Ariel Borysiuk dumnie pozował z mistrzowskim pasem po ciężarowym debiucie - fot. turi
REKLAMA

Borysiuk: To nie my jesteśmy "Dos Pepinos"!

turi - Wiadomość archiwalna

Dla Ariela Borysiuka, najmłodszego legionisty w kadrze, obozy z "jedynką" to już nie pierwszyzna. Swój debiut zaliczył bowiem podczas obozów zimowych w Hiszpanii. Teraz cieszy się ze wzmocnień Legii, ale zapowiada, że przed nikim się nie położy. Do tego regularnie ogrywa Jacka Magierę i Kibu w siatkonogę. Trenerzy, sfrustrowani porażkami, z bezsilności nadali Borysiukowi i Rybusowi przydomek "Dos Pepinos" (dwa ogórki), ale Ariel mówi, że ochrzcić tak trzeba kogoś innego...

Przygotowujesz się do rundy z pierwszą drużyną już po raz drugi. Co zmieniło się w twoim życiu od czasu, kiedy trener Urban dołączył cię do zespołu?
Ariel Borysiuk: Wiele się nie zmieniło. Trenuję podobnie jak w Młodej Ekstraklasie. Tyle, że mam możliwość ćwiczenia i rywalizowania z dużo lepszymi zawodnikami, na wyższym poziomie.

Twoim idolem w Legii był "Vuko". Podpatrujesz kogoś jeszcze?
- Jednego jedynego piłkarza, któremu się przyglądam, nie ma. Obserwuję grę wszystkich kolegów, bo od każdego mogę się czegoś nauczyć. To mnie rozwija.

Wiosną dostawałeś szanse gry. Teraz przybyło bardziej doświadczonych konkurentów.
- Dzięki temu na pewno będzie ciekawie, no i nie będzie łatwo. Zaciskam zęby, walczę i chcę pokazać się trenerowi z jak najlepszej strony. Rywalizacja nikomu jeszcze nie zaszkodziła, więc cieszę się ze wzmocnień. Dla Legii to dobrze, kiedy trafiają do niej tacy piłkarze jak Maciek Iwański czy Piotrek Rocki. Jest z kim walczyć o pierwszy skład.

Czy z racji młodego wieku ewentualną porażkę w walce o to miejsce przyjmiesz mniej boleśnie niż starsi koledzy?
- Na pewno nie. Powiedzmy sobie szczerze - wiek nie ma tu żadnego znaczenia. Będę bardzo zły, jeśli przegram i będę musiał zasiąść na ławce rezerwowych. Chcę grać i nie zamierzam się przed nikim kłaść.

Przez ostatnie pół roku zmieniłeś się fizycznie. Chyba trochę pakujesz?
- Łykam witaminki serwowane mi przez doktora Machowskiego i biegam na siłownię. Zdaję sobie sprawę, że muszę przybrać na masie, by skutecznie walczyć na najwyższym poziomie. W naszej lidze dominuje piłka fizyczna, trzeba się zastawiać, a z mikrą posturą nie jest to łatwe.

Podnosisz też ciężary, o czym marzyłeś zimą w Hiszpanii.
- No tak, nareszcie (śmiech). Co prawda nadal są to małe ciężary, ale lepszy rydz niż nic. Z czasem będę brał większe ciężary. Nie ukrywam, że od dawna chciałem zobaczyć jak to jest. Koledzy, którzy muszą dźwigać więcej kilogramów trochę narzekają, ale żeby dobrze przygotować się do sezonu, trzeba przerzucać.

Trener Urban uważnie obserwował twój ciężarowy debiut i trochę kręcił nosem.
- Nie jest to takie proste, jakby się mogło wydawać. Trzeba nauczyć się odpowiedniej techniki podnoszenia obciążeń. Robiłem to pierwszy raz, więc nie wszystko jeszcze grało, ale z czasem na pewno się nauczę. Trener faktycznie trochę się denerwował, ale wiem, że chce dla mnie jak najlepiej, więc nie mam mu tego za złe.

Regularnie gracie, w duecie z Maćkiem Rybusem, z trenerami Magierą i Kibu w siatkonogę. "Magic" mówi, że jesteście "Dos Troncos", czyli dwa drewniaki.
- Ostatnio mówił, że jesteśmy "Dos Pepinos", czyli dwa ogórki. Trener Magiera może się śmiać i jest to może trochę zabawne, ale przypomnę, że kiedy ostatnio graliśmy z nimi w siatkonogę, to pokazaliśmy im miejsce w szeregu i myślę, że to oni powinni się nazywać "Dos Pepinos", a nie my! (śmiech).

Jak układają ci się sprawy szkolne?
- Niestety, szkołę trochę zawaliłem. Kiedy wróciliśmy z zimowych zgrupowań miałem już tyle zaległości, że nie dałem rady ich nadrobić. Musiałem odpuścić, ale od września robię drugie podejście do klasy licealnej i tym razem będę zmobilizowany. Nie odpuszczę, bo wiem, że wykształcenie jest ważne. Gdyby - odpukać - przytrafiła mi się jakaś kontuzja, po szkole mógłbym robić coś innego.

Dawni koledzy z Białej Podlaskiej wspierają cię?
- Jest kilku, którzy cieszą się z moich sukcesów razem ze mną, ale znajdzie się też paru takich, którzy są zazdrośni o to, że mi się udało. Tak jest jednak wszędzie, więc nie przejmuję się tym i robię swoje, żeby osiągnąć w piłce jak najwięcej.

Rozmawiała turi




REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.