REKLAMA

"Wdowiec" zwycięzca

turi, źródło: własne - Wiadomość archiwalna

Piłkarze nie mieli dziś wiele czasu na odpoczynek - ledwie po dwunastej zeszli z treningu, zjedli obiad (o 13), a już za trochę ponad trzy godziny znów musieli wędrować na zieloną murawę. Nie znaczy to jednak, że legioniści byli z tego powodu niezadowoleni. Wprost przeciwnie - gdy kilka minut po 16 (a więc pół godziny przed rozpoczęciem zajęć) udaliśmy się na przyhotelowe boisko, w połowie drogi spotkaliśmy Łukasza Fabiańskiego, zmierzającego na zajęcia wraz z trenerem Krzysiem Dowhaniem. "Fabian" imponuje ogromną chęcią do pracy - dziś przyszedł przed czasem, a trening opuścił ostatni.
Po drodze "Fabian" z zainteresowaniem przyglądał się spotkaniu, jakie rozgrywała na sztucznej trawie grupa mężczyzn. "O! Ma czapkę jak bramkarz Atletico" - wskazał na jednego z golkiperów. "A zobacz na drugiego bramkarza, jaką przyjął postawę" - dodał Dowhań. "Nooo trochę luźną" - śmiał się Łukasz. Nie znaczy to jednak, że wspomniana wyżej para przybyła jako pierwsza - znaleźli się i tacy, którzy przyszli jeszcze wcześniej - m.in. "Korzeń", Aco czy "Bury". Chwilę później zaczęli schodzić się pozostali gracze "wojskowych". - No, panowie, nie bawimy się, tylko zaczynamy - klasnął w dłonie Ryszard Szul i zaczęła się tradycyjna rozgrzewka - przebieżka i ćwiczenia gimnastyczne. W tym czasie sztab szkoleniowy - tj. Dariusz Wdowczyk i Jacek Zieliński, urządzili sobie mały konkurs, zakładając się kto trafi piłką pomiędzy dwa metalowe pręty w minitrybunce stojącej obok boiska. Pierwszy do piłki podbiegł "Wdowiec" i... gooool - już za chwile triumfalnie wznosił ręce do góry - zwycięstwo w piewszym strzale to był niespodziewany, acz robiący wrażenie nokaut!

Zabawa szybko się jednak skończyła, a wtedy zaczęła się ciężka praca. Zespół został podzielony na dwie grupy, po czym w obrębie każdej z nich zaczęła się gierka, w której udział brali również trenerzy. W jednej z drużyn wyróżniał się młody Artur Jędrzejczyk. - Dobrze "Jędza", brawo "Jędza" - pokrzykiwali na zmianę koledzy z drużyny i Jacek Magiera, który zajmuje się najmłodszymi członkami ekipy. Małe problemy ze skutecznością miał Dawid Janczyk, jednak ma szansę skutecznie zrehabilitować się już jutro podczas spotkania z Austrią Nie trenował jedynie Tomek Kiełbowicz (nie zagra jutro z Austrią), a także Grzesiek Bronowicki. "Grzegorz był na kadrze i jest na innym etapie treningu niż drużyna. Podczas zgrupowania reprezentacji miał ze sobą sporttester. Analizujemy jego wyniki i uznaliśmy, że powinien trochę odpocząć. Musimy analizować indywidualne wyniki i możliwości każdego z piłkarzy. Nie wiemy jeszcze, czy Grzegorz zagra z Austrią" - powiedział Ryszard Szul.

Po 15 minutach piłkarze mieli chwilę wytchnienia. - Do wodopoju! - zarządził "Wdowiec" i można było łyknąć po kubeczku "Gatorade", przygotowanego przez jednego z masażystów. Napój, zdaniem niemal wszystkich, nie jest najgorszy, inne zdanie na ten temat ma jednak Roger. "Rogeiro", jak nazywa podopiecznego trener Wdowczyk, wykrzywiał się już na samą myśl o zażyciu odżywki, a po wypiciu długo chodził ze skwaszoną miną, zaczepiając dyrektora Trzeciaka i magazyniera Piotrka "Boję" pytaniami w stylu: "Bojka, you like picie?!".

Po przerwie znów zaczęła się gierka, a chwilę po 18 piłkarze zeszli z boiska. O 19 czekała na nich kolacja. I tylko "Fabian" wraz z Jackiem Magierą nadal kopali piłkę, a najmłodsi przeczesywali tereny wokół płyty boiska w poszukiwaniu zaginionych piłek.




"Fabian" z zainteresowaniem oglądał grę kolegów "po fachu"




Uderzenie...

trafiony!

"Wdowiec" wygrał konkurs dzięki "złotemu strzałowi"













fot. turi

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.