REKLAMA

Dziennik: Uwaga, zły pies

źródło: Dziennik - Wiadomość archiwalna

"Legia sprzedała około trzech tysięcy karnetów. Żenująca liczba jak na największe miasto w Polsce. Ale też imponująca, biorąc pod uwagę, że karnety sprzedawały się same, bez choćby minimalnego wsparcia klubu, a może raczej - wbrew klubowi." - pisze w dzisiejszym Dzienniku Krzysztof Stanowski.

Marketing w Legii to temat zastanawiający. Klub przez ponad 90 lat istnienia nie dorobił się w miarę schludnego sklepiku z pamiątkami. Nie ma go ani w Arkadii, ani w Galerii Mokotów, ani na Nowym Świecie. Plakatów informujących o spotkaniach ligowych nie drukuje się od lat. Jakakolwiek reklama typu „outdoor" nie istnieje. Spoty reklamowe w radiu lub telewizji? Nic z tego. Może wyjście na miasto, hostessy, marketing bezpośredni? Klubowa telewizja? Oficjalne wydawnictwa? Nie.

Są za to wywiady z właścicielem klubu, że na stadion przychodzi mafia i handluje narkotykami. W ogóle wszystkie wypowiedzi przedstawicieli Legii sprowadzają się do wspólnego wniosku - nasze trybuny lepiej omijać, bo jak wejdziesz, to możesz dostać, przepraszam za wyrażenie, w cymbał. Albo cię oplują. Albo okradną. A jak jesteś kobietą, to może i zgwałcą. Odurzą, pobiją, upokorzą. Łazienkowska 3: „Uwaga, zły pies".

Ale jak ktoś jednak mafii się nie boi i na mecz wpaść zechce, też nie ma łatwo - nakazy, zakazy, przykazy. Przyjdź między 9.15 a 9.18 w nieparzysty dzień miesiąca. Ustaw się w kolejce godzinę wcześniej do kasy numer 6, weź ze sobą osiem zdjęć z odsłoniętym lewym uchem... Sprzedaż biletów przez internet? To byłoby za proste. Zasada przecież brzmi - tyłem do klienta, bo on nas niegodny. Sprzedamy ci te dwa bilety - dla ciebie i syna - za 162 złote (tak, tak - cena prawdziwa), ale bez specjalnej satysfakcji. Wolelibyśmy, żeby cię nie było. W zasadzie to po co przylazłeś, zbirze jeden? i jeszcze syna chcesz deprawować?

Ja wiem, że problem chuligaństwa istnieje, ale mimo wszystko to, co robią w Warszawie, to dziwny sposób na biznes. W Lechu - nie odkrywając niczego nowego w dziedzinie marketingu - sprawili, że klub jest dumą miasta. Jest i specjalny budżet na reklamę, i współpraca z profesjonalną agencją, i porozumienie z miejscowymi mediami. I jedenaście tysięcy sprzedanych karnetów. Czy naprawdę tak trudno to po prostu skopiować?

Cała liga - poza Lechem - traktuje kibiców według tej samej zasady: „Chcą, to przyjdą". Mniej kibiców, mniej problemów. Pieniądze i tak daje telewizja... No to przyszli - całą pierwszą kolejkę obejrzało mniej ludzi niż sparing Hearts - Barcelona (57 tysięcy widzów).

Krzysztof Stanowski

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.