REKLAMA

Co z tą piłką?

Wiesław Wilczyński, źródło: Tygodnik Nowy - Wiadomość archiwalna

Panie Wiesławie! Niedawno, będąc jeszcze wiceministrem sportu, zapewniał Pan mnie o tym, że Polska wraz z Ukrainą znajdzie się w gronie trzech kandydatów do organizacji EURO 2012. Miał Pan przeczucie czy znał Pan już siłę przebicia polskich decydentów?

Wiesław Wilczyński: Wierzyłem, że tak się stanie. Dużo w tym zasługi ówczesnego premiera Marka Belki, który miał niebagatelny wpływ na rozpoczęcie akcji EURO 2012. Znalezienie się w pierwszej trójce kandydatów jest wielkim sukcesem i właściwie to było naszym celem głównym, bowiem nikt tak naprawdę nie wierzy, że władze europejskie pozwolą nam w 2012 zorganizować ME. Jesteśmy na to jeszcze nieprzygotowani, ale dotychczasowe działania mogą wiele zmienić, przede wszystkim w kwestii infrastruktury naszych boisk, budowy dróg, itp. Tak naprawdę do frontalnego ataku na organizację EURO możemy przygotować się dopiero na rok 2016.



Teraz jednak, gdy polscy piłkarze mają spore szanse, by w końcu wywalczyć awans do Mistrzostw Europy, stajemy przed groźbą wycofania nas z rozgrywek przez FIFA...

- Moim zdaniem, FIFA nie żartuje. Rząd zgodnie ze statutami nie powinien ingerować w sprawy PZPN. Nie twierdzę jednak, że zmiany we władzach PZPN nie są potrzebne. Zmiany muszą być. To wiedzą wszyscy. Nie wszyscy jednak zdają sobie sprawę z procedur, jakie muszą obowiązywać w kwestii powołania nowych władz piłkarskiej centrali. Rząd nie powinien w to ingerować, a to, co się w tej chwili dzieje, to nic innego, jak tylko gra polityczna.

Polską piłkę od wielu lat zżera rak korupcji. To, co się dzieje w ostatnich miesiącach, przyprawia o dreszcze. Ceniony szkoleniowiec, jakim jest Andrzej Strejlau, mówił niedawno, że gdy usłyszał we wrocławskiej prokuraturze o kulisach aresztowań i toczącym się postępowaniu w sprawie ustawiania spotkań piłkarskich, to włos mu się jeżył na głowie. Dziś już ponad 60 osobom postawiono zarzuty, a kolejne tyle czeka w kolejce. Wierzę zatem Strejlauowi, że włos mu się jeżył na głowie. Wierzę też w uzdrowienie polskiej piłki nożnej. I w to, że FIFA nas nie zawiesi. W marcu zgodnie ze statutem powołane zostaną nowe władze PZPN. Coś na pewno drgnie.



Ale na razie zarząd PZPN jest zawieszony, a związkiem kieruje kolejny już kurator. Jakie jest Pana zdanie na ten temat?

- Uważam, że zarząd winien być odwieszony, bowiem i tak niebawem dojdzie do demokratycznych wyborów. Dotychczasowych decyzji ministra Tomasza Lipca nie chciałbym komentować. On i tak w związku z pełnioną wcześniej funkcją ma spore kłopoty.



Co Pan ma na myśli?

- Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz złożyła do prokuratury zawiadomienie w sprawie kilkuset tysięcy złotych strat, na jakie miał narazić miasto obecny minister sportu. Do nieprawidłowości miało dojść w czasie, gdy Tomasz Lipiec kierował stołecznym Ośrodkiem Sportu i Rekreacji – tak podawały media. Lipcowi zarzuca się, że kierowany przez niego WOSiR nie reagował na sytuację, w której firmy wynajmujące od niego pomieszczenia latami nie płaciły czynszu. Sprawą zainteresowały się już poprzednie władze stolicy. W raporcie z zarządzonej przez nie kontroli znalazło się stwierdzenie, że księgi rachunkowe ośrodka nie odzwierciedlały stanu faktycznego. O naruszeniu wymogów ustawy o rachunkowości miałyby również świadczyć znalezione dokumenty bez podpisów, dat i z nieczytelnymi pieczątkami, a także faktury ze śladami przeróbek... Ale ja nie chciałbym tego komentować.



Wróćmy do polskiego futbolu. Kto powinien Pana zdaniem stać na czele związku?

- Na pewno nie osoba związana bezpośrednio z polityką. To musi być menedżer na miarę Zbigniewa Bońka czy Jerzego Engela.



Obecnie kieruje Pan sportem w Warszawie. Podobno priorytetową sprawą jest dla Pana budowa nowego stadionu Legii?

- Chcielibyśmy, by prace wykonawcze ruszyły w pierwszej połowie tego roku. W 2009 roku stadion byłby gotowy. Na Łazienkowskiej będzie stadion na 35 tysięcy miejsc – dla Legii i reprezentacji. Potrzebne są też obiekty dla klubów o mniejszych aspiracjach. Na Konwiktorskiej trzeba zrobić główną trybunę i poprawić infrastrukturę. To zasłużony klub, ma sponsora i aspiracje, aby być w I lidze. Ma wielu sympatyków i nie możemy ich pozbawić funkcjonalnego stadionu.



Jako wiceminister sportu popierał Pan pomysł budowy Stadionu Narodowego...

- Próbowaliśmy z ówczesnym prezydentem Warszawy Lechem Kaczyńskim ruszyć ten temat. Mieliśmy kilka spotkań, podjęliśmy kilka ważnych decyzji, miasto przygotowało pięć różnych miejsc dla kupców. Po moim odejściu z Ministerstwa Edukacji i Sportu sprawa stanęła w miejscu. Dziś mamy szansę, żeby do niej wrócić. Pani prezydent zapowiedziała, że będziemy współdziałać z rządem.



Nie chodzi tu znowu o politykę?

- Nie ma żadnych barier politycznych. Miasto będzie współdziałało z rządem. To jest nasza idea.



Sport w Warszawie to również ośrodki sportu z rozdętą administracją, z ludźmi pochodzącymi z nominacji politycznej Pana poprzedników, na których obiektach zabrania się członkom klubów sportowych trenowania lub po prostu muszą za to słono płacić.

- Słyszałem o tym. Chcę przeprowadzić profesjonalny audyt w ośrodkach. W związku z tym, że jestem też menedżerem i działam w biznesie, nie będzie to dla mnie dużym problemem. Zawsze w doborze pracowników będę kierował się kryterium fachowości, a nie politycznym i tak będzie w ośrodkach sportu. Ich funkcjonowanie trzeba zmienić. Dotychczas kierownictwo tych ośrodków było nastawione głównie na zarządzanie obiektami sportowymi. To za mało. Chciałbym, aby wychodzili z inicjatywą, ofertą sportową w swojej dzielnicy. To wymaga wzmocnienia ich od strony menedżerskiej.



Rozmawiał Mariusz Markowski

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.