REKLAMA

A.Tomaszewski: Nie dam się zastraszyć

źródło: Super Express - Wiadomość archiwalna

Andrzej Tomaszewski, delegat PZPN, przerwał mecz Legii z Jagiellonią, bo na jednej z wywieszonych przez kibiców flag dopatrzył się rasistowskich symboli. Walczył w słusznej sprawie, ale na jego siwą głowę posypały się ciosy, i to z niemal każdej strony. - Czuję się osaczony i skrzywdzony - mówi.
Plują na pana kibole, pluje też wielu dziennikarzy. Jak się pan czuje jako jeden z najbardziej opluwanych ludzi w Polsce?
Andrzej Tomaszewski: A jak mam się czuć? Jest mi szalenie przykro. Jako delegat PZPN wykonałem swoje obowiązki według wyznaczonych mi instrukcji. A nie mam żadnych wątpliwości, że wywieszony przez kibiców Jagiellonii znak zaciśniętej pięści to symbol rasistowski. Teraz oczywiście zaroiło się od ludzi, którzy wymądrzają się, że Tomaszewski nie miał racji, bo pięść była innego koloru i chodziło o inne treści. Ale te tłumaczenia mnie nie interesują. Ważne, że taki znak nie mógł się znaleźć na obiekcie. Ta zaciśnięta, uderzająca pięść to demonstracja siły i agresji. Zresztą, według znanych mi instrukcji, kibice Jagiellonii słyną z rasistowskich zachowań.

Wielu zarzuca jednak panu, że po prostu lubi pan skupiać na sobie uwagę mediów.
- Absolutnie nie! Jestem skromnym człowiekiem, nie pcham się na świecznik. Jeżeli w czasie przedłużającej się przerwy w meczu podchodzi do mnie dziennikarka i prosi o wyjaśnienie całego zamieszania, to ja mam obowiązek jej wszystko wyjaśnić. Kiedy słucham tych oskarżeń, jest mi smutno. Czuję się osaczony i skrzywdzony.

Już po raz trzeci przerwał pan mecz z powodu wywieszonych flag. Czy to pan jest taki spostrzegawczy, czy to pana koledzy źle wykonują swoją pracę?
- Pracy kolegów nie będę oceniał. A że inni rzadziej wyłapują zakazane treści? Cóż, od dawna zajmuję się problemem rasizmu, często orzekałem w tych sprawach. Dlatego moja wiedza na ten temat jest rozszerzona i te zakazane treści łatwiej mi wyłapać. Wiem też, że młodzi kibice często są inspirowani przez ludzi, którym zależy na propagowaniu tych poglądów. Raz na meczu Polonii Bytom, kiedy zdejmowałem zakazany transparent, usłyszałem od bardzo elegancko ubranych, poważnych panów, żebym "odpier... się od tej flagi".

Musi pan jednak przyznać, że pana interwencja podczas meczu Legii z Jagiellonią przyniosła skutek przeciwny do zamierzonego. Zrobił pan tym kibolom reklamę, a ich flaga i tak wisiała do końca spotkania.
- Można było wprowadzić na trybuny siły porządkowe, ale przecież takie rozwiązanie zakończyłoby się krwawą awanturą.

Można też było zakończyć mecz. Wtedy byłby pan przynajmniej konsekwentny.
- Ale wtedy tysiące kibiców cierpiałoby z powodu nieodpowiedzialnej grupki. Być może popełniłem błędy, ale lepiej się pomylić, niż nic nie robić i udawać, że wszystko jest w porządku. Ważne, że daliśmy sygnał, że nie ma przyzwolenia na rasizm.

Nagle wyrósł pan na wroga numer 1 kiboli. Nie boi się pan?
- Na pewno nie dam się zastraszyć, taki już jestem. Poza tym wierzę, że normalni kibice rozumieją moje działania i je popierają.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.