REKLAMA

Vuković: To ciągle nasze boisko

źródło: Polska - Wiadomość archiwalna

"Co się dzieje z Legią? Od powtarzania tych samych odpowiedzi robi mi się niedobrze. Ale cóż, taka moja robota." - mówi kapitan Legii, Aleksandar Vuković. "Przegraliśmy pechowo mecz z Zagłębiem Sosnowiec, chociaż graliśmy nieźle. Krytyka, która na nas spadła, jest większa, niż na to zasłużyliśmy. Tak czasem bywa, że przegrywa się ze słabszymi zespołami. W tamtej rundzie mieliśmy kilka gorszych momentów, ale dopisywało nam szczęście. Teraz go zabrakło. Wierzę jednak, że po najbliższym meczu rozpocznie się dobra passa." - mówi "Vuko".
Nie będzie to łatwe. Po pierwsze, gracie na własnym boisku, na którym z wiadomych przyczyn od pewnego czasu grać nie lubicie. Po drugie, Zagłębie Lubin jest trudniejszym rywalem.
- Nie jest tak, że nie lubimy grać przy Łazienkowskiej. Bez względu na to, jak się zachowują kibice, ciągle jest to nasze boisko. Rywal teoretycznie trudniejszy, ale z takimi drużynami, które nie wychodzą na murawę tylko po to, żeby się bronić, gra się nieraz łatwiej.

Po ostatnim meczu w Sosnowcu pod szatnią miał Pan scysję z grupką kibiców. O co chodziło?
- Trudno mówić o grupie. Trzech ludzi zaczęło się czepiać i zarzucać nam brak zaangażowania. Prawda jest taka, że daliśmy z siebie wszystko i każdy z nas bardzo mocno przeżył tę porażkę. Nie pozwolę, by po takim meczu ktoś stawiał mi tego rodzaju zarzuty. Powiedziałem, co myślę, bo taki jestem, jednak nie doszukiwałbym się konfliktu na linii piłkarze - kibice.

Wcześniej na boisku zrugał Pan Piotra Gizę. W szatni była dogrywka?
- Telewizja zrobiła z tego wielką aferę. Rzeczywiście zagotowałem się lekko, gdy zobaczyłem, jak długo Piotrek zwleka ze strzałem. Szkoda tylko, że nikt nie zauważył, że kilka sekund później ściskaliśmy się na środku boiska. Piotrek jest taką osobą, z którą trudno popaść w konflikt.

Trener Urban mówił, że niektórzy piłkarze wolą grać na wyjazdach, gdzie nie ma dodatkowej presji i gdzie nie słyszycie obelg od własnych fanów. A jak Pan się czuje, wychodząc na własny stadion? Odczuwa Pan lęk?
- Nic z tych rzeczy. Przed rozpoczęciem meczu jestem tak skoncentrowany, że nawet nie pamiętam twarzy chłopca, który wychodzi ze mną na murawę. Może gdzieś głęboko w świadomości tkwi myśl o atmosferze na trybunach, ale powoli zaczynam się z tym godzić. Kiedyś, w trudnych momentach, mogliśmy liczyć na wsparcie, a teraz już na to liczyć nie możemy.

Wracając do Waszej gry. Nie czujecie się źle przygotowani pod względem fizycznym?
- Nie, chociaż zdaję sobie sprawę, że pierwsza myśl, która przychodzi do głowy, to błąd w przygotowaniach. Ale patrzmy na rundę w dłuższej perspektywie niż dwa, trzy mecze.

Jesienią siłą Legii był trójkąt w środku boiska: Giza - Vuković - Roger. Dlaczego nie funkcjonuje on wiosną?
- W ostatnich trzech meczach cała drużyna nie grała dobrze. Musimy jednak patrzeć w przyszłość, tak jak to jest w jednej z piosenek: "Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy". Przeżyłem już kilka kryzysów w Legii i wiem, że teraz mamy najgorszy okres, bo jesteśmy ze wszystkich stron dobijani.

Kilku graczy Legii nie ukrywa, że po zakończeniu sezonu pomyśli o zmianie klubu. A Pan? Nowego kontraktu wciąż Pan nie podpisał.
- Mój kontrakt jest ważny jeszcze przez rok i trzy miesiące. Jedna z klauzul przewiduje jednak możliwość odejścia w czerwcu. Na razie nie wiem, czy przedłużę umowę, czy odejdę. Chciałbym grać w Legii, ale pewne rzeczy muszą się zmienić.

Jakie?
- Nie wyobrażam sobie, żeby sytuacja, jaka jest z kibicami, trwała dalej. Muszę też wiedzieć, czy będziemy walczyć o mistrzostwo, czy dalej zamierzamy odstawać od najlepszych.

A co chciałby Pan usłyszeć? Przecież działacze odpowiedzą, że Legia zawsze gra o mistrzostwo.
- Chciałbym usłyszeć o konkretnych działaniach.

Co ma Pan na myśli? Wzmocnienia?
- Nie chcę ciągnąć tego tematu.

Od kilku tygodni mówi się o nadaniu polskiego obywatelstwa Rogerowi. Pan też stara się o polski paszport, i to od dawna. Myśli Pan o grze w kadrze?
- Niedługo powinienem dostać odpowiedź, czy dostanę obywatelstwo. Wciąż będę jednak postrzegany jako obcokrajowiec. Od takiego piłkarza kibice zawsze oczekują, że będzie zbawicielem polskiej kadry. Mnie na to nie stać. Nie będę potrafił zmienić oblicza reprezentacji.

A jeśli Leo zadzwoni...
- Nie rozmawiajmy, co by było gdyby.

Rozmawiali Piotr Wierzbicki i Rafał Romaniuk

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.