REKLAMA

Kątem oka - 20. tydzień z głowy

Qbas - Wiadomość archiwalna

No i po mistrzostwie. Najgorszym uczuciem na świecie jest mieć rację wówczas, gdy wcale jej mieć się nie chce. Gdy pisałem przed meczem z Lechem, że do mistrzostwa konieczna jest wygrana, to wielu reagowało z oburzeniem. "Wcale nie jest, mamy jeszcze sporo kolejek, wystarczy nie przegrać w Krakowie" i inne takie bla bla. Potem naraziłem się na krytykę, gdy mówiłem, że to Wisła jest w najlepszej formie i idzie na mistrza. Jak ja chciałbym w obu tych przypadkach nie mieć racji... Ale cóż, miałem i po raz trzeci z rzędu przerżnęliśmy mistrzostwo.
Ba, do tego w fatalnym stylu, zdobywając mniej punktów niż w roku ubiegłym, gdy byliśmy w tabeli daleko za mistrzowską Wisłą. Teraz jesteśmy znacznie bliżej, ale jakie to pocieszenie? Poza tym nie obroniliśmy Pucharu Polski, odbębniając te rozgrywki rezerwami. Nie wspomnę już o mało prestiżowym Pucharze Ekstraklasy, gdzie rok temu Legia też grała w finale. Słowem jesteśmy w głębokiej dupie, a zespół zamiast czynić postępy, cofa się w rozwoju.

Na szczęście ubiegły tydzień to nie tylko złe wiadomości. W poniedziałek dowiedzieliśmy się, że już 1/4 prac przy budowie naszego stadionu została wykonana. Obiekt rośnie w oczach, ale trudno się temu dziwić, skoro został odpowiednio sfinansowany. Jak jest kasa, to jest robota i o tym powinni pamiętać też wszyscy, którym nie w smak są sukcesy władz klubu na tym polu. Liczy się tylko to, że wreszcie będziemy mieli stadion godny naszego klubu. I tyle. A to, że ktoś wolał siedzieć na zapyziałej górce zwanej "Żyletą"... Cóż, o gustach się nie dyskutuje, niektórzy też wolą gówno w polu od fiołków z Neapolu. Gorzej tylko, gdy próbują swoje preferencje narzucać innym.

We wtorek mogliśmy ponownie przeczytać o nieco zapomnianym już SKLW. "Działacze" Stowarzyszenia odmówili bowiem współpracy z klubem przy organizacji wyjazdu do Wrocławia, gdyż porozumienie między stronami nie zostało ciągle podpisane. Sporo spraw zostało jeszcze do ustalenia i takie tam. A ja ponawiam pytanie: po co podpisywać umowę, skoro i tak, prędzej czy później zostanie ona złamana? I to nie tylko przez jedną, ale przez obie strony. To trochę przypomina zabawę w poważnych ludzi przez niewiarygodne osoby.

Środa przyniosła wywiad z Krzysztofem Ostrowskim (27 l.). Młody, perspektywiczny i niezwykle uzdolniony piłkarz tłumaczył się ze swej zaskakującej (?!) bylejakości w legijnych barwach. Zawodnik szybko postawił jedynie słuszną diagnozę na swe niepowodzenia w walce o wyjściowy skład: "Muszę mocniej zasuwać" - o, koniecznie Krzysiu. Musisz. Jeśli dojrzałeś do tak męskiej decyzji, to jesteśmy już w połowie drogi do tego byś został wielką gwiazdą piłki kopanej. Pytanie tylko: skoro nie zasuwałeś do tej pory dostatecznie mocno, to jak? Na pół gwizdka? Nikt wcześniej Ci nie powiedział, że trzeba mocno zasuwać by coś w piłce osiągnąć? No i gratulacje za rychłą orientację. Po 5 miesiącach w Legii skumałeś, że trzeba mocniej zasuwać. Szacunek, jakby powiedział Mirosław Szymkowiak.

Nowe standardy obowiązują w Legii, donosił w czwartek jeden z dzienników. Klub nie sfinansuje operacji swojego zawodnika i tym samym Tomek Jarzębowski będzie płacił z własnej kieszeni. Skoro tak oszczędzamy, to może niech zawodnicy płacą jeszcze za wyjazdy na mecze poza Warszawą, tudzież za zgrupowania? Tego samego dnia okazało się, że Legia została ukarana przez Komisję Ligi Ekstraklasy S.A. za antysemickie okrzyki na trybunach podczas meczu przeciwko Polonii Bytom. "Hamas, Hamas, jude auf den gas", prawda jak mądrze? A jak pomysłowo! No a jak ładnie się rymuje! W swej mądrości i głębi owo hasło przegrywa jednak z przyśpiewką "Jacek Magiera, to syn Adolfa Hitlera!". Skąd się tacy ludzie urywają? Jestem pełen zdumienia i podziwu zarazem. Podziwu, że można być takim osłem.

Tymczasem w piątek Jan Urban głosił na konferencji, że wierzy mocno w Adriana Paluchowskiego, a jeszcze mocniej w to, że "Paluch" jest w stanie zastąpić kontuzjowanego "Tejksia" i takie tam inne zaklęcia. Po spotkaniu we Wrocławiu trener orzekł, że nie da się zdobyć mistrzostwa mając jednego napastnika. Tylko o którego mu chodziło?

Cała sobota stała już pod znakiem przedostatniej kolejki ligowej. Legia postanowiła zagrać swoje we Wrocławiu – czyli dobrze tylko trochę, a reszta byle jak. W efekcie trzeba było tłumaczyć się z remisu 1-1, który kończył walkę (?!) o mistrzostwo. Piłkarze podeszli do sprawy bardzo metodycznie: "Śląsk strzelił gola ręką. Sędzia nie zareagował. Jesteśmy oburzeni!". No strzelił, i co? Mieliście jeszcze 25 minut na to by zdobyć zwycięską bramkę. Ale ta końcówka tak jakby na plus dla walczących o pietruszkę gospodarzy. Trochę to dziwi, że Wisła, będąca w jeszcze gorszym położeniu (przegrywała 1-2), potrafiła w tym samym czasie zdobyć jeszcze trzy bramki. No i właśnie taka jest różnica. Oni będą mistrzami, a nam pozostało się jedynie oblizać. Oni mają skutecznych rezerwowych, a my za to mamy 12 prawoskrzydłowych. Wiadomo, że Radović, Rocki, Ostrowski i Majkowski w czterech są lepsi od jednego Małeckiego. Mistrz powinien być nasz! Najbardziej trafnie całą sytuację skomentował po meczu trener Śląska Ryszard Tarasiewicz: "Powiem tak, gdyby zawodnicy Legii chcieli tak bardzo zdobyć mistrzostwo Polski, jak Jan Urban, to by dziś wygrali". Nic dodać, nic ująć.
Aha, pierwszą bramkę ligową w życiu zdobył Kuba Rzeźniczak. Gratulacje! "Brawo, k...!"

No to teraz nam został mecz o honor. W wakacyjnym klimacie zagramy sobie z Ruchem Chorzów, który spotkanie będzie miał jeszcze bardziej gdzieś niż my. Czekamy zatem na radosny futbol. I pamiętajcie, coraz bliżej do powrotu Arruabarreny. Coraz trudniej zachować cierpliwość...


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.