REKLAMA

Nie jestem policjantem z pałą

Jacek Magiera, źródło: s24.pl - Wiadomość archiwalna

Czy zaczynającemu piłkarską karierę Jackowi Magierze brakowało kogoś takiego jak... obecny Jacek Magiera?

Jacek Magiera: Trudno powiedzieć, zwłaszcza ze względu na to jak znacząco zmieniła się piłka, a także otoczka wokół futbolu i samych zawodników. Zmieniły się także relacje wewnątrz klubów. Nie ma teraz fali, młodego piłkarza nie wygoni się z szatni. Natomiast w obecnych realiach, zwłaszcza w takim mieście jak Warszawa, ci młodzi chłopcy mają wiele pokus. Ja już w wieku 16-17 lat wiedziałem co chcę osiągnąć i może dlatego nie potrzebowałem takiej osoby w klubie, poza tym taką rolę pełnił mój ojciec. Dzisiaj podstawą jest uświadomienie tym piłkarzom co mogą stracić. Oczywiście nie mam być kimś w rodzaju policjanta z pałą, bo to nie o to chodzi.



Czy to, że młodość Jacka Magiery była spokojna, nie jest barierą w relacjach z młodymi gwiazdkami Legii? Trudniej chronić przed czymś, z czym się nie miało kontaktu lub miało w stopniu minimalnym...

- Moja młodość była spokojna i absolutnie się tego nie wstydzę. Nie chodzi jednak o to jaką młodość miał Jacek Magiera. Chcę tym chłopakom uświadomić jaką mają szansę, czym jest gra w Legii i co mogą stracić, jeśli pójdą niewłaściwą drogą. Rozmawiam bardzo dużo z tymi chłopcami, praktycznie na każdy temat. Wiem o nich bardzo dużo. Wszystko zachowuję dla siebie, dla swoich doświadczeń i przemyśleń, aczkolwiek wiele razy w rozmowach mnie zaskoczyli. Nie sądziłem, że w tym wieku można robić to czy owo...



Co jest nadrzędnym celem w relacjach z młodymi piłkarzami? Nie chodzi mi tutaj o stronę sportową...

- Wydaje mi się, że odpowiednie ukierunkowanie ich. Uświadomienie jak szybko mija kariera piłkarza. Gdy miałem 16-17 lat wiedziałem, że chcę być trenerem. Już wtedy rozpisywałem treningi, jeździłem na mecze, turnieje, notowałem i podpatrywałem. Pod tym kątem wybrałem także studia, gdzie miałem pedagogikę, psychologię, czyli to wszystko co jest potrzebne w relacjach z ludźmi... Wielu tych młodych chłopców odpowiada "jestem profesjonalnym piłkarzem", ale zapytani co znaczy profesjonalizm, często nie wiedzą co odpowiedzieć. I właśnie m.in. to im przekazuję...



Czyli? Tak ogólnikowo...

- Przede wszystkim profesjonalny piłkarz musi zdawać sobie sprawę, że ma zawód, który jest dobrze płatny, ale który wymaga poświęceń. Przykładowo dziewczyny... W wieku 16, 18, czy 20 lat nie można mówić o wielkiej miłości. Kobieta piłkarza zawodowego musi mieć świadomość, że jest numerem dwa. Jeśli jest numerem jeden, czy nawet na równi, to bardzo niedobrze dla samego zawodnika. Taki młody człowiek musi mieć świadomość tego ile śpi, jak się odżywia, gdzie przebywa i do której... Oczywiście to nie znaczy, że nie ma miejsca na przyjaciółki, dziewczyny, koleżanki, wyjścia ze znajomymi. Oni są młodymi ludźmi i w ramach określonych zasad powinni się cieszyć życiem.



Trener Dariusz Wdowczyk powiedział, że był zszokowany, iż tak mało piłkarzy Legii ma świadomość tego co chcą robić dalej. Panu udaje się zmieniać mentalność młodych piłkarzy?

- Wiadomo, że jak pytam się takiego piłkarza co chce robić po zakończeniu kariery, to patrzy na mnie dziwnie i mówi, że dopiero zaczyna karierę. Są młodzi i wieku 18 lat nie myślą non stop o tym, co będą robić za piętnaście lat. Dlatego chodzi o stopniowe uświadamianie im pewnych spraw, to długofalowy proces. Rozmawiałem z niektórymi kolegami, którzy skończyli swoje kariery, czy przygody z piłką i część z nich mówi, że postąpiłoby inaczej, gdyby wiedzieli, że kariera piłkarza tak szybko przemija. Chcę, żeby ci chłopcy nie mieli takich rozterek.



Czy Jacek Magiera nie jest za łagodny dla legijnej młodzieży?

- Nie sądzę. Jestem wymagający, nie mam też problemu z podniesieniem głosu, tylko czy o to chodzi? Są trenerzy, dla których jedynym argumentem jest krzyk. Według mnie nadrabiają tym swoje braki. Podczas mojej pracy w Legii jako trenera zdarzyło mi się krzyknąć, przekląć, wkurzyć się, ale wiem, że nie można na tym bazować. Nie robię też tego na pokaz. Nie wyobrażam sobie, że stoję przed budynkiem klubowym i wydzieram się na młodego piłkarza. To nie jest metoda. Także jako piłkarz nie musiałem krzyczeć na kolegów, a jednak miałem u nich poważanie.



Niemniej butem pan nie rzuca jak Alex Ferguson?

- Butem nie, ale zdarzyło mi się rzucić innymi przedmiotami... (śmiech)



Nawiązując jeszcze do Fergusona... Menedżer Manchesteru stwierdził, że nie może mieć posłuchu u swoich piłkarzy, jeśli nie będzie zarabiał więcej od nich... Może jego motto będzie pożyteczne w pana rozmowach z prezesem Miklasem?

- Mam takie warunki na jakie się zgodziłem. Niech chłopaki zarabiają jak najwięcej. Czy jak bym podjechał najnowszym modelem BMW, to miałbym u nich większe poważanie? Nie sądzę... Nie ważne kto czym jeździ, w jakich restauracjach je, ważne kim jest. Tego się trzymam i to chcę przekazać chłopakom. Legia jest dla nich wymarzonym klubem jak na polskie warunki. Jeśli wykorzystają dalej szansę, którą mają, wówczas będą grali w np. w Anglii. To ma być dla nich największy bodziec do pracy, a nie to jakim ja jeżdżę samochodem, czy w jakim domu mieszkam.



Czy obecna posada zaspokaja pana ambicje?

- Nie ukrywam ich. W przyszłości chcę być pierwszym trenerem i nie robię z tego żadnej tajemnicy. Jestem młodym szkoleniowcem, a praca z młodzieżą jest idealnym rozwiązaniem na początek. W Legii ponadto mam okazję prowadzić treningi. Na dzisiaj, podkreślam na dzisiaj, jest to wymarzone rozwiązanie.



Powiedzmy, że jeszcze w tym sezonie odbiera pan telefon z propozycją pracy w pierwszo-, albo w drugoligowym klubie. Jaka jest pana odpowiedź?

- Jestem gotowy prowadzić zespoły tego szczebla, ale na pewno bym odmówił. Mam w Legii określoną pracę. Nie lubię rzucać czegoś w połowie drogi.



Nie unikniemy tematu czysto sportowego. Przed sezonem odmłodzono zespół, jednak w przekroju całej rundy ci młodzi piłkarze nie wykorzystali w pełni szansy, którą otrzymali...

- Mamy tego świadomość. Naprawdę ci chłopcy mają olbrzymi potencjał. Musimy więcej pracować nad nimi.



Przejdźmy do konkretnych nazwisk. Niestety, nie ze względów sportowych, najgłośniej było o Kamilu Grosickim...

- Nie ukrywam, że byłem jednym z tych, którzy byli za tym, żeby ściągnąć Kamila do Legii. Wiedziałem już wtedy o jego problemach. Wszyscy o tym wiedzieliśmy. Nadal jednak uważam, że może być piłkarzem wielkiej klasy. Jesienią niektórzy mówili, że powinniśmy go wyrzucić. Podjęcie takiej decyzji i zerwanie z nim kontraktu byłoby tylko pozbyciem się problemu, a nie jego rozwiązaniem. Dostał od Legii dwie szanse. Trzeciej już nie będzie. Przed nim ostatni dzwonek, żeby zrobić karierę.



Błażej Augustyn...

- Kiedy wrócił z Anglii wydawało mu się, ze w polskiej lidze spokojnie pogra. Tymczasem okazało się, że tak nie jest. Błażej musi przede wszystkim nabrać pokory. Nie ma także właściwego dystansu. Także pokora i odpowiedni dystans...



Kuba Rzeźniczak...

- Miał różne momenty tej rundy. Początkowo spisywał się słabo, bardzo słabo. Trafił do zespołu Młodej Ekstraklasy. Obserwowaliśmy go i muszę przyznać, że niezależnie w jakiej formie by nie był, to w meczu ME nie robił nic na "odwal się". Mówiąc wprost w każdym meczu zapieprzał... Dlatego daliśmy mu jeszcze jedną szansę i ją wykorzystał. Gdyby na początku rundy ktoś mu powiedział, że pojedzie na zgrupowanie kadry, to chyba by się puknął w czoło.



Maciej Korzym...

- Na początku sezonu potwierdzał swoje duże umiejętności, później było nieco gorzej. Maciek musi zrozumieć, że np. jak ma grać w zespole Młodej Ekstraklasy, to musi zasuwać za dwóch. On nie idzie tam jako gwiazda, tylko ma pokazać młodym chłopakom, że dzięki zaangażowaniu, można walczyć o miejsce w podstawowym składzie pierwszej drużyny. Z pewnością Maciek nie powiedział ostatniego słowa, ale musi mieć świadomość, że mimo iż ma dopiero 20 lat, to w Legii jest już czwarty rok. Dlatego kończmy tę drzemkę. Najważniejsze, że chce pracować i wie, że czas jego rozliczenia nadchodzi. Względem stażu jest przecież jednym z weteranów...



Marcin Smoliński...

- "Smoła" nie zawiódł. Z pewnością chciałby grać więcej, ale nie zawiódł nas. Może nie miał jakichś wybitnych meczów, ale nie narzekamy na niego...



No i objawienie końcówki rundy - Maciej Rybus...

- Bardzo się cieszę, że miał takie wejście smoka. Pokazał innym piłkarzom Młodej Ekstraklasy, że warto dawać z siebie wszystko. Ci zawodnicy nie wiedzą jak bardzo ich obserwujemy. Nie tylko mecze, ale i treningi. Widzimy kto walczy, a kto odstawia nogę. Maciek ma 19 lat, zawiesił sobie wysoko poprzeczkę. Mało kto miał taki start w Legii. Mam nadzieję, że dalej się będzie tak rozwijał, a w jego ślady pójdą kolejni młodzi chłopcy...



Rozmawiał Rafał Golian

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.