fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Analiza

Punkty po meczu z Cracovią

Kamil Dumała, źródło: Legionisci.com

Zakończyli jak zwykle; jeszcze nie zaczął pracować, a są już efekty; „Nie pokazaliśmy właściwej energii”, dramat przy bramkach; Baku odnaleziony - to najważniejsze punkty po środowym meczu Legii Warszawa z Cracovią.

1. Zakończyli jak zwykle
Porażka w ostatnim meczu ligowym w roku to już praktycznie tradycja w wykonaniu Legii. Ostatni raz legioniści taki mecz wygrali dokładnie 20 grudnia 2018 roku. Wówczas udało się pokonać Zagłębie Sosnowiec 3-2. Od tamtej pory były same porażki i jeden remis ze Śląskiem Wrocław. To bardzo marna statystyka, która potwierdziła się również w środowy wieczór. Cracovia pewnie wygrała 2-0, biorąc tym samym rewanż za niedzielę, kiedy przegrała w identycznym wymiarze. Cztery dni wcześniej spotkanie przebiegało - głównie w 2. połowie - pod dyktando Legii. W Krakowie było inaczej. Podopieczni Kosty Runjaicia nie mieli wielkich argumentów, by doprowadzić chociaż do wyrównania. Tym samym rok znów kończymy porażką, ale też meczem, który jest swoistym podsumowaniem ligowej rundy jesiennej w wykonaniu „Wojskowych”. Jak im się chce, to da się wygrać, jak głowa jest gdzie indziej, to zazwyczaj jest bez punktów.



2. Jeszcze nie zaczął pracować, a są już efekty
Piłka Nożna poinformowała, że Legia ma rozpocząć współpracę z Nickiem Littlehalesem - trenerem snu. Niewykluczone, że to jakiś cudotwórca, bo choć jeszcze oficjalnie ta współpraca się nie rozpoczęła, to już mogliśmy zauważyć jej efekty. Legia często grała sennie, a oglądając mecze w telewizji, łatwo można zmrużyć oczy, a nawet lekko przysnąć. Taka sytuacja ma miejsce gdzieś tak od października, kiedy to pojawiło się zmęczenie, brak odwagi, jednowymiarowość w ofensywie i wiele, wiele innych rzeczy, które nie zaskakują w żadnym stopniu rywali w Ekstraklasie. Inaczej się chce grać zawodnikom w Europie niż na klepiskach w rodzimej lidze. Nawet w ostatnim meczu ligowym na Łazienkowskiej Josué pokazywał, że niektórzy śpią na murawie ;-). A poważnie - wcale nie neguję rozpoczęcia współpracy z panem Littlehalesem. Bardziej mnie dziwi, że do sztabu nie potrafimy zatrudnić dodatkowych trenerów od ważniejszych aspektów, jakim są np. stałe fragmenty, defensywa czy ofensywa. To właśnie takich specjalistów powinien dostać trener Runjaić, by jeszcze doskonalić pełną wad taktykę.

fot. Canal  Sportfot. Canal Sport

3. „Nie pokazaliśmy właściwej energii”
Na pomeczowej konferencji prasowej trener Kosta Runjaić stwierdził, że znów zawodnicy nie pokazali właściwej energii. Praktycznie od października co przegrany mecz w Ekstraklasie można usłyszeć podobne stwierdzenie szkoleniowca. O co chodzi, że „Wojskowi” potrafią wyjść na z Aston Villę czy AZ Alkmaar i zagrać świetnie, z dużym zaangażowaniem i energią, a potem jadą do Krakowa na mecz z Cracovią bądź Puszczą Niepołomice, albo do Łodzi na mecz z ŁKS-em i tej energii nie ma. Nie ma woli walki, woli zwycięstwa, wyszarpania trzech punktów, tylko spokojne kopanie piłki i liczenie, że samo wpadnie i jakoś uda się jak najmniejszym nakładem sił. Obecnie do liderującego Śląska Wrocław tracimy 9 punktów. Jak dla mnie to bardzo dużo, ale jak widać, dla piłkarzy już nie, bo w spotkaniu z Cracovią zagrali na chodzonego. W zasadzie obecnie nie powinniśmy spoglądać na lidera, tylko na drużyny, które plasują się na miejscach gwarantujących start w europejskich pucharach w przyszłym roku... Z takim podejściem, jakie miało miejsce w środę, nawet o to będzie bardzo ciężko. Rozumiem, że lepiej pokazać się w Europie i wywalczyć sobie transfer do lepszej ligi, ale dla Legii już niekoniecznie jest to dobra rzecz. Dwumecz z Molde może nie mieć żadnego znaczenia, jeśli latem nie będziemy grali w żadnych pucharach.

4. Dramat przy bramkach
Obserwując grę defensywną Legii przy straconych bramkach w środowy wieczór, znów można było złapać się za głowę. Spójrzmy na pierwszego gola.

fot. Canal  Sportfot. Canal Sport

Gdy piłka spada w miejscu, gdzie stoją Rafał Augustyniak i Benjamin Källman, to środkowy obrońca Legii ma wręcz obowiązek nie dopuścić jej do wpadnięcia w kozioł, tylko od razu albo wyskoczyć do główki, albo zagrać na wyprzedzenie i wybić ją poza obręb własnej połowy. „August” jednak postanowił wejść w pojedynek siłowy z napastnikiem Cracovii, który wyraźnie przegrał i dopuścił do tego, by zawodnik gospodarzy oddał strzał życia. Jak już się przegrało pojedynek siłowy, to trzeba było sfaulować przeciwnika, a nie dopuścić do oddania strzału. W tej sytuacji nie popisał się również Yuri Ribeiro, odpuszczając Källmana tuż przed polem karnym.

fot. Canal  Sportfot. Canal Sport

Przy drugiej bramce nie popisało się kilku zawodników. Rozpocząć trzeba od złego i bardzo przewidywalnego zagrania Ribeiro do Josué, po którym z kontrą ruszyli przeciwnicy, ale powinna ona zakończyć się w momencie ukazanym na screenie. Pankov albo Muci powinni bliżej podejść do zawodnika gospodarzy, nie pozwalając mu na podanie na wolne pole do Källmana. Oczywiście, Steve Kapuadi również w tej sytuacji dostał zaćmienia i tak pilnował linię spalonego, że bramka została prawidłowo uznana.

5. Baku odnaleziony
Ostatni mecz w tym roku pokazał, że obecna kadra Legii nie jest tak mocna, by grać na dwóch frontach. Mowa tu między innymi o prawym wahadle. Do tej pory głównie występował tam Paweł Wszołek, ale ile można grać na lekach przeciwbólowych? Dostał wolne na mecz z Cracovią i jego brak był bardzo widoczny. Zastąpił go nominalny lewy wahadłowy, który na prawej obronie grywał tak często, jak Kramer w obronie. Widać było, że pewne automatyzmy, które występowały z Wszołkiem, nie działały z Patrykiem Kunem. Na lewym wahadle widzieliśmy Yuriego Ribeiro, który do tej pory grał głównie po lewej stronie trzyosobowego bloku defensywnego. Odjęcie ze składu Slisza, Kramera, Pekharta i Wszołka pokazało, że nie mają solidnych zastępców. Na ławce rezerwowych znajdował się jedyny napastnik, który jest ciągle krytykowany i w większości słusznie, czyli Maciej Rosołek, a jako ofensywny pomocnik mógł na boisko wejść Igor Strzałek, który został schowany na kilka spotkań do szafy. Jeszcze głębiej w ostatnich tygodniach do zamrażalki był wstawiony Makana Baku, ale odnalazł się na boisku w ostatnim tegorocznym meczu. To pokazuje, że albo zarządzanie kadrą jest słabe, albo ta kadra jest zbyt słaba. Według mnie jedno i drugie, skoro stawiamy na gracza, który przez kilka miesięcy nie łapał się często chociażby na ławkę rezerwowych.

Kamil Dumała

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.