REKLAMA

Alfabet Legii 2008

Fumen - Wiadomość archiwalna

Koniec roku sprzyja analizom i podsumowaniom. Tradycyjnie przygotowaliśmy więc legijny alfabet. Jak zwykle nie zabrakło w nim liter, które odnoszą się najważniejszych wydarzeń piłkarskich i kibicowskich mijającego roku. Zapraszamy do lektury:

A jak ALEKSANDAR Vuković
Osiem sezonów w warszawskiej Legii. Ponad 200 meczów z "eLką" na piersi, w których zdobył 18 bramek. Całość zwieńczona dwoma tytułami mistrzowskimi, Pucharami Polski oraz Ligi i na koniec Superpucharem Polski. To dorobek Aleksandara Vukovicia, który 6 grudnia rozegrał ostatni mecz w ekipie Jana Urbana. Serbski pomocnik, który na boisku zwykle walczył do końca, nie porozumiał się z działaczami w sprawie nowego kontraktu i zdecydował się na zmianę klimatu. Od stycznia były kapitan Legii będzie reprezentował barwy Iraklisu Saloniki. Po prostu Vuko

B jak BRAMKARZE
W ostatnich latach na Łazienkowskiej nie było problemu z bramkarzami. Po Arturze Borucu przyszedł czas Łukasza Fabiańskiego. Wówczas jego zmiennikiem był Jan Mucha, który w minionych 12 miesiącach stał się pewnym punktem stołecznej jedenastki, co docenili m.in. dziennikarze "Piłki Nożnej". Zresztą nie tylko żurnaliści poznali się na umiejętnościach "Muszkina". Podopieczny Krzysztofa Dowhania w końcu trafił do reprezentacji Słowacji. Efekt? Zaczyna się spekulować, iż po tak udanym roku Mucha wkrótce odleci z Warszawy. Nie ma powodów do obaw, bo na swoją szansę czekają Wojciech Skaba, Kostiantyn Machnowskij i ogrywający się na wypożyczeniu Maciej Gostomski.

C jak CWKS
Stało się. 21 października holding ITI przejął CWKS Legia Warszawa. Tym samym bogata, niemal 93-letnia historia klubu, a przede wszystkim uznawany przez kibiców herb, który obowiązuje od ponad 50 lat, należą do właściciela KP Legia. Co dalej? Klub, jak nie produkował pamiątek z czerwono-biało-zielono-czarnym herbem, tak nie produkuje. Sekcje, tak jak ledwo wiązały koniec z końcem, tak nadal walczą każdego dnia o przeżycie.

D jak "DZIESIĄTKI"
Najpierw Wojciech Kowalczyk w pojedynkę, a następnie trio Dziekanowski – Kosecki – Kucharski, podjęli się próby mediacji w sprawie trwającego od 1,5 roku konfliktu kibiców z działaczami. Gdy wydawało się, że pojawiło się światełko w tunelu dające odrobinę szansy na porozumienie, byliśmy świadkami akcji "Widelec 741". W efekcie ulubieniec warszawskiej publiczności z początku lat 90. wycofał się z próby zakończenia konfliktu stwierdzając, iż Klubowi w ogóle nie zależy na powrocie atmosfery sprzed lat. Wkrótce przekonaliśmy się, że to szczera prawda, o czym w imieniu wspomnianego trio poinformował Cezary Kucharski.

E jak EURO 2008
Historyczne, bo pierwsze, Mistrzostwa Europy z udziałem Polski. Niestety, wyprawa na austriackie boiska, podobnie jak miało to miejsce w przypadku startów na Mundialach w Azji oraz w Niemczech, została zakończona na trzech spotkaniach. I marnym pocieszeniem był przebłysk legionisty, Rogera Guerreiro. Urodzony w Sao Paulo pomocnik popisał się jednym trafieniem w meczu z Austrią i kilkoma zwodami. To wystarczyło, żeby w mediach po "Perejro" ustawiały się do Mirosława Trzeciaka kolejki z całej Europy. Efekt? Roger nie stał się transferowym hitem, za którego zapłacono 6 czy 9 milionów euro. Dzięki temu kibice od Gdańska przez Warszawę po śląski Wodzisław mogli oglądać jesienią cieniującego Rogera w akcji.
Na Euro pojechał również Jakub Wawrzyniak, ale zamiast na "Rumianego" Leo wolał na lewej obronie wystawiać graczy, którzy przywykli występować na przeciwległej stronie.

F jak FK
Wiosną wywalczony start w Pucharze UEFA krótko cieszył warszawskich kibiców. W 1. rundzie kwalifikacyjnej europejskich rozgrywek los przydzielił nam białoruski FK Homel. Wydawać się mogło, że legioniści bez problemu pokonają rywala zza wschodniej granicy. Nic bardziej mylnego - na przypieczętowanie awansu czekaliśmy do wyjazdowego spotkania. Udało się! Wkrótce okazało się, że "Vuko" i spółka ruszą na podbój Moskwy. Podboju nie było. Była klęska. Po porażce 1-2 na Łazienkowskiej, legioniści ulegli w stolicy Rosji 0-2. I kiedy słuchaliśmy tradycyjnego bełkotu o braku formy, skuteczności, umiejętnościach, wyższości rywala, w tym czasie Lech klepał 6-0 Grasshoppers Zurich w Poznaniu.

G jak GUERREIRO Roger
W 2008 roku sporo zamieszania wytworzyło się wokół Rogera Guerreiro. Trudno się dziwić, skoro w przyspieszonym tempie otrzymuje się polskie obywatelstwo. Do tego błyskawiczne powołanie do reprezentacji Polski i wyjazd na Euro 2008 do Austrii. Zdobycie bramki, rozegranie meczu życia, czego efektem był szum transferowy. To musiało odbić się na Rogerze, który wiosną zdobył z Legią krajowy puchar, a jesienią długo nie mógł odbudować formy. Co dalej? Czas na wyjazd z Polski. Mówi się o zainteresowaniu Dynama Moskwa oraz "Koniczynek" z Aten. Gdzie trafi Roger? Czas pokaże.

H jak HISZPANIA
Jan Urban, Jose "Kibu" Vicuna, Mirosław Trzeciak. Hiszpańskie trio, na które postawili działacze Legii. W 2008 roku wspomniana trójka postanowiła ściągnąć na Łazienkowską kolejnych grajków z Półwyspu Iberyjskiego. Niestety dyrektor sportowy nie wyciągnął wniosków z brazylijskiej lekcji za czasów Dariusza W. Fakt, że Inaki Astiz stał się z miejsca filarem defensywy nie oznaczał, iż kolejni gracze z Hiszpanii okażą się równie mocnymi punktami. Ostatecznie o ściągniętym wiosną Balbino zdążyliśmy zapomnieć. Jesienią zafundowano kibicom za grube setki tysięcy euro żenujące popisy cyrkowców w składzie Mikel Arruabarrena – Tito – Inaki Descarga. Pierwszy już przebąkuje o powrocie do ojczyzny, choć Jan Urban chce dać mu jeszcze szansę wiosną. Odejście drugiego jeszcze w przerwie zimowej jest kwestią czasu. Natomiast były kapitan Levante uwikłany jest w aferę korupcyjną.

I jak IWAŃSKI Maciej
"Strzał w dziesiątkę!" czy "Następca Leszka Pisza", to niektóre z licznych określeń Macieja Iwańskiego. Cóż, trzeba przyznać, że ten transfer Mirosławowi Trzeciakowi udał się jak mało który. Były pomocnik Zagłębia Lubin niemal z miejsca stał się podstawowym graczem jedenastki Jana Urbana. Za zaufanie odpłacił się celnymi podaniami do kolegów, którzy zamieniali je na bramki. Do tego jeszcze gole z rzutów wolnych, które sprawiły, że niektórzy dziennikarze zagalopowali się w porównaniach do wspomnianego "Piszczyka". Jednak to co wprawia w zachwyt kibiców na Łazienkowskiej, nie robi żadnego wrażenia na selekcjonerze reprezentacji Polski. Leo Beenhakker stawia na innych zawodników na środku pomocy.

J jak JAN Urban
Debiutancki sezon w roli szkoleniowca Legii Jan Urban ma już za sobą. Mimo wahań formy, problemów z kontuzjami, skutecznością udało się poprowadzić zespół do wicemistrzostwa oraz dwóch krajowych pucharów. Na co dzień spokojnie podchodzący do życia, momentami aż nadto łagodny dla swych podopiecznych, potrafi również niemile zaskoczyć. Pomijając monotonne i zachowawcze wypowiedzi odnośnie protestu, Jan Urban potrafił wypalić o "syndromie wyższości Legii", czym zdecydowanie nadszarpnął kredyt zaufania u kibiców. Jak się zrekompensować? Poczekajmy do końca maja.

K jak "KAKA"
Gdyby żył, w tym roku skończyłby 61 lat. Symbol i legenda klubu z Łazienkowskiej. Któż taki? Oczywiście Kazimierz Deyna. Od jego ostatniego występu w barwach Legii minęło 30 lat. Dokładnie 5 listopada 1978 roku "Kaka" i koledzy pokonali 2-0 łódzki Widzew.
Korzystając z okazji rozbudowy stadionu, kibice Legii wystąpili z inicjatywą zbudowania pomniku wielkiemu niegdyś piłkarzowi. Cel ma być zrealizowany własnymi siłami oraz środkami.

L jak LIDER
Wiosną piłkarze Legii ani na moment nie poczuli smaku fotela lidera. Wypracowana przez krakowską Wisłę przewaga topniała, ale nie na tyle, żeby ktoś inny wyprzedził "Białą Gwiazdę". Co innego jesienią. Każda z ekip wystartowała z tego samego pułapu i po kilku spotkaniach wykrystalizowała się ligowa czołówka – wspomniana Wisła, poznański Lech, przeniesiona ekipa z Grodziska Wielkopolskiego, czyli Polonia Warszawa oraz oczywiście Legia. Jednak na fotelu lidera gracze Jana Urbana zasiedli pierwszy raz po 11. kolejce do spółki z "Czarnymi Koszulami". Obecnie wojskowi mają 36 punktów na koncie, czyli tyle samo co liderujący "Kolejorz". Idealna pozycja startowa do wyścigu po upragniony tytuł.

Ł jak ŁATWOŚĆ
O ile wiosną legioniści zaliczyli w zasadzie jedną poważną wpadkę (z Zagłębiem w Sosnowcu), o tyle jesienią punkty rozdawali zbyt łatwo. Zaczęło się już w 2. kolejce, kiedy to warszawski zespół gładko uległ Odrze w Wodzisławiu. Świadkami kolejnych wpadek byliśmy na przełomie października i listopada. Najpierw niespodziewanie zaledwie punkt przywieźliśmy z Łodzi, a później musieliśmy uznać wyższość Polonii Bytom oraz GKS-u Bełchatów. Efekt? Cztery mecze wyjazdowe z teoretycznie łatwiejszymi rywalami, ale ostatecznie do Warszawy trafił jeden, zamiast dwunastu, punkt.

M jak MŁODZIEŻ
Maciej Rybus, Ariel Borysiuk, Przemysław Wysocki, Kamil Majkowski. Te nazwiska pojawiły się wiosną na ustach kibiców. To na wspomnianą czwórkę w ostatnich spotkaniach minionego sezonu stawiał Jan Urban. Przebojowi piłkarze niemal z miejsca zaskarbili sobie swoją grą sympatię fanów z Łazienkowskiej. Jesienią pierwsza dwójka nadal mogła liczyć na występy w pierwszym zespole. "Wysoc" nie wytrzymał silnej konkurencji na lewej obronie i ogrywał się w Młodej Ekstraklasie. Natomiast "Maja" powędrował na wypożyczenie do Wisły Płock. Zresztą na ogrywanie w innych zespołach zdecydowało się więcej graczy. Błażej Augustyn, Adam Frączczak, Maciej Gostomski, Kamil Grosicki, Artur Jędrzejczyk, Maciej Korzym, Adrian Paluchowski, Wojciech Trochim, Wojciech Wocial to legijny narybek, który w przyszłości ma stanowić o sile stołecznej jedenastki.

N jak NADZIEJA
Nadzieją byliśmy karmieni niemal przez cały rok. Jak powszechnie wiadomo, nadzieja matką głupich, ale kibic równie często jak rozumem kieruje się emocjami. I tak wierzyliśmy, że wiosną uda się dogonić w lidze krakowską Wisłę, że zdobędziemy Puchar Polski, że tym razem start w europejskich rozgrywkach nie zakończy się dla nas przedwcześnie. A do sukcesów na arenie międzynarodowej poprowadzą nas nowi, lepsi gracze. Łudziliśmy się, że w końcu będziemy dominować w lidze i, że zapadnie pozytywna decyzja odnośnie modernizacji stadionu Legii. I co najważniejsze, że raz na zawsze zakończy się protest. Ile z powyższych kwestii zakończyło się pozytywnie dobrze wiemy. Pozostaje mieć nadzieję, że w 2009 roku...

O jak OSEI Ransford
"Myślę, że w tym tygodniu przylecę do Warszawy. A jeśli ludzie się niepokoją, to za waszym pośrednictwem mogę obiecać: przysięgam, że zagram w Legii" - mówił na łamach prasy Ransford Osei. "Kilka tygodni temu interesował się nim Manchester United. Na pewno do czerwca Osei będzie naszym zawodnikiem i jeżeli będzie dobrze grał, ma szansę zostać" - zapewniał Mirosław Trzeciak. Ani zapewnienia samego piłkarza, ani tym bardziej dyrektora sportowego Legii nie weszły w życie. Utalentowany gracz z Ghany, o którym marzyło podobno pół Europy, choć został zgłoszony do rozgrywek Ekstraklasy kosztem Błażeja Augustyna, to na polskich boiskach nie zagrał nawet przez ułamek sekundy. Idealna historia do programu typu "Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie?".

P jak PUCHARY
Co się legionistom nie udało w lidze, to powetowali sobie w krajowych pucharach. Najpierw po długich bojach w Bełchatowie podopieczni Jana Urbana okazali się lepsi od krakowskiej Wisły i trzynasty Puchar Polski pojechał do Warszawy. Cztery dni później była szansa na Puchar Ekstraklasy, ale czujący trudy poprzedniego finału legioniści, sromotnie przegrali w Grodzisku Wielkopolskim z Dyskobolią. Początek rundy jesiennej otwierał mecz o Superpuchar. Rywalem ponownie była "Biała Gwiazda" i kolejny raz kibice mogli cieszyć się ze zdobytego trofeum. Jesień to kolejna edycja krajowych pucharów. Efekt? Wiosną czekają nas ćwierćfinały w PP ze Stalą Sanok oraz w PE z GKS-em Bełchatów.
Oczywiście były również potyczki w europejskich pucharach, ale w tym przypadku odsyłamy do literki F.

R jak RADA Warszawy
Będą dodatkowe pieniądze, czy nie? Będą! 18 września po długiej sesji, po politycznych przepychankach, ale przede wszystkim po pomyślnym głosowaniu zaakceptowano przyznanie dodatkowych 100 milionów złotych na modernizację stadionu Legii. W efekcie na ten cel zostało zarezerwowanych niespełna 460 milionów złotych w budżecie miasta stołecznego Warszawy.

S jak STADION
Innego hasła w przypadku litery "S" być po prostu nie mogło. Stadion. To temat, który wreszcie ruszył w pozytywnym kierunku. Najpierw ze zniecierpliwieniem czekaliśmy na wspomnianą decyzję Rady Warszawy o przyznaniu dodatkowych funduszy. Gdy na 47 osób za było 32 radnych, pozostało kibicom czekać na podpisanie stosownej umowy. 12 listopada sfinalizowany został kontrakt między miastem a konsorcjum, które wygrało przetarg na modernizację. Efekty widać gołym okiem. Po spotkaniu ze Śląskiem Wrocław na Łazienkowską w końcu wjechały pierwsze koparki. Koniec budowy zaplanowano na wiosnę 2011 roku. O przebiegu prac regularnie informujemy na naszych stronach.

T jak TAKESURE Chinyama
Osiem bramek wiosną, czternaście trafień jesienią. Takim dorobkiem może pochwalić się najlepszy strzelec Legii, Takesure Chinyama. O "Chinim" mówiło się, że ma problemy z układem krążenia, co nie pozwala mu grać na maksimum możliwości. I choć "Tejkszur" częściej bywał zmieniany w czasie meczu niż przebywał na murawie przez pełne 90 minut, to i tak robił swoje. Mecz za meczem, gol za golem i po rundzie jesiennej do spółki z Pawłem Brożkiem jest najlepszym strzelcem w Ekstraklasie. I gdyby tylko napastnik z Zimbabwe czasami dostrzegał lepiej ustawionych kolegów zamiast bezmyślnie uderzać, to Legia miałaby z niego jeszcze więcej pociechy.

U jak USTAWA
Przy okazji pozasportowych wydarzeń w czasie piłkarskich spotkań jak bumerang powraca temat zaostrzania prawa, które powinno być bardziej restrykcyjne wobec uczestników burd. Mniej lub bardziej obeznani w temacie "eksperci" wskazują na model angielski, który według nich powinno przenieść się na polski grunt. Póki co trwają prace rządu nad projektem ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych. Wysokie kary, grzywny, wydłużone zakazy stadionowe, zakaz zakrywania twarzy, większe uprawnienia ochrony oraz... piwo na stadionach, to niektóre punkty planowanej ustawy.

W jak WIDELEC
"Widelec to narzędzie posiadające na jednym końcu uchwyt, a na drugim zębiska; jest używany do nadziewania, utrzymywania i przenoszenia przedmiotów, najczęściej porcji jedzenia w trakcie gotowania i spożywania. Początkowo używany do jedzenia głównie na Zachodzie. Dzisiaj jednak widelce stają się coraz powszechniej dostępne również na Dalekim Wschodzie" - to definicja pochodząca z Wikipedii.
Jak się okazało 2 września, owe narzędzie z zębiskami stało się również powszechne wśród kibiców Legii, którzy tego dnia wybrali na derbowy mecz z Polonią. I aż wierzyć się nie chce, że 741 fanów z Łazienkowskiej, którzy podczas przemarszu na Konwiktorską odpalili kilka rac, uszkodzili jeden radiowóz uzbrojonych było w zardzewiały widelec... znaleziony na Podzamczu.
To wszystko nieistotne. Ważne, że kolejny raz w mediach, głównie należących do właściciela KP Legia, z kibiców zrobiono chuliganów, bandytów, bydło, które rozniosło w pył pół Warszawy.
Akcja grubymi nićmi szyta została zakończona powodzeniem, a uczestnicy tamtych wydarzeń (z zakazami stadionowymi) do dnia dzisiejszego ciągają się po sądach, komisariatach, żeby dowieść swej niewinności za czyny, których nie popełnili owego feralnego dnia. Triumf, wiwat!

Z jak ZWYCIĘSTWA
Zwycięstwo jak to zwycięstwo - przede wszystkim cieszy kibiców, piłkarzom daje zwykle 3 punkty, przybliża do celu. A najlepiej smakuje oczywiście, gdy odnosi się je nad odwiecznym rywalem. W 2008 roku owym rywalem była krakowska Wisła. Na sześć spotkań podopieczni Jana Urbana byli pięciokrotnie górą nad zespołem prowadzonym przez Macieja Skorżę. W wiosennym półfinale Pucharu Ekstraklasy najpierw na Łazienkowskiej padł remis 1-1. Jednak rewanż zakończył się skromną wygraną legionistów. Następnie wyższość nad "Białą Gwiazdą" Aleksandar Vuković i spółka potwierdzili w rozgrywkach ligowych (2-1), a 13 maja po rzutach karnych w finale Pucharu Polski. Rundę jesienną rozpoczął pojedynek o Superpuchar i kolejny raz krakowianie musieli przełknąć gorycz porażki. Ostatnie zwycięstwo nad Wisłą piłkarze Legii odnieśli 26 października. Na kolejną wygraną nad ekipą z ulicy Reymonta musimy poczekać minimum do mają 2009 r.

Ż jak ŻYLETA
"Żyleta nigdy nie zginie!" - niosło się 14 listopada po Łazienkowskiej. Podczas zwycięskiego meczu ze Śląskiem Wrocław nastąpiło pożegnanie słynnej Żylety. Trybuna odkryta, która od lat była symbolem Legii, która nadawała ton kibicowskim wydarzeniom, siłą rzeczy musiała zostać zrównana z ziemią. Tego wymagała przebudowa stadionu przy Łazienkowskiej. Jednak plastikowe krzesełka, tony wylanego betonu to jedno, najważniejsi są ludzie, którzy przez lata tworzyli atmosferę tej trybuny, bo jak mówi hasło z flagi "Legia to My!", a przecież "Nie ma Legii, bez Żylety!".


Chcielibyśmy przypomnieć o akcji Legia LIVE! - Podziel się wspomnieniami!
Na Żylecie wielu z nas przeżyło chwile radosne i smutne. W najbliższych tygodniach chcemy przypomnieć najważniejsze daty 78-letniej historii obecnego stadionu. Przede wszystkim liczymy na Was, na Wasze wspomnienia, opowiadania, anegdoty i zdjęcia (szczególnie te starsze!). Wszystkie materiały możecie wysyłać na e-mail ultras@legialive.pl. Najciekawsze materiały opublikujemy na łamach Legia LIVE!, a autorów najlepszych prac nagrodzimy szalikami Legii.


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.