Agresywni nie znaczy waleczni
Po pierwszych meczach w rundzie wiosennej Legii zarzucało się brak agresywności, woli walki. Brakowało osoby, która pociągnęłaby zespół w trudnych momentach. Otwarcie przyznał się do tego sam Jan Urban, który stwierdził, że poza Aleksandarem Vukoviciem w Legii nie ma typowych walczaków. W meczu z Zagłębiem Lubin gospodarze zaprezentowali się pod tym względem o niebo lepiej niż w poprzednich potyczkach.
- Cieszę się, że była agresywność. Nie waleczność. Dla mnie to są dwie różne sprawy. - podkreślił szkoleniowec Legii. Walczaki, o których już wspominałem, to piłkarze, którzy wkładają głowy tam, gdzie niejeden nogi nie włoży. My takich zawodników nie mamy. To, że wygraliśmy mecz z Zagłębiem Lubin i byliśmy agresywni w wielu momentach, nie oznacza, że jesteśmy wojownikami. - stwierdził Jan Urban.
- Uważam, że cel można osiągnąć na oba sposoby. Albo walka wręcz, albo bycie agresywnym na boisku. Prowokować rywala, szybko podejmować decyzje, zmuszać przeciwnika do popełniania błędów i strat. To wymaga dużej precyzji oraz techniki. Sądzę, że właśnie tak zagraliśmy i był to mecz, w którym nasza linia pomocy zdecydowania wygrała. Aczkolwiek przyznam, że pomocnicy Zagłębia Lubin mają równie duży potencjał. - ocenił postawę swoich podopiecznych opiekun drużyny z Łazienkowskiej.
Z taką postawą legionistów mieli najwyraźniej problemy zawodnicy "Miedziowych". Gracze z Lubina ujrzeli pięć żółtych kartek, a Sretenović musiał opuścić boisko po uzyskaniu kolejnego kartonika. Zdaniem trenera Wiesława Wojno takie zachowanie było całkowicie niepotrzebne.
- W mojej ocenie zawodnicy dawali się sprowokować w takich akcjach, gdzie sędzia podejmował takie decyzje, które uważał za słuszne. Mam mieszane uczucia czy w 21. minucie Lacić nie był faulowany. To wywołało skalę roszczeń wobec arbitra. W efekcie ta nerwowość trwała już do samego końca, co było całkowicie niepotrzebne. Myślę, że uda się zapanować nad zawodnikami i w następnych meczach będzie spokojniej. - powiedział po meczu opiekun Zagłębia Lubin.
