Piotr Giza uzupełnia płyny - fot. turi
REKLAMA

Afryka dzika

turi - Wiadomość archiwalna

Nikt normalny, gdyby nie musiał, nie wyszedłby dziś w Grodzisku biegać po zielonej trawie. Temperatura jest tu iście afrykańska! Legioniści jednak muszą, dlatego punktualnie o 10 zameldowali się na "patelni", a słońce nie miało dla nich litości. Podobnie jak trener Jan Urban.

"Wojskowi" musieli energicznie biegać przez ponad godzinę zajęć. Łatwo nie mieli też bramkarze, którzy musieli się wynieść z cienia choinek, bo miejsce to zaanektował do swoich potrzeb trener Urban. W związku z tym Krzysztof Dowhań przeprowadzał swoje zajęcia w palącym słońcu.
Legioniści musieli wykonywać polecenia Jana Urbana pracując w dwójce. Ten kazał im na przykład wymieniać podania bez kontaktu piłki z ziemią. Kto dograłby do sześciu, dostałby pochwałę. Pierwsi plan wykonali Martins Ekwueme i Dickson Choto. "Czarni najlepsi, zobaczcie jak potrafią grać" - mobilizował resztę Urban. "Brawo Dixie, brawo Martins" - dodawał, a Choto uśmiechał się szeroko.

Po wyjątkowo długiej rozgrzewce nasi piłkarze rozegrali nietypowy mecz. A nietypowy dlatego, że zamiast dwóch bramek, trenerzy ustawili im ich aż sześć. Przy każdej obowiązywały jednak inne zasady - na przykład żeby zdobyty gol się liczył, w jednej z "klatek" trzeba było umieścić piłkę głową. Tylko dwóch bramkarzy uwijało się podczas gry - pozostali ćwiczyli z boku z trenerem Dowhaniem.

Po zajęciach zaimponował wszystkim Piotr Rocki, który zebrał swoją ekipę na... siatkonogę. Inni piłkarze szybko schowali się do chłodnej szatni. Tylko drużyna "dziadków" podśmiewała się z szybko dającego się wyprowadzić z równowagi "Skuterka". A Jacek Magiera pokazał, że sztukę łapanie piłki w pachołek opanował do perfekcji i został gwiazdą fleszy.
























fot. turi
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.