REKLAMA

Kątem oka - 42. tydzień z głowy

Qbas - Wiadomość archiwalna

Kolejny tydzień upłynął nam pod znakiem reprezentacji i... klopsa jakiego wpuścił Artur Boruc. Jednak nie tylko te wydarzenia każą o sobie pamiętać. Tydzień rozpoczął się całkiem przyjemnie, od wtorkowego pogromu Polonii przy Łazienkowskiej w Pucharze Ekstraklasy, a skończył na fatalnym remisie z beznadziejnym ŁKS. Strata dwóch punktów z łódzką zbieraniną polsko - węgiersko - albańską może nas drogo kosztować.
Poniedziałek zaczął się od informacji o dość dziwnej decyzji sztabu szkoleniowego Legii. Otóż nasi trenerzy (czyt. Jan Urban) zdecydowali się puścić Ariela Borysiuka na zgrupowanie kadry U-19, która będzie przygotowywać się do eliminacji mistrzostw Europy. Przez to młodzian, będący podstawowym zawodnikiem, nie zagrał w meczu z ŁKS i nie zagra przeciwko Wiśle Kraków. Ja rozumiem, żeby on grał na mistrzostwach, ale chłopaka wysłali na zgrupowanie do Ciechanowa, w którym tak naprawdę nie wiadomo, co Ariel ma udowadniać? To, że potrafi grać w piłkę jest jasne. Jako bodajże jedyny z tej reprezentacji gra w pierwszym składzie ekipy z ekstraklasy. Ta niezrozumiała decyzja może nam mocno wyjść czkawką, bo Martins Ekwueme - potencjalny zmiennik Borysiuka - jeszcze nie zachwyca. Do tego trener Urban dobrowolnie ogranicza sobie pole manewru na newralgicznej pozycji defensywnego pomocnika.

Wtorek był naprawdę przyjemnym dniem, zwłaszcza jeśli spojrzymy na niego przez pryzmat wspaniałej wygranej Legii w derby. Owszem, Puchar Ekstraklasy to inna bajka i nie ma co przywiązywać do niego większej wagi, ale zawsze to miło, gdy nasza drużyna gromi lokalnego rywala. Ponadto, "wojskowi" zagrali naprawdę niezłe zawody. Największym wygranym tego spotkania był Marcin Smoliński, który błyszczał na obu skrzydłach. Dzięki temu zagrał od pierwszej minuty przeciwko ŁKS. Swojego wymarzonego gola strzelił też nasz ulubieniec - Mikel Arruabarrena. Choć zrobił to w tak pokraczny sposób, że zaskoczył chyba nawet sam siebie. Od razu przypomniał się legendarny już "Władeczek"... Grunt, że "Arru" strzelił i był z tego faktu bardzo zadowolony. Do siatki trafił też Piotrek Rocki i Inaki Astiz i można było świętować efektowne 4-0. Wnikliwi obserwatorzy mimo wszystko nieco marudzili na skuteczność piłkarzy i jak pokazała przyszłość, niestety mieli rację. Warto też pamiętać o tym meczu z innego powodu. Otóż, klubowi włodarze postanowili zamknąć Trybunę Otwartą dla kibiców i nie prowadzono sprzedaży biletów na "Żyletę". Nie sądzicie, że to pewien paradoks? Zamknięta "Otwarta"? To sen wariata.

Jeśli po wtorku środa, to dzień ten stał meczem Słowacja - Polska. Polacy grali słabo, Słowacy jeszcze gorzej, ale to gospodarze świętowali wygraną. Okazało się, że jak Artur Boruc nie pomaga kadrze, ba, wręcz zawali gola, to już dupa zbita. Trudno racjonalnie wytłumaczyć, co wydarzyło się w Bratysławie i może dajmy sobie z tym spokój. Nie można jednak obojętnie przejść wobec zachowania Leo Beenhakkera względem Pawła Brożka. Trener nie podał zawodnikowi ręki, gdy ten schodził z boiska. Gentleman roku?

Czwartek to lawina krytyki względem "Borubara", ale też szokujący tytuł, w jakże nieobiektywnej "Gazecie Wyborczej". Dziennikarze swoją relację ze spotkania na temat walki ze stadionowym bandytyzmem zatytułowali: "Kiboli łapać, kibiców nie ruszać". Tymczasem, sądząc z tekstów "GW", kibiców na polskich stadionach nie ma, bo się boją hord dzikich kiboli. Prawdziwi kibice są tylko na meczach piłkarskiej kadry - rodzinni, uśmiechnięci i kulturalni. Ciekawe tylko, kto obrażał PZPN w Chorzowie i atakował policję w Bratysławie? Sugestia, by niektórzy poszli kiedyś zobaczyć mecz na żywo, wydaje się w tym wypadku jak najbardziej na miejscu.

W piątek wyczekiwaliśmy soboty i może to dlatego nie odnotowaliśmy niczego ciekawego? Godna odnotowania jest jedynie przedmeczowa wypowiedź Jana Urbana, który ostrzegał przed lekceważeniem ŁKS: "Każdy rywal potrafi grac w piłkę i zlekceważenie go może mieć tragiczne skutki". Jasnowidz?

Niestety, okazało się, że nasz trener wiedział, co mówi. Jego piłkarze tylko zremisowali z takimi "wślizgami", jak 39 - letni Zdzisław Leszczyński, Labinot Haliti, Mladen Kascelan czy Paweł Drumlak. Legia przeważała przez całe spotkanie i grała dobrze. Ale co z tego, skoro w decydujących momentach zawodzili ci na których ta gra się opierała? Maciej Iwański nie notował praktycznie strat i niecelnych zagrań, ale beznadziejnie wykonywał stałe fragmenty gry. Takesure Chinyama, nasz jeździec bez głowy, tradycyjnie już kopał albo w kartofle, albo siebie po głowie. Solidna gra w obronie Kuby Rzeźniczaka nie wystarczyła by go pochwalić, bo fatalnie grał w ofensywie, doprowadzając trenera Urbana do szewskiej pasji. Zawiódł Smoliński, nie popisał się Maciek Rybus i klops gotowy. Bezbramkowy remis to powód do wstydu, ale kibice szybko wymarzą go z pamięci, jeśli piłkarze pokonają Wisłę Kraków.
Po meczu piłkarze podziękowali teoretycznie nieobecnym kibicom za doping. Swoje pięć minut miał wówczas Rzeźniczak, który przeprosił fanów za niefortunną wypowiedź z Moskwy. Brawo za odwagę! Na parę słów pochwały zasłużył też Bartek Grzelak, który niemiłosiernie lżony przez "ełkaesiaków" pokazał im "eLkę", dostając burzę oklasków ze strony legionistów. Grzelak może nigdy nie zostanie idolem Łazienkowskiej, ale wart jest tego by traktować go już jak "swojego", a nie przybysza z Widzewa.
Nie sposób jednak zapomnieć o zachowaniu jednego z wyjazdowiczów, który opluł Ekwueme. Bydło trzeba piętnować, co niniejszym czynię z całą stanowczością!

W niedzielę natomiast odnotowaliśmy debiut w Serie B Błażeja Augustyna. Tak, tak moi drodzy! Błażej, idol Rimini (zgodnie z doniesieniami legia.com), zagrał, i to w pierwszym składzie. Nastolatki rzucały biustonoszami, ziemia zadrżała w posadach, "tifosi" łkali w spazmach szczęścia, a... ich ulubieńcy gładko ulegli 1-3 magikom z Frosinone Calcio. Dziwne przeczucie podpowiada, że "August" maczał paluszki w choćby jednej z bramek i nieprędko go zobaczymy w wyjściowej "jedenastce". Zwłaszcza, że do składu wkrótce powrócą wykartkowani i kontuzjowani.

Przed nami tydzień oczekiwania na mecz rundy przy Łazienkowskiej. Będziemy gościć Wisłę Kraków i szykują się ogromne emocje. Odliczanie czas zacząć!


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.