REKLAMA

W Legii się odbuduję

Piotr Giza, źródło: Życie Warszawy - Wiadomość archiwalna

Maciej Rowiński: Zdaje sobie Pan sprawę, że po przyjściu do Legii Pana wartość wynosi ponad mln euro?

Piotr Giza: Dlaczego?



Marcin Burkhardt i Junior zostali za taką kwotę kupieni przez Legię. Po Pana pozyskaniu właściciele klubu chcą ich się pozbyć...

- Takimi spekulacjami nie zamierzam się zajmować. Przyjechałem do Warszawy, żeby grać, a nie kombinować.



Trener Cracovii Stefan Majewski mówił, że Pan właśnie kombinuje, zamiast trenować.

- Niech trener lepiej popatrzy na siebie, a dopiero później ocenia innych. Przez poprzednie 4,5 roku, które spędziłem w Cracovii, nikt nie miał do mnie pretensji o moje podejście do treningów. Nagle przez pół roku miałbym inaczej pracować?



Miał Pan z Majewskim na pieńku?

- Nie. Po prostu trener miał inną koncepcję gry drużyny. Nie było w niej dla mnie miejsca. Dlatego siedziałem na ławce.



Może dlatego, że "Doktor" Majewski uważał Pana za lenia. Nie ukrywał swego zdania przed dziennikarzami.

- Nie chcę ciągnąć tego wątku. Teraz jestem w Legii.



Znalazł się Pan w niej dość niespodziewanie...

- Dla mnie nie była to niespodzianka. Pierwsze pogłoski w prasie na temat mojego przyjścia do Legii nie były do końca wyssane z palca. Prowadziłem rozmowy z działaczami tego klubu i w końcu doszliśmy do porozumienia.



Z Lechem, Górnikiem, Groclinem, Koroną i Rapidem Bukareszt też ponoć doszedł Pan do porozumienia...

- Oferta Legii była najbardziej konkretna i korzystna.



Jak się Panu udało podpisać roczny kontrakt z Legią, skoro właściciel Cracovii profesor Filipiak nie zarzekał się, że nie puści Pana do innego polskiego klubu?

- Uczciwie z nim porozmawiałem. Powiedziałem, że chcę, by Cracovia sprzedała mnie lub wypożyczyła.



Jakich argumentów Pan użył?

- Każdy używał swoich. Moje przeważyły i profesor zmienił zdanie.



Dlaczego tak bardzo chciał Pan opuścić Cracovię?

- Bo przez ostatnie miesiące nie grałem. Było mi w tym okresie bardzo ciężko.



W Legii też Pan nie ma pewnego miejsca w jedenastce. Są w niej Vuković, Roger, Ekwueme, nie mówiąc o Burkhardtdzie i Juniorze...

- Dla mnie najważniejsze jest to, że w Legii mam szansę się odbudować. W stołecznym klubie występuje wielu świetnych piłkarzy. Trenując z nimi, łatwiej mi będzie osiągnąć dobra formę. Zespół ma ogromny potencjał, a ja jestem tu po to, by pomóc mu odzyskać mistrzostwo.



Wie Pan to już po pierwszym treningu z Legią?

- Tak, bo zacząłem od wysokiego C. Podczas pierwszych zajęć trenowałem jak równy z równym z pozostałymi piłkarzami. Pograłem, pobiegałem. Bardzo mi się tutaj spodobało.



I już zaprzyjaźnił się Pan z Bartkiem Grzelakiem?

- Znamy się jeszcze z czasów reprezentacji.



A Łukasza Surmę Pan zna?

- Tylko z boiska.



Kibice nie lubili go zbytnio...

- Dlaczego?



Bo był krakusem. Tak jak Pan.

- Cóż, może mnie polubią...



Jaki jest na to sposób?

Jedyny możliwy – dobra gra.



Komu Pan kibicował w niedzielnym meczu?

- W piątek zostałem piłkarzem Legii, więc wolałem, żeby to mój nowy klub wygrał. Ale Cracovii życzę wszystkiego najlepszego.



Rozmawiał Maciej Rowiński

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.