REKLAMA
REKLAMA

Nasze oceny

Plusy i minusy po meczu z Miedzią

Mikołaj Ciura, źródło: Legionisci.com

W czwartek Legia Warszawa skutecznie zainaugurowała rozgrywki Pucharu Polski, pokonując Miedź Legnica 2-1. Dla legionistów była to bardzo ciężka przeprawa, znów szwankowało wykończenie akcji, jednak udało im się dwukrotnie trafić do siatki i przetrwać napór gospodarzy w końcowych minutach, czym zapewnili sobie awans do następnej rundy. Zapraszamy na oceny graczy stołecznej drużyny za ten mecz.

Bartosz Kapustka - Świetny mecz kapitana Legii, którym poprowadził drużynę do zwycięstwa. Był jednym z głównych kreatorów ataków i bardzo dobrze mu to wychodziło. Świetnie skanował i obserwował przestrzeń, szukał różnych możliwości podań. Bardzo dobrze współpracował z prawą stroną boiska, ale kilkukrotnie wykonał świetne przerzuty na drugą flankę. Brał czynny udział przy obu strzelonych bramkach. Przy pierwszym golu najpierw dobrze uruchomił Pawła Wszołka, który wywalczył rzut karny, a potem sam pewnym strzałem w środek bramki wyegzekwował go i doprowadził do wyrównania. Jeszcze lepiej zachował się przy drugiej bramce, gdy przed polem karnym przeczekał z piłką, popatrzył jakie ma możliwości zagrania i obsłużył świetnym podaniem Wszołka, zaliczając piękną asystę drugiego stopnia. Dodatkowo bardzo dobrze funkcjonował w defensywie, skutecznie ją wspomagając. Awans spokojnie można nazwać imieniem Bartosza Kapustki.



Ruben Vinagre - Kolejne spotkanie, w którym wizja Portugalczyka robiła różnicę, ale do tego trzeba się już po prostu przyzwyczaić. Gracze Miedzi nie radzili sobie z jego skutecznymi rajdami lewą flanką czy zejściami do środka boiska. Wspierał rozegranie drużyny i brał na siebie rolę jednego z kreatorów. Wielokrotnie zamiast na dośrodkowania, które wychodziły mu średnio, decydował się na zejścia do środka pola karnego i uderzenia z bliskiej odległości z dużego kąta, które sprawiały ogromne problemy golkiperowi Miedzi. Szczególnie zrobiła wrażenie akcja z końcówki pierwszej połowy, gdy dwukrotnie wziął na zamach jednego z defensorów. Miał lekkie problemy w defensywie, jednak nie popełnił w niej żadnego rażącego błędu.

Radovan Pankov - Fenomenalny mecz lidera defensywy Legii. Był kompletnie nie do przejścia, świetnie ustawiał się i wygrywał większość pojedynków z zawodnikami Miedzi. Wielokrotnie wracał, w ostatnich momentach odbierając piłki bądź blokując zagrania rywali, czym często naprawiał błędy kolegów z drużyny. Poza świetną skutecznością w obronie, widać było w grze Serba ogromny luz, nie tylko w interwencjach, ale także w wyprowadzeniu piłki. To on rozpoczął drugą akcję bramkową, gdy nie uległ presji przeciwnika, dał mu podejść do siebie i w ostatnim, idealnym momencie podał do niepilnowanego Pawła Wszołka. Gdyby nie gra defensywna Pankova, to spotkanie mogłoby się różnie potoczyć.

Paweł Wszołek - Takiego Pawła Wszołka chcielibyśmy oglądać w każdym spotkaniu. Był nastawiony ofensywnie, bardzo często podłączał się do ataków i był pazerny na kolejne akcje. O ile jakość jego dośrodkowań pozostawiała wiele do życzenia, tak krótkie rozegranie piłki na prawej stronie z Bartoszem Kapustką czy Kacprem Chodyną robiło sporą różnicę. Świetnie pokazywał się do podań, szukał gry, dzięki czemu uczestniczył i po części wykreował dwie sytuacje bramkowe. To jego dośrodkowanie zablokował ręką jeden z defensorów, po czym musiał być podyktowany rzut karny. Natomiast to, jak zachował się przy drugiej zdobytej bramce, gdy najpierw rozegrał piłkę na skraj pola karnego do Bartosza Kapustki, później wybiegając na wolną pozycję i wykładając futbolówkę na pustą bramkę do Luquinhasa - ręce same składają się do oklasków. W defensywie również nie można nic Wszołkowi zarzucić.

Gabriel Kobylak - Kobylak po raz kolejny otrzymał swoją szansę występu i chyba trzeba powiedzieć, że w miarę ją wykorzystał. Mimo kilku ataków Miedzi, w pierwszej połowie nie miał za wiele do roboty. Udało mu się jednak wybronić strzał sprzed pola karnego z 26. minuty, gdy zasłonięty, wyciągnął się w ostatnim momencie i koniuszkami palców wybił piłkę na rzut rożny. Trochę więcej pracy miał w drugiej części, szczególnie w samej końcówce meczu, gdzie napór na jego bramkę był ogromny, a interwencją z 90. minuty uratował Legię przed dogrywką. Kamyczkiem do ogródka może być jego zachowanie przy straconym golu, które mogło być znacznie lepsze, a także jego gra nogami, którą sam skrytykował w wypowiedzi pomeczowej. Patrząc jednak całościowo na jakość i wagę jego interwencji, należy się za ten występ plus.

Marc Gual - Kolejny bardzo aktywny występ Guala. Schodził dużo poza pole karne, by jako fałszywa "dziewiątka" wspomagać rozgrywanie gry i często przerzucał ją między oboma skrzydłami. Znów jednak brakowało w poczynaniach Hiszpana skuteczności i decyzyjności. Miał kilka sytuacji bramkowych, które zmarnował. W 18. minucie dobrze znalazł się przed polem karnym i szybko podjął decyzję o strzale, ale minimalnie przestrzelił. W 34. minucie dobrze zszedł na bliższy słupek, gdzie wyprzedził obrońców i doszedł do zagrania Kacpra Chodyny, jednak skierował piłkę tylko w słupek. Również w drugiej połowie miał swoje sytuacje, gdy dobijał jeden ze strzałów tuż nad poprzeczką czy w sytuacji sam na sam trafił prosto w bramkarza. Widać dużą nerwowość w napastników związaną z brakiem skuteczności w ostatnich meczach. Oby w następnych spotkaniach przełożyło się to na trafienia do siatki. Opuścił boisko w 83. minucie.

Ryoya Morishita - Duża aktywność ze strony Japończyka, jednak z małą ilością konkretów. Często uczestniczył w atakach lewą stroną, dobrze współpracował szczególnie z Rubenem Vinagre, gdzie dobrze wymieniali między sobą podania i zamieniali się pozycjami. Zdarzało mu się popełniać jednak proste błędy w rozegraniu, a duża liczba centr padała łupem rywali. W 70. minucie miał swoją szansę na trafienie do bramki przeciwnika, gdy niepilnowany tuż przed polem karnym otrzymał podanie od Kacpra Chodyny, ale w sytuacji oko w oko z golkiperem trafił prosto w jego głowę. Nie był to słaby mecz w wykonaniu Japończyka, jednak skuteczność jest zdecydowanie do poprawy.

Kacper Chodyna - O ile w pierwszej połowie skrzydłowego było dużo w tym meczu, tak w drugiej połowie kompletnie znikł i miał jedynie nieliczne przebłyski. W pierwszej części uczestniczył w dużej liczbie akcji prowadzonych przez prawą flankę i dobrze współpracował z Pawłem Wszołkiem. Podobnie jak Ryoyi Morishicie, brakowało mu jednak w większości sytuacji dokładności i skuteczności w momencie ostatniego podania. Kilka jednak takich zagrań udało mu się dograć celnie. W 34. minucie dobrze wszedł w pole karne i obsłużył Marca Guala na bliższym słupku, jednak Hiszpan trafił w obramowanie. Dobrze zachował się też w 70. minucie, wykładając piłkę do niepilnowanego Ryoyi Morishity, co było jednym z wcześniej wspomnianych przebłysków z drugiej części. Brakowało w jego występie większej pazerności i ustawiania w polu karnym, co pokazywał w kilku ostatnich spotkaniach. Zakończył swój występ w 83. minucie.

Steve Kapuadi - Od początku meczu Francuz był bardzo niepewny w swoich poczynaniach. Zdarzało mu się popełniać szkolne błędy czy to w ustawieniu, czy rozegraniu piłki. Często podejmował niepotrzebne ryzyko, z którego nie potrafił do końca wyjść. Szczególnie jedna strata z końcówki doliczonego czasu gry przed własnym polem karnym mogła być bardzo kosztowna, na szczęście została ona naprawiona przez Radovana Pankova. Francuz nie może powtórzyć takiego występu i braku koncentracji w spotkaniach z mocniejszymi rywalami.

Rafał Augustyniak - Defensywny pomocnik wyglądał na bardzo spiętego w tym meczu, przez co mało mu wychodziło. Był niechlujny w rozegraniu, szukał najprostszych rozwiązań. Podłączał się do ofensywy, jednak był okropnie nieskuteczny. Najpierw w 10. minucie fatalnie skiksował po wyłożeniu piłki na skraj pola karnego przez Ryoyę Morishitę, a później w 24. minucie zbierając bezpańską piłkę na polu karnym Miedzi, bez pomyślunku huknął prosto w trybuny. W defensywie także był trochę chaotyczny, momentami zostawiał zbyt sporo miejsca w środkowej strefie boiska. Pomocnik nie wyszedł na murawę w drugiej połowie i kompletnie nie może zaliczyć tego występu do udanych.

Wojciech Urbański - Bardzo dyskretny, a dodatkowo niedokładny występ młodego pomocnika. Mało pokazywał się do podań, był schowany w środku pola. Niestety, wiele jego prób rozegrania kończyło się stratami piłki na rzecz rywali, z którymi również przegrywał większość pojedynków o piłkę. W 37. minucie miał swoją szansę bramkową, gdy wybijana piłka po dośrodkowaniu trafiła pod jego nogi, ale niepilnowany, uderzył ją zdecydowanie za lekko z woleja i obok celu. Wydawało się, że na tle pierwszoligowca Urbański jeszcze bardziej będzie mógł pokazać swoje atuty, jednak ten występ kompletnie mu nie wyszedł i musiał zakończyć go po pierwszej połowie.

Zmiennicy

Luquinhas - Brazylijczyk zmienił po przerwie Wojciecha Urbańskiego i było to naprawdę pozytywne wejście skrzydłowego. Na boisku było go dużo, szukał piłki i pokazywał się w większości akcji. Dużo biegał po lewej stronie wzdłuż całej linii boiska, momentami wspomagając także defensywę. W ataku szukał wolnych przestrzeni zarówno w bocznych strefach boiska, jak i w samym polu karnym. Pierwszą sytuację bramkową miał w 59. minucie, gdy dopadł do odbitej przez bramkarza piłki po strzale Maxiego Oyedele, jednak niepotrzebnie próbował dobić ją w ekwilibrystyczny sposób, przez co źle trafił w futbolówkę. Prawie 20 minut później znalazł się już w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie, dobrze wyprzedził i wygrał pojedynek w polu karnym z obrońcą, dzięki czemu doszedł do podania Pawła Wszołka i musiał wbić piłkę do pustej bramki, czym zapewnił "Wojskowym" zwycięstwo. Takimi wejściami "Luqui" na pewno może zbudować swoją formę na nowo.

Migouel Alfarela - Pojawił się na murawie w 83. minucie. Pokazywał się do podań na prawym skrzydle, w trudnych momentach dla drużyny w końcówce meczu starał się wspomagać prawą stronę defensywy, schodząc nieco niżej. Mimo że grał krótko, znów doszedł do sytuacji bramkowej, jednak po raz kolejny ją zmarnował, trafiając w jednej z ostatnich akcji meczu, w sytuacji sam na sam prosto w bramkarza. Francuz poluje na bramkę, ale jego skuteczność woła o pomstę do nieba.

Jean Pierre-Nsame - Kameruńczyk w końcu dostał swoją szansę po dłuższej czasie bez gry bądź nawet bez wybierania do kadry meczowej. Przez kilkanaście minut na boisku nie był jednak zbyt aktywny, choć Legia już głównie broniła własnego pola karnego. Nieco zaimponował w ostatniej akcji Legii, kiedy świetnie zastawił się na własnej połowie z piłką, po czym wyszedł spod pressingu rywala, wykonał rajd środkiem pola. Pokazał, że jak chce, to potrafi biegać i wyłożył idealnie piłkę do Migouela Alfareli, który zabrał mu asystę. Ta akcja to jakiś promyk nadziei w kontekście Nsame, pytanie jednak czy dostanie jeszcze szansę, by wzniecić prawdziwy ogień.

Maximillian Oyedele - Młody pomocnik pojawił się na murawie po przerwie. Wrócił jednak do gry po kontuzji w najgorszy możliwy sposób. Od początku widać było, że jest kompletnie zdekoncentrowany, jakby żałował, że musiał podnieść się z ławki. Już w pierwszym swoim kontakcie z piłką stracił ją na rzecz rywala, co na szczęście nie skończyło się niczym bardzo groźnym. Następna strata, tym razem na własnej części boiska, skończyła się już golem. Oyedele próbował naprawić swój błąd, jednak zrobił to w taki sposób, że po odbiorze piłki momentalnie stracił ją po raz drugi i już nie był w stanie doskoczyć do zdobywcy bramki. Takie zachowanie przy własnym polu karnym to istny kryminał. W rozegraniu piłki był bardzo dyskretny, rzadko się do niego pokazywał, a gdy już miał piłkę przy nodze, to nie starał się ryzykować i szukał najprostszych możliwości. Takimi występami na pewno nie zasłuży sobie na ponowne powołanie do reprezentacji Polski.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.