REKLAMA

Adamski: Piłkarze Legii to płaczki!

źródło: Dziennik - Wiadomość archiwalna

"Zatrudniając takich ludzi jak Vuković, Legia nigdy nie będzie wielka. On zamiast grać, błaga sędziego o litość" - były reprezentant polski, piłkarz ŁKS Marcin Adamski, rozmawia z Dziennikiem o meczu z Legią. "Moim zdaniem czy na Łazienkowską przyjeżdża ŁKS czy zespół z Wąchocka, powinien być traktowany jednakowo. A tu, niestety, tak nie jest. To przykre, ale w naszej lidze sędziowie mają wpływ na wyniki, a mieć nie powinni." - mówi strzelec jedynej bramki dla ŁKS-u.

Po takim meczu czuje pan satysfakcję ze strzelonego gola?
- Jaką satysfakcję? Powinniśmy z Legią wygrać i gdybyśmy grali w jedenastu, wygralibyśmy...

Wyjątkowo głupia ta druga żółta kartka dla Roberta Szczota.
- Zachowanie tego chłopaka mnie strasznie poirytowało. Słyszy dwa gwizdki, ma już żółtą kartkę i zachowuje się jak idiota. Skrajny idiota! Nawet nic mu jeszcze nie powiedziałem, bo w ogóle nie mam ochoty z nim rozmawiać. Można popełnić błąd, można dostać kartkę nawet czerwoną, ale za faul. Jednak gdy wygrywasz 1:0 i gra toczy się o dużą stawkę, a ty robisz coś takiego, to znaczy, że nie dorosłeś do pierwszej ligi. Ja nie przyszedłem do ŁKS żeby kopać sobie piłkę po gwizdku, tylko żeby się utrzymać, a Szczot mi w tym przeszkadza.

Inna sprawa, że wszystko zaczęło się od błędu sędziego - w tej sytuacji wcale nie było spalonego.
- Trójka sędziowska w tym meczu pomagała Legii. To nie jest tak, że mam 20 lat i w chwili gdy szansa na wygranie na Legii przechodzi mi koło nosa zaczynam szukać usprawiedliwień. Nie. Po prostu z mojej perspektywy sędzia Żyro małymi decyzjami wspierał gospodarzy. Przestraszył się czy co? Trema go zjadła? Moim zdaniem czy na Łazienkowską przyjeżdża ŁKS czy zespół z Wąchocka, powinien być traktowany jednakowo. A tu, niestety, tak nie jest. To przykre, ale w naszej lidze sędziowie mają wpływ na wyniki, a mieć nie powinni.

Co jeszcze zarzuca pan sędziemu?
- Wyrównująca bramka padła z wymyślonego rzutu wolnego. A druga? Czemu nikt nie zwrócił uwagi, że Legia ma rzut wolny na własnej połowie i przesuwa piłkę o dwadzieścia metrów. Z tego po chwili pada gol! Sędzia nie reaguje, jakby chciał pomóc. Tak to wyglądało. Piłkarze Legii błagali go, błagali i w końcu wybłagali.

Co takiego robili legioniści?
- Legia to jest wielka nazwa, która do czegoś zobowiązuje. Tymczasem piłkarze tego klubu nie zachowują się jak mężczyźni. To płaczki. Vuković od pierwszej minuty płakał i żądał karnego. Za cokolwiek. Że ktoś kopnął piłkę w polu karnym albo odbił ją klatką piersiową... Nauczył się języka i jedyne co robi na boisku to skamle o jakiegoś karnego czy chociaż wolnego. Takim zachowaniem wystawia sobie nie najlepsze świadectwo. I zatrudniając takich piłkarzy Legia nigdy nie będzie wielka.

Ostre słowa.
- A tam, ostre. Vuković nie poradził sobie w jakimś marnym greckim Ergotelis i teraz z bliska zobaczyłem, dlaczego. Tak można grać tylko w polskiej lidze. To są gwiazdy własnego podwórka, które nie mają szans zaistnieć nigdzie indziej. Mówię w liczbie mnogiej, bo następny to Burkhardt. Leży pięć minut na boisku, nie jest w stanie zejść o własnych siłach, po czym tuż za linią nagle zdrowieje i sprintem wraca do gry. To jest dziecinada, oszukiwanie, naciąganie. Tak grają panienki.

Legia bardzo pana rozczarowała pod względem piłkarskim?
- Nie dziwię się, że w pucharach przegrywa z każdym. Szczerze mówiąc, tak zupełnie obiektywnie, Legia jest piłkarsko dużo słabsza niż Erzgebirge Aue, czyli przeciętny zespół 2. Bundesligi. To nie jest żadna uszczypliwość z mojej strony, tylko chłodna ocena, bo mam skalę porównawczą. I nie ma w ogóle co brać Legii pod uwagę w kwestii walki o jakieś wyższe cele w naszej lidze. Choć śmieszy mnie nazywanie Wisły dream teamem, bo gwiazdę krakowianie mają tylko jedną - Clebera, to wiadomo, iż zajmie pierwsze miejsce i może powalczy w Europie. Gonić ją będzie Groclin, bo to fajny zespół, który gra w piłkę, a nie błaga sędziów o litość.

Może chociaż Chinyama panu zaimponował?
- Tak, świetny, twardy chłopak. Podobał mi się już jak grał w Groclinie. To jeden z najciekawszych napastników w lidze, bo potrafi strzelać bramki z niczego.

Aż tak śledził pan polska ligę, że pamięta Chinyamę z Groclinu?
- Oczywiście. Choć formalnie wywożenie anteny Canal+ jest nielegalne, to zawsze brałem ją pod pachę i jechałem w świat. Nikt mnie nie upilnował, więc z ligą byłem na bieżąco.

Rozmawiał Krzysztof Stanowski

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.