REKLAMA

Legia hamowała moją karierę

Mirko Poledica, źródło: Dziennik - Wiadomość archiwalna

Po co był panu ten cały spór z Legią? Nie lepiej było jej ustąpić i odejść?

Mirko Poledica: Dla mnie była to bardzo osobista sprawa. Być może swoją postawa dałem wskazówkę innym piłkarzom, jak postępować z nieuczciwym pracodawcą. Spór ciągnął się półtora roku, cierpiała na tym rodzina. Legia hamowała moją karierę. Przez blokowanie certyfikatu nie podpisałem umowy ze Slavią Sofia.



Czym się pan obecnie zajmuje?

- Tworzę w Serbii pierwszy Zawodowy Związek Piłkarzy. Pomaga mi w tym szef polskiego odpowiednika takiego związku, Marek Pięta. Być może w podświadomości ciągnie mnie do trudnych spraw. Walczę o prawa innych i z tego powodu ostatnio jest o mnie w Serbii bardzo głośno. Na konferencji prasowej powiedziałem to, o czym wszyscy od dawna szeptali po kątach: serbską piłką nożną rządzi mafia. Dostałem mnóstwo głosów poparcia, jak również telefony, w których mi grożono.



Nie boi się pan?

- Jak powiedział skruszony mafioso: Lepiej, że dzwonią i straszą. Gorzej, gdyby nie dzwonili!



Po co to panu? Ma pan 30 lat, przed sobą najwyżej trzy-cztery sezony gry. Po takich rewelacjach każdy klub w Serbii będzie bał się pana zatrudnić.

- Liczę się z tym, lecz miałem dość przekrętów w naszym futbolu. Z Serbii musiał uciekać jeden z najwybitniejszych piłkarzy, Dragan Stojković. To tak jakby szantażowano u was Zbigniewa Boñka. Serbską piłkę zżera od środka rak korupcji, układów i krętactw. Jeden z dziennikarzy udowodnił, że 90 procent serbskich zawodników grających w naszej lidze jest przymusowo związanych z mafią. Chcę walczyć z takimi patologiami.



W jaki sposób?

- Za 3 lata odbędą się wybory na prezydenta Serbskiej Federacji Piłki Nożnej. Zamierzam kandydować. Po wydarzeniach z ostatnich tygodni mam poparcie środowiska. Kibice oraz piłkarze nie chcę być już oszukiwani. Z serbską mafią miałem do czynienia jeszcze kiedy grałem w Legii. Kiedyś odebrałem telefon i usłyszałem, że jestem winien „ważnym ludziom” 100 tysięcy euro. Szantażyści dzwonili niemal codziennie. Powiadomiłem polską policję i dostałem ochronę, funkcjonariusze obserwowali moje mieszkanie. Ale bandyci uderzyli w najbardziej czuły punkt. W rodzinę. Do mojego domu w Serbii wrzucili granat. Na szczęście rodziców nie było w środku.



Bandyci zrezygnowali?

- Odczekali kilka tygodni. To zagrywka psychologiczna, bo przez ten czas miałem bić się z myślami. I rzeczywiście tak było. Pozostawałem w kontakcie z policją i wspólnie ustaliliśmy, że w przypadku kolejnego telefonu będę wykonywał ich polecenia. Dzięki temu gangsterzy wpadli na gorącym uczynku. Bardzo dużo zawdzięczam polskiej policji, która wykazała się profesjonalizmem. Z zeznań zatrzymanych wynika, że odkupili fikcyjny dług od byłego piłkarza, z którym grałem w Borac Cacak. Poskarżył się, że oszukałem go przy moim transferze z Vojvodiny Nowy Sad do Lecha Poznań. Niestety, sprawcy zamachu nie zostali skazani, bo zabrakło wystarczających dowodów. W śledztwie wyszło na jaw, że pomagał im serbski menadżer mieszkający w Polsce, współpracujący z Legią przy wielu transferach. Ostatnio z Dariuszem Wdowczykiem. Nie chcę nawet myśleć, czy ktoś z Legii był w to wszystko zamieszany.



Rozmawiał Łukasz Olkowicz


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.