Lider uciekł do Poznania
Legia Warszawa przegrał na własnym stadionie w meczu 31. kolejki z Lechem Poznań 1-2. Bramki dla przyjezdnych zdobyli Darko Jevtić i Karol Linetty. Jedynego gola dla mistrzów Polski zdobył potem Ivica Vrdoljak, który skutecznie główkował po rzucie rożnym. Szkoda, że tego dnia legioniści prezentowali się z dobrej strony dopiero wtedy, kiedy przegrywali. Ta porażka oznacza, że Legia straciła pozycję lidera.
Mecz rozpoczął się od... ciszy na trybunach. Zgodnie z ustaleniami grup kibicowskich, przez pierwsze 10 minut pojedynku na stadionie było niemal tak cicho, jak na przedsezonowym sparingu. Kilkadziesiąt sekund po rozpoczęciu gry okazję miał Lech Poznań. Środkiem pola przedarł się Darko Jevtić, ale jego próba przeleciała ponad poprzeczką. Chwilę potem po rzucie rożnym główkował Marek Saganowski. Jednak i tym razem piłka przeleciała ponad celem. Kolejną okazję goście mieli w 11. minucie pojedynku. Wówczas w polu karnym legionistów gospodarzy główkował jeden z lechitów, lecz Dusan Kuciak mógł spokojnie odprowadzić futbolówkę wzrokiem.
Potem tempo gry nieco siadło, chociaż w środku pola nieznaczną przewagę miał Lech. Po raz kolejny poznaniacy zagrozili dwa kwadranse po rozpoczęciu gry. Wówczas na uderzenie z dystansu zdecydował się Karol Linetty, który posłał piłkę nieznacznie obok prawego słupka. Kolejną składną akcję obejrzeliśmy dopiero na cztery minuty przed końcem pierwszej połowy. Z prawego skrzydła futbolówkę dośrodkował jeden z gości, a niepokryty w szesnastce Kasper Hamalainen wyraźnie chybił.
Zaraz po zmianie stron prowadzenie objął Lech Poznań. Po rzucie rożnym "Kolejorza" obrońcy gospodarzy nie potrafili zażegnać niebezpieczeństwa we własnym polu karnym, wykorzystał to Darko Jevtić, który płaskim uderzeniem pokonał Dusana Kuciaka. Podopieczni Henninga Berga nie zdążyli jeszcze na dobre otrząsnąć się z tego ciosu, a już przegrywali różnicą dwóch goli. Karol Linetty popędził z piłką środkiem pola, nieatakowany przedostał się w okolice 20 metra, skąd ładnym strzałem zmusił do kapitulacji golkipera z Warszawy. W drugiej części starcie rozkręciło się na dobre i wreszcie zaczęło przypominać pojedynek lidera z wiceliderem. W 54. minucie do siatki przyjezdnych trafił bowiem Ivica Vrdoljak. Pomocnik mistrzów Polski najwyżej wyskoczył po wrzutce z rzutu rożnego i głową zdobył kontaktową bramkę. Pięć minut potem szansy na swoje drugie trafienie nie wykorzystał Jevtić. Pomocnik Lecha zdecydował się na mocną próbę z dystansu, którą z problemami odbił bramkarz Legii.
W 63. minucie Jakub Rzeźniczak mocno wstrzelił piłkę z prawego skrzydła, ale wprowadzony chwilę wcześniej Orlando Sa został w ostatnim momencie uprzedzony. Za dosłownie kilkadziesiąt sekund po kolejnym rzucie rożnym główkował Ivica Vrdoljak. Tym razem Chorwatowi zabrakło nieco precyzji, żeby doprowadzić do remisu. Niemal dwadzieścia minut przed końcem meczu miała miejsca bardzo kontrowersyjna sytuacja. Michał Kucharczyk wpadł wówczas w pole karne Lecha, gdzie został podcięty przez Karola Linettego. Arbiter nie zdecydował się jednak wskazać na jedenasty metr, a zamiast tego ukarał legionistę żółtą kartą za rzekome symulowanie. W 70. minucie Łukasz Broź spróbował mocnego uderzenia zza szesnastki. Te ostało pewnie wyłapane przez Jasmina Buricia. Chwilę potem po zamieszeniu przed bramką Lecha bliski gola była Tomasz Jodłowiec, który pomylił się bardzo minimalnie. Kwadrans przed końcem po dośrodkowaniu bardzo bliski szczęścia był z kolei Orlando Sa. Portugalczyk wygrał walkę o piłkę i głową oddał strzał, który z najwyższym trudem odbił Burić. Lech Poznań po objęciu prowadzenia skupił się głównie na grze z kontry. W 77. minucie Zaur Sadajew chciał przelobować wysuniętego na przedpole Dusana Kuciaka, ale szczęśliwie futbolówka odbiła się tylko od poprzeczki. Za dwie minuty legioniści mieli doskonałą okazję po kolejnym rzucie rożnym. Tym razem główkował Jakub Rzeźniczak, lecz zaledwie w boczną siatkę. W 84. minucie Legia miała piłkę meczową. Tomasz Jodłowiec znakomicie podał do wychodzącego na czystą pozycję Michała Kucharczyka, ten jednak mając przed sobą tylko Jasmina Buricia strzelił obok słupka...
Autor: Wiśnia