REKLAMA

Szalik, czyli legionista w Łodzi

zie(L)as - Wiadomość archiwalna

Jacek nie był starym mężczyzną. Wyglądał na 30, może 35 lat. Pochodził z Ursynowa i, rzecz jasna, wręcz kochał Legię Warszawa. Nie opuszczał żadnego meczu przy Łazienkowskiej. Uczestniczył również w wyjazdach ze swą ulubioną drużyną.

Wielkimi krokami zbliżała się eskapada do Łodzi, na spotkanie ligowe ze znienawidzonym Widzewem. Jacek spakował piękny, Legijny szalik, wsiadł do pociągu i wyruszył. Mecz był cudowny, ale jeszcze piękniejsze i jednocześnie dramatyczne to, co wydarzyło się po nim. Grupie "ultrasów" z Warszawy udało się zabrać czerwone flagi Widzewa. Jacek w stanie euforii nie zauważył, jak oddalił się od przyjaciół. Nagle znalazł się w otoczeniu łodzian. Miał szczęście w nieszczęściu, że uszedł cało, tracąc jedynie szalik.

Dla niego jednak nie był to jedynie materiał - stanowił on wartość niemal świętą; prezentował ukochane czerwono-biało-zielone barwy i czarną "e(L)kę" w kółeczku. Wściekły Jacek zapałał rządzą zemsty.

Nie chciał nikomu robić krzywdy, był raczej pokojowo nastawiony do świata. Dla niego nie sztuką było zebrać kolegów i zaatakować obóz przeciwny - postanowił sam odzyskać swoją świętość. Przypadkiem usłyszał, że widzewiacy udają się na dworzec autobusowy Łódź Fabryczna, aby spalić zabrane legijne szaliki. "Czyli takich jak ja jest więcej" - pomyślał nasz bohater. Razem z napotkamymi około dwudziestoma warszawiakami, głównie studentami, zaczaił się czekając na odpowiednią okazję na rogu ulic Piotrkowskiej i Traugutta.

Niespodziewanie na horyzoncie pojawili się kibice ŁKS uradowani po zwycięstwie nad Wisłą Płock. Natknęli się na widzewiaków i w mieście rozpętała się prawdziwa burza.

Korzystając z niebywałego zamieszania, ukrywając swoje barwy, Legioniści ruszyli odzyskać skradzione szaliki. W tym momencie pojawiła się nieproszona policja. Bezmyślnie uruchomiła armatki wodne; w ruch poszły pałki i pistolety na gumowe kule. Jacek i koledzy byli zdezorientowani, a nawet przerażeni - z jednej strony policja, z drugiej kilka tysięcy łodzian. W biegu pochwycili zrabowaną własność, wyłamali drzwi od dworca i zabarykadowali się w środku. Jacek odnalazł swój szal - na szczęście jest cały. Ucałował kochane barwy i zaczął w duchu modlić się o szczęśliwy rozwój wypadków.

Najwyraźniej modlitwy zostały wysluchane, gdyż bitwa oddaliła się w inną część miasta. Legioniści zadzwonili po swoich przyjaciół, aby ci po nich przyjechali. W drodze do aut spalili kilka znalezionych widzewskich czapek i szalików.

Jacek zabrał się z ekipą z Żoliborza. ściskając w samochodzie szalik zauważył coś niepokojącego: na rogu wyszyte są inicjały! On nigdy nie zaznaczał na nim inicjałów... Widocznie ktoś się pomylił. Warszawiak niepocieszony tym faktem udał się jednak do domu.

Przez najbliższe dni w telewizji mówiono tylko o awanturach w Łodzi i "bohaterskich" policjantach. Minął tydzień, a w mieszkaniu zadzwonił telefon.

- Dzień dobry, czy zastałem Jacka?

- Przy telefonie. O co chodzi?

- Mam twój szalik. Siedzieliśmy obok siebie na dworcu i wziąłem niewłaściwy. Czy moglibyśmy się spotkać i wymienić szaliki? Ach, przepraszam, nie przedstawiłem się, Waldek z Sosnowca.

- (w tym momencie Jacek pomyślał chwilę) A może by tak nie wymieniać szalików? Mielibyśmy wspaniałą pamiątkę z pamiętnego wyjazdu. I skąd masz mój numer telefonu?

- Nie wymieniać się? Zgoda, jestem za. A numer dostałem od chłopaków, którzy odwieźli cię do domu.

- Tak więc dziękuję za szal, i do zobaczenia na najbliższym meczu!

- Dzięki również. Ave Legia!

Oszołomiony Jacek aż usiadł z wrażenia. Następnie powiesił swój-nieswój szal nad łóżkiem w oczekiwaniu na ligowe bądź pucharowe spotkanie przy Łazienkowskiej.

Wieczorem dowiedział się o aresztowaniu głównych sprawców zamieszek - trzech kibiców Widzewa. W trybie przyspieszonym zostali skazani na dwuletnie, po 30 godzin w każdym miesiącu wykonywanie prac społecznych. Niewielka to kara, ale jakże wymowna.

Nie należy obrażać czyichś poglądów. Beszczeszczenie barw klubowych jest niedopuszczalne i każdy, kto ośmieli się podnieść rękę na Legię, powinien liczyć się z konsekwencjami. I to nie tylko prawnymi...

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.