Piesio: Mimowolnie patrzyliśmy na trybuny

Rafał Piesio: "Nie spodziewaliśmy się łatwego meczu i między innymi dlatego byliśmy przed nim bardzo zmotywowani. Pamiętaliśmy poprzednie spotkanie na Torwarze i wiedzieliśmy, że od samego początku musieliśmy zagrać bardzo mocno i agresywnie.
Tym bardziej, że zdawaliśmy sobie sprawę z tego, iż poloniści nie oddadzą nam meczu bez walki, że nie przestraszą się atmosfery stworzonej przez naszych kibiców.

Tak naprawdę do końca pierwszej połowy powinniśmy byli rozstrzygnąć mecz na swoją korzyść, ale nie wszystko wychodziło nam tak, jakbyśmy sobie tego życzyli. Nasza gra podczas zawodów przypominała wprawdzie sinusoidę, ale na szczęście udało nam się wypracować takie fragmenty, podczas których przycisnęliśmy przeciwników, „odjechaliśmy” im na bezpieczną przewagę punktową i mogliśmy spokojnie kontrolować spotkanie. Na razie sukcesywnie wygrywamy mecz za meczem, ale styl, w jakim tego dokonujemy, pozostawia jeszcze wiele do życzenia i dlatego w dalszym ciągu musimy mocno trenować.

Nie mieliście obaw, że sędzia podyktuje walkower dla przeciwników w momencie, gdy kibice wrzucili serpentyny na parkiet?
- Odpowiem na to pytanie krótko: chwała dla sędziego, że nie przerwał meczu.

Po raz pierwszy graliście przed tak ogromną publicznością. W hali Torwaru zgromadziło się prawie pięć tysięcy osób. Takie sytuacje chyba nie są codziennością?
- Zdecydowanie nie! Trener dał nam sygnał, że mamy się koncentrować tylko i wyłącznie na tym, co się dzieje na parkiecie. Mimo to w przerwach pomiędzy kolejnymi kwartami mimowolnie patrzyliśmy na to, co się działo na trybunach i trzeba przyznać, że na takie mecze naprawdę bardzo długo się czeka. Atmosfera, jaką stworzyli kibice, była doprawdy niepowtarzalna.
Mam nadzieję, że uda nam się jeszcze zagrać spotkanie przed tak pokaźną publicznością.