspekty i za obupólną zgodą podejmiemy jakąś decyzję. Na razie jest za wcześnie na taką dyskusję.


- Nie namawiam trenera na wystawianie Macieja Rosołka w składzie. To są jego personalne, obiektywne decyzje. Jeżeli gra, to znaczy, że daje coś zespołowi. Nie daje goli, ale jest nadzieja, że będzie dawał, bo już pokazywał w juniorach czy na wypożyczeniach, że potrafi je zdobywać z regularnością. Potrzeba trochę cierpliwości. Są zawodnicy, którzy mają podobne statystyki do niego, grają więcej i pcha się ich do reprezentacji. Jego statystyki na razie nie powalają, ale pokładamy w nim nadzieję. Jest niezwykle pracowitym, inteligentnym chłopakiem. On też gra w roli "10", a nie napastnika. Musi dużo biegać, dużo pracować w obronie i robi to naprawdę znakomicie, naprawdę dużo daje.

- W przypadku Kacpra Tobiasza i Macieja Rosołka również pojawiała się taka presja. Wszyscy byli zadowoleni, no bo młody grał. Ale po kilku spotkaniach zaczyna się rozliczanie tej młodzieży i zobaczymy, ile przeżywa teraz "Tobi" czy "Rossi". Każdy może wyrazić swoją opinię, a oni muszą sobie z tym radzić i pomimo tak młodego wieku, mają naprawdę twarde tyłki.

- Nie uważam, żeby młody zawodnik był na poziomie tego zawodnika, z którym ma rywalizować o miejsce w składzie albo żeby być pierwszym zmiennikiem. Młodzi chłopcy potrzebują trochę więcej zaufania. Oczekujemy jednak, że oni też będą coś dostarczać. Wprowadzanie młodych ma swój koszt, który my chcemy ponosić. Musimy zarabiać np. na utrzymanie LTC i są na to dwie drogi - wyniki sportowe, co jest naszym głównym celem i oczekiwaniami kibiców albo promowanie młodzieży, czego fani również chcą i to trzeba połączyć. Chcemy dostarczać trofea i promować wychowanków naszej akademii. Chcemy wyszkolić jak najwięcej profesjonalistów. Chciałbym wypuszczać piłkarzy z Legii nie na ilość, masowo, bo jeśli wypromujemy takich, którzy nie będą dorastać poziomem, to nie będzie to dobre i tańsze.

- Marek Śledź pracuje z młodzieżą nieco od ponad roku. Dajmy mu czas, to jest osoba, która rozwijała już niejedną akademię i robiła to bardzo dobrze. Należy mu się w tej kwestii zaufanie. Jeśli chodzi o drugą drużynę, to chcielibyśmy mieć docelowo drużynę na ogrywanie zawodników na wyższym poziomie niż III liga. Marzy mi się sytuacja, by nasza druga drużyna grała na zapleczu Ekstraklasy. To byłoby idealne środowisko na prowadzenie tej młodzieży tak, by zdolniejsi nie byli niezadowoleni. Byśmy mogli się pochwalić, że u nas jest taka ścieżka rozwoju, że mamy takie możliwości, że odpowiednio was wykorzystamy. To jest nasz cel, ale na razie jesteśmy od niego daleko. Uważam, że w rezerwach mamy zbyt dużo doświadczonych piłkarzy, wyciągamy jakieś wnioski i będziemy to wszystko modyfikować.

Kryzysy zdrowotne

- Mamy duży kryzys z Filipem Rejczykiem. To była poważna kontuzja, do której nie chcę wracać, bo stało się to na zgrupowaniu reprezentacji młodzieżowej. Paprze się to strasznie i może się paprać, ale nie chcę nikogo obwiniać. Była potrzeba zrobienia kolejnego zabiegu. Teraz trenuje już na pełnych obrotach i niedługo pewnie będzie do wykorzystania. Staramy się przyspieszyć pewne procesy fizjologiczne, ale one toczą się swoim rytmem.

- Bartosz Kapustka pauzuje już od 19 miesięcy. Oglądali go specjaliści z całego świata. Teraz również trenuje już w pełni i niedługo powinien dostać swoje minuty.

Transfery i wygasające kontrakty

- Nie udało nam się zrealizować planu co do dwóch, trzech zawodników. Nie mogłem czekać na zwolnienie miejsca w kadrze zespołu, myśląc, że najpierw muszę wytransferować jakiegoś zawodnika, a potem brać piłkarzy, którzy mogliby już być niedostępni. Czasami trzeba podjąć to ryzyko, najpierw kogoś zatrudnić, a dopiero później zadbać o stworzenie przestrzeni w kadrze. Częściowo się to udało, a częściowo nie.

- Nie rozmawialiśmy jeszcze na temat odejścia od nas Makany Baku. Być może jednak tak będzie. Był moment, gdy wydawało się, że Baku wróci do rywalizacji, potem jednak jego forma znów poszła w dół. Teraz, w tym momencie i formie jaką prezentuje, niespecjalnie może liczyć na jakąś grę. Jako rywala ma Pawła Wszołka, którego raczej trudno wygryźć, ale ma również problem nawet w roli zmiennika. Jego odejście nie jest jednak priorytetowe dla nas. Jest on zawodnikiem, którego możemy jeszcze w jakiś sposób wykorzystać, ale jeżeli nie uda się to u nas, to rozważymy kwestię odejścia. Jemu też nie było łatwo, musiał znaleźć się w nowej roli i wydawało mi się, że odnajdzie się jako zmiennik i w późniejszym czasie będzie grał więcej. Rzeczywistość pokazuje jednak, że jest inaczej.

- Nie wiem, czy Paweł Wszołek potrzebuje konkurenta na swoim poziomie. Po pierwsze będzie bardzo trudno takiego znaleźć. Myślę o tym, żeby takowy był półkę niżej, ale z perspektywą rozwoju. Jeżeli Baku nie zostanie z nami, to wtedy takiego poszukamy.

- Na każdą pozycję mamy ranking. Szczególny nacisk kładziemy na te pozycje, na których możemy spodziewać się jakiś ruchów, ubytków.

- Czy bylibyśmy w stanie dać np. Erikowi Exposito milion euro za podpis? Takie pieniądze na pewno nie wchodzą w grę. Nie wchodziły i nie będą wchodzić, dopóki nie będziemy grać w Lidze Mistrzów. Erik jest bardzo dobry, uważam, że jest najlepszym zawodnikiem w Ekstraklasie, ale statystyki z poprzedniego sezonu były zdecydowanie gorsze.

- Byliśmy zainteresowani ściągnięciem Patryka Klimali rok temu, gdy mieliśmy problem z napastnikami. Ostatecznie wybrał grę w Izraelu. Były rozmowy na ten temat, ale jakoś tak wyszło. Na ten moment nie jest idealny profilowo dla nas, natomiast ma swoje ogromne zalety. Nie jest jednak naszym celem numer jeden.

- Patryk Sokołowski miał już bardzo dużo propozycji latem, ale ja nie byłem skłonny, by w tym momencie odchodził. Spodziewał się dziecka, więc to nie był dobry moment. W grudniu wygasa jego kontrakt i jego odejście najprawdopodobniej stanie się faktem.

- Nie rozmawiałem z Tomasem Pekhartem na temat przedłużenia kontraktu, ale w kwestii tego zawodnika jest duża szansa na podpisanie nowej umowy, jeżeli obie strony będą zainteresowane. Nie wykluczam opcji, by Josue został u nas jeszcze dłużej, natomiast zanim przedłużaliśmy latem kontrakt, to myślał on o jakiejś lukratywnej opcji. Ostatecznie został, chciał osiągnąć na koniec kariery coś spektakularnego, zagrać w europejskich pucharach i zgodziliśmy się na rok. Trudno powiedzieć co do przyszłości, w tym momencie szanse są 50/50. Z Arturem Jędrzejczykiem sytuacja jest klarowna i kontrakt ma szanse na przedłużenie, ale to będzie wynikało z konkurencji i tego, ile będzie dawał zespołowi, na razie jest w stanie dać dużo.

Cały wywiad z dyrektorem sportowym Legii:


REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.