REKLAMA

Kątem oka - 41. tydzień z głowy

Qbas - Wiadomość archiwalna

Minione 7 dni znalazły się w cieniu sobotniego spotkania Polska - Czechy, bo na przygotowaniach do meczu i nim samym skupiała się uwaga kibiców w całym kraju. Na naszym warszawskim podwórku też było w miarę ciekawie. Mogliśmy poczytać sobie wymianę pism na linii KP Legia - Stowarzyszenie "Wiara Lecha" - KP Lech Poznań. Do tego piłkarze CWKS Legia zmierzyli się ze słynnym Milanem... Milanówek w ramach rozgrywek o Puchar Polski. A w piątek pierwsza drużyna Legii zremisowała 1-1 w Białymstoku w meczu Pucharu Ekstraklasy. Gola strzelił odmieniony Bartek Grzelak, którego gra znów mogła się podobać. Inna sprawa, że nasz zespół, grający mocnym składem, powinien był zwyczajnie "Jadze" dołożyć.
Wszystko zaczęło się jednak w poniedziałek, od dramatycznego w swej treści listu do władz Lecha Poznań, podpisanego przez pana prezesa Leszka Miklasa i członka zarządu Jarosława Ostrowskiego. Panowie dali upust swemu oburzeniu, którego przyczyną była "Anty - panorama Warszawy" autorstwa kibiców Lecha. Panowie Leszek i Jarek (jest już jeden znany duecik o tych imionach, choć jakby bardziej podobny do siebie) bajdurzyli w grobowym tonie o obrażaniu Powstańców Warszawskich przez kibiców z Poznania. Autorów najbardziej jednak bolał brak reakcji osób odpowiedzialnych za bezpieczeństwo przy Bułgarskiej. Okazuje się zatem, że naszym włodarzom mało już pouczania, wychowywania i karania własnych kibiców. Ich horyzonty sięgają znacznie dalej, w myśl strof wieszcza "Sięgaj, gdzie wzrok nie sięga, łam czego rozum nie złamie". Ten fragment o łamaniu i rozumie to wężykiem, wężykiem moi drodzy! Panowie szybko doczekali się riposty ze strony "Wiary Lecha" i władz klubu. Nie wdając się w szczegóły, pan L. i pan J. zostali zgrabnie wyszydzeni i jeszcze zgrabniej sprowadzeni do parteru. Ciekawe czy doczekamy się dalszej części głupawych popisów zarządzających naszym klubem?

We wtorek w jednym z dzienników mogliśmy przeczytać tekst o wpuszczaniu na stadiony kibiców ukaranych zakazami. Sprawę skomentowaliśmy już na łamach Legia Live! Ale problem poruszony przez gazetę, zapewne niekoniecznie zgodnie z intencjami autora, jest poważny. Otóż, do kogo można mieć pretensje o to, że na stadiony wpuszczane są osoby niepożądane? W tym temacie zawodzą tradycyjnie służby wszelakie, które wybierają wg. nich "mniejsze zło", czyli wpuszczają wszystkich w obawie przed zadymami. To właśnie w pierwszej kolejności do policji i władz innych klubów powinni mieć pretensje włodarze Legii. Ale łatwiej jest atakować w mediach własnych kibiców. Oni nie mają takiej siły przebicia by się skutecznie obronić…

W środę odbył się mecz jakiego kibice Legii dawno nie widzieli. Na Bemowie CWKS Legia podejmował słynny Milan. Wprawdzie rywal nie był z Mediolanu, lecz z Milanówka, ale oprawa meczu i doping godne były największych wydarzeń sportowych w historii klubu. Wszyscy czekamy na normalność na trybunach. No prawie wszyscy, bo niektórym porozumienie nigdy nie będzie w smak. Są tacy, i to po obu stronach barykady. Wbrew temu co się pisze i mówi, problem sam się nie rozwiąże wraz z otwarciem nowego stadionu.

Czwartek znudził nas niemiłosiernie. Nie wydarzyło się nic ciekawego, więc razem z rosnącą temperaturą (powietrza i przed reprezentacyjnych emocji) czekaliśmy na piątek.

A piąty dzień tygodnia zaczął się od pohukiwań Mikkela Arruabarreny, który odgrażał się, że on to jeszcze pokaże na co go stać. "Arru" to piłkarz z chyba obecnie największym ciśnieniem w Legii. Bardzo chce strzelić bramkę, ale chyba, aż za bardzo, bo w najważniejszych momentach się spina. Wiele razy Hiszpan był wyszydzany, ale czas wziąć na wstrzymanie i mocno ścisnąć kciuki, aby mu się powiodło i zdobył tego upragnionego gola. A wówczas jego i nasz świat stanie się piękniejszy! Tymczasem w piątkowym meczu z Jagiellonią, "Arru" znów zmarnował parę dogodnych okazji. Oby tylko strzelił szybciej niż nauczy się "Chrząszcz brzmi w trzcinie…", bo podobno intensywnie uczy się polskiego. A sam mecz w Białymstoku zawiódł oczekiwania. Zaledwie remis sprawia, że sytuacja Legii (ledwo 4 punkty po 3 kolejkach!) w Pucharze Ekstraklasy stała się nieciekawa i aby wyjść z grupy trzeba będzie ostro się sprężyć w meczach rewanżowych. Warto tylko wspomnieć, że bramkę zdobył Grzelak, a asystę zaliczył Piotr Giza. Oby częściej panowie!

Sobota to już tylko i wyłącznie mecz kadry, która po bardzo dobrym meczu i wybitnej grze Kuby Błaszczykowskiego, pokonała Czechów 2-1. Przed spotkaniem wielu z nas niecierpliwie czekało na decyzję selekcjonera o obsadzie bramki. W końcu Leo Beenhakker, wbrew prasowym doniesieniom i podpowiedziom niektórych członków sztabu, postawił na wracającego do kadry po zawieszeniu Artura Boruca. "Borubar" spisał się na medal i parokrotnie uchronił nas od utraty bramki. Brawo Artur! W meczu zagrali dwaj piłkarze Legii - Kuba Wawrzyniak i Roger Guerreiro. Ten pierwszy dotrwał tylko do 41. minuty i opuścił boisko z kontuzją. Drugi rozegrał najlepsze spotkanie w reprezentacji i wreszcie pokazał pełnię swych umiejętności. Wysłannicy Olimpiakosu Pireus mogli zacierać ręce z zadowolenia.
Warto też wspomnieć, że już po operacji jest Sebastian Szałachowski. Trzymamy kciuki i czekamy niecierpliwie na naszą torpedę.

A w niedzielę mogliśmy obejrzeć kolejne zwycięstwo naszych hokeistów nad rezerwami Cracovii, ale przede wszystkim odpocząć, bo nie działo się już nic godnego uwagi.

Przed nami kolejny tydzień pod znakiem kadry, a potem wyjazd do Łodzi na spotkanie z dołującym ŁKS. Trzy punkty są wręcz powinnością!


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.