REKLAMA

Mam nadzieję, że jeszcze zagram w Legii

Marcin Burkhardt, źródło: własne - Wiadomość archiwalna

Trzeba przyznać, że sporo emocji przyniósł Pana ostatni mecz w Legii.

Marcin Burkhardt:
Na pewno. Pojawił się moment wzruszenia, ale cieszę się, że udało się wygrać i rozstać z kibicami w dobrych nastrojach. Nie spodziewałem się takiego pożegnania, braw na stojąco. Na pewno pozostał duży sentyment. Po meczu w szatni nieco się rozklejałem, ale łzy nie uroniłem. Było mi dziwnie żegnać się z kolegami z drużyny. Jednak teraz jutro lecę do Szwecji i będę musiał skupić się na grze w IFK Norrkeping.



Aczkolwiek powrót do Legii nie jest wykluczony?

Nie. W żadnym wypadku! Zobaczymy jak życie się ułoży. Mam nadzieję, że będę miał jeszcze dane zagrać w Legii, bo spędziłem tutaj bardzo sympatyczny czas. Te 2,5 roku można zapisać na mały plus. Wiadomo, że różnie bywało. Początek miałem dobry, później przytrafiły się kontuzje i przez to rzadziej pojawiałem się na boisku. Aczkolwiek cieszę się, że mogłem w takich, a nie innych nastrojach pożegnać się ze wszystkimi.



Przez te 2,5 roku z pewnością było kilka pamiętnych spotkań. Które z nich najbardziej utkwiły Panu w pamięci?

Długo będę wspominał bramkę z Odrą w Wodzisławiu. Ta bramka zdobyta na wagę wygranej w ostatnich sekundach dała nam wielkiego kopa w drodze do mistrzostwa. Dzięki temu płynęliśmy na tej fali aż do samego końca. Poza tym nie mam ulubionych występów w barwach Legii. Dużo od siebie wymagam i zawsze po meczu szukam mankamentów w swojej grze i tego co jest do poprawienia. Co nie zmienia faktu, że faktycznie mistrzowski sezon był najmilszym okresem na Łazienkowskiej.



Jednak pobyt w Legii nie był pasmem sukcesów. Zdarzały się również porażki. Co zmieniłby Pan podczas gry przy Łazienkowskiej?

Na pewno zadbałbym lepiej o siebie, żeby nie nabawić się kontuzji, które mi się przytrafiły. Miałem uraz naderwania mięśnia dwugłowego, co nie jest tak groźne jak przepuklina w kręgosłupie. To przeszkodziło mi w rozwoju. To spowodowało, że miałem chwiejną formę. Dobre występy przeplatałem słabszymi, a ode mnie dużo więcej się wymagało.



IFK Norrkeping jest drużyną lepszą od Legii?

Ciężko mi powiedzieć. W Szwecji byłem na testach kiedy zespół był w okresie przygotowawczym i był nieco zmęczony. Nie wiem jakby wyglądało starcie obu klubów, choć warszawska ekipa jest bardzo mocna i zawsze walczy o najwyższe cele. Zobaczymy jak będzie w Skandynawii. Mam nadzieję, że również będziemy liczyć się w grze o najwyższą stawkę.



W ostatnich spotkaniach był Pan naprawdę w bardzo dobrej formie. Trener Urban stawiał na Pana.

Nie powiedziałbym, że jestem w jakiejś super formie. Gram na miarę oczekiwań, bo świetna dyspozycja jest wówczas kiedy trafia się po dwa, trzy razy w meczu. Natomiast ja starałem się wypełniać założenia trenera i dawać z siebie jak najwięcej na boisku.



Skoro jest tak dobrze, to dlaczego odchodzi Pan z Łazienkowskiej?

Tak wyszło. Trener ma swoją wizję budowania zespołu i inaczej to widzi. Ja to rozumiem i musiałem się z tym pogodzić. Znalazłem takie, a nie inne rozwiązanie. Aczkolwiek nie narzekam. Cieszę się, że jadę do Szwecji. Wiążę z tym transferem duże nadzieje i głęboko wierzę w to, co sobie założyłem.



Jutro wylatuje Pan do Szwecji. Kiedy będzie czas na oficjalne pożegnanie z drużyną?

Do Polski jest zaledwie nieco ponad godzina lotu, więc sądzę, że po sezonie wybierzemy się na wspólny obiad. Ewentualnie zorganizuje się grilla, wszak będzie to już okres letni. Wtedy już Legia, o ile nie zdobędzie mistrza, będzie cieszyć się z drugiego miejsca.



Notował Fumen

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.