Kulturalnie, ale bez dopingu na trybunach w Białymstoku
Po sobotniej porażce z Biatransem legioniści nie mają wyboru i muszą wygrać pozostałych 5 meczów fazy strefowej. O ile przewaga białostoczan na parkiecie była niestety niepodważalna, to poza nie najgorszą frekwencją, białostocka publiczność nie wyróżniła się niczym. "Niesieni dopingiem publiczności, która zapełniła po brzegi halę VI LO, nasi koszykarze byli klasą sami dla siebie" - czytamy w relacji na oficjalnej stronie Biatransu... i przecieramy oczy i uszy ze zdziwienia.
W trakcie całego meczu nie usłyszeliśmy bowiem ani jednego (!) okrzyku, który można by było nazwać dopingiem (np. skandowania nazwy drużyny). Chyba, że za "doping" w Białymstoku uważa się oklaski po celnych rzutach swojej drużyny? Frekwencja faktycznie była kilkukrotnie wyższa niż na dotychczasowych meczach Biatransu, ale to nie dziwi, gdy przyjeżdża tak uznana marka jak Legia.
W sobotę w hali VI LO zebrało się 200 sympatyków białostockiej koszykówki. Jedno co trzeba oddać gospodarzom sobotniego meczu - publiczność, która prawdopodobnie na co dzień nie przepada za naszym klubem (w hali kilka osób z charakterystycznymi barwami Jagiellonii), ani razu nie gwizdała (nie mówiąc o innych okrzykach - jak wspomnieliśmy wcześniej, tych w czasie meczu nie było wcale) na nasz zespół. To faktycznie niezbyt często się zdarza.
Nie wiemy jak zaprezentują się nasi koszykarze w dalszych meczach fazy strefowej (choć wierzymy mocno, że odniosą komplet zwycięstw do końca rozgrywek), już teraz możemy natomiast mieć pewność, że warszawska publiczność nie będzie miała sobie równych w III lidze. Najbliższe trzy mecze Legia zagra właśnie na Bemowie, przed najlepszą w Polsce publicznością. Wierzymy, że jak do tej pory legioniści zaprezentują wspaniały, fanatyczny i kulturalny doping przez cały mecz, a gościom drżeć będą ręce przy każdym rzucie do naszego kosza.
Jesteśmy przekonani, że po meczach przy Obrońców Tobruku "niesienie dopingiem publiczności" dla niektórych nabierze innego wymiaru ;).
Kibice Biatransu Białystok - fot. Fumen
