REKLAMA

Urban liczy na Szalę, ale zostawia Augustyna

źródło: Przegląd Sportowy/legia.com - Wiadomość archiwalna

Trenerowi Legii Janowi Urbanowi zostało tylko dwóch obrońców, na których w pełni może polegać - Inaki Astiz i Wojciech Szala. "Nie ma się co tym przejmować. Inaczej będzie, kiedy coś komuś się przydarzy" - mówi Szala. Początkowo planowane wypożyczenie Błażeja Augustyna prawdopodobnie nie dojdzie do skutku. Po fiasku w pozyskaniu Mario Booysena, sztab szkoleniowy zadecydował, że Augustyn może być przydatny.

"Gdybym miał Dicksona, o nic bym się nie martwił" - powtarza Urban. Reprezentant Zimbabwe wróci do gry, ale dopiero w przyszłym sezonie. Obecnie przy Łazienkowskiej nawet boją się pomyśleć, jeśli któremuś z dwójki Szala - Astiz coś się stanie lub będzie musiał pauzować za kartki.

Weryfikacja w meczu
"Rzeczywiście, brakuje alternatywy, na bokach obrony trener ma zdecydowanie więcej możliwości. Chyba każdego z nas to martwi. Ale naprawdę, nie ma po co specjalnie narzekać i się tym przejmować. Dopiero gdy coś się wydarzy, będziemy myśleć. Na razie koncentrujemy się na tym, aby do tego nie dopuścić. W takiej liczbie, w jakiej jesteśmy, musimy grać. Innej możliwości nie widzę" - twierdzi najbardziej doświadczony z zawodników stołecznego zespołu.

Legia w dalszym ciągu stara się załatać tę dziurę w obronie. Trener Urban i dyrektor Mirosław Trzeciak cały czas próbują sprowadzić defensora z Hiszpanii. I ponoć te starania są bliskie finalizacji. "Nie oszukujmy się, diametralne zmiany już na pewno nie zajdą. Ale zostało jeszcze kilka dni i być może ktoś do nas jeszcze dołączy" - dodaje Szala. Brak alternatywy w formacji obronnej oznacza nie tylko kłopoty w razie kartek czy kontuzji, ale i brak rywalizacji, co może negatywnie wpłynąć na zawodników, którzy mają pewne miejsce. Szczęściem Legii jest to, że zarówno Astiz, jak i Szala to profesjonaliści, o podejście których nie należy się martwić.

"Szczerze mówiąc, to nawet nie myślę, czy ktoś na mnie naciska, czy nie. I tak wszystko weryfikuje mecz. Każde spotkanie potwierdza, czy zasługuję na grę w pierwszym składzie, czy też nie. A rywalizacja? Przez całą karierę ją prowadziłem i przeważnie wychodziłem zwycięsko. Dlatego nie przywiązywałbym do tego większej wagi" - tłumaczy Szala.

Błędne założenia
Do pierwszego spotkania, w Grodzisku Wielkopolskim, pozostały tylko dwa dni. Przy Łazienkowskiej panuje już pełna mobilizacja. "Inauguracja rozgrywek po dwumiesięcznej przerwie zawsze wzbudza dodatkowe emocje. W szatni o tym rozmawiamy, przygotowujemy się mentalnie, myślimy, w jaki sposób będziemy grać. Pewne jest jedno - łatwo nie będzie. W Grodzisku zawsze było nam ciężko. Ale myślimy jedynie o wygranej. W przypadku ewentualnej porażki, Groclin zmniejszy stratę do nas do zaledwie dwóch punktów" - opowiada zawodnik.

Niespełna miesiąc temu Szala skończył 32 lata i wspólnie ze swoim rówieśnikiem, Tomaszem Kiełbowiczem, jest najstarszy w zespole. Za nim już kilkanaście okresów przygotowawczych, ale jak zapewnia, zapału do pracy nie traci, a wprost przeciwnie. "Z czasem coraz bardziej tęsknię za boiskiem. Może dlatego, że przyszedł pewien wiek, doświadczenie i świadomość, że tego grania już tak wiele nie pozostało. W styczniu i lutym tylko się trenuje. Człowiek w końcu chce zobaczyć, jakie efekty ta ciężka praca przyniosła" - przyznaje Szala.

Z Legią dotychczas dwukrotnie świętował mistrzostwo Polski (2002, 2006). "W przypadku Legii zawsze celem jest tylko pierwsza lokata i nigdy się to nie zmieni. Jednak jestem przeciwnikiem przyjmowania jakichkolwiek założeń. Nie patrzmy na Wisłę czy na drużyny, które są za nami. Konsekwentnie wygrywajmy kolejne spotkania, a liga i tak wszystko zweryfikuje. A więc nasz cel na wiosnę to wygrywanie" - kończy piłkarz.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.