Robert Pich - fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Pich: Polskę uważam za swój drugi dom

źródło: sport.aktuality.sk

Kilka dni temu Robert Pich rozwiązał kontrakt z Legią i został zawodnikiem cypryjskiego ekstraklasowego AS Othéllos Athiénou. Zawodnik podsumował swój pobyt w stołecznym zespole w wywiadzie dla sport.aktuality.sk. - Kiedy trafiłem do Legii, miałem nieco inne wyobrażenia. Z drugiej strony cieszę się, że tak duży klub dał mi szansę. Kiedy patrzyłem na skład, byłem drugim najstarszym zawodnikiem po obrońcy Arturze Jędrzejczyku. Dlatego jestem wdzięczny, że dali mi szansę. Znam politykę klubu i wszystko zależy też od wieku - mówi Pich.



- Gdybym był może pięć lat młodszy, moja sytuacja byłaby inna. Jednak wcale tego nie żałuję i zrobiłbym to jeszcze raz. Że w końcu nie wyszło? Futbol też niesie ze sobą takie rzeczy. Uznałem to za fakt. Zdecydowałem, że walczę o zmianę i oferta z Cypru pojawiła się w idealnym momencie. Jestem w Polsce już bardzo długo i od dawna myślę o zmianie. Trudno było mi jednak wyjechać, bo Polskę uważam za swój drugi dom. Mieszka tam cała nasza rodzina i mamy wielu przyjaciół. Jednakże nie zostało mi wiele lat w piłce nożnej i poczułem, że potrzebuję zmiany. To był idealny moment - dodaje.

- Nie powiedziałbym, że miałem w Legii jakieś problemy. Kiedy przyszedł trener Kosta Runjaić, który pracuje tam do dziś, nie miał skrzydłowych, z którymi chciałby grać, po poprzednim trenerze. Znał mnie, ale także innych skrzydłowych, których zdecydował się sprowadzić do Legii. Przedstawił mi swoją wizję oraz system, w jakim chce grać i w jakim mnie widzi. Było to widać już w pierwszych meczach, w których grałem. Jednak po około 2 miesiącach, kiedy nie mieliśmy już idealnych wyników, trener zdecydował się wrócić do starego systemu. Oznaczało to, że jako skrzydłowi zostaliśmy odsunięci na bok. Przesuwał mnie do przodu, ale w pewnym momencie było nas nawet siedmiu. Trener powiedział mi, że jest ze mnie zadowolony i że zrobiłem wszystko, żeby grać, ale chyba najwięcej zapłaciłem za nowy system. Nie mogłem go winić, bo widziałem sytuację. Miał tam także zawodników z akademii i wiedziałem, że woli stawiać na innych. Z jednej strony to rozumiałam, z drugiej było mi żal i czułam, że niewiele mogę z tym zrobić. Następnie trener powiedział mi na koniec sezonu, że jeśli nie znajdę klubu, nie będzie miał innego wyjścia, jak tylko przenieść mnie do rezerw, ponieważ przyjdą inni zawodnicy. Wyczuwałam także presję, aby wyjechać, ale nie chciałam tak po prostu nigdzie jechać. Poszedłem do drużyny rezerw, na którą tak naprawdę nie liczyłem i stało się to po raz pierwszy w mojej karierze.

- Kiedy miałem przejść do rezerw, podszedł do mnie dyrektor sportowy Legii, z którym mam dobry kontakt, i powiedział, że chciałby, abym pomógł rezerwom w walce o awans. Nawet o dwie ligi wyżej. Powiedział mi, że jeśli się na to zgodzę, dadzą mi kontrakt na kolejne dwa lata, ale od razu mu powiedziałem, że nie mogę sobie tego wyobrazić. Nie chciałem grać w tak niskich rozgrywkach. Początki były trudne, ponieważ dostałem pierwszą w karierze czerwoną kartkę. Nie było to dla mnie łatwe. Wtedy powiedziałem sobie, że jeśli chcę odejść zimą, muszę grać jak najlepiej. Uważam to za dobre doświadczenie i przynajmniej teraz wiem, przez co przechodzą niektórzy faceci, gdy przydarza im się coś takiego. Pewnie byłbym już w stanie doradzić innym, gdy zaistnieje taka sytuacja, ale jednocześnie wierzę, że coś takiego nie przydarzy mi się więcej. W końcu mi to pomogło, otworzyło drzwi na Cypr. Być może tak powinno być.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.