REKLAMA

Kątem oka - 21. i 22. tydzień z głowy

Qbas - Wiadomość archiwalna

Oj, złapaliśmy solidne opóźnienie i z różnych przyczyn w minionym tygodniu musieliście obejść się bez "Kątem oka". Jak ładnie mawiał Andrzej Lepper w kampanii wyborczej: przepraszam, dziękuję, proszę. Patrząc na wyniki wyborów, okazuje się, że nawet te magiczne słówka na niewiele się zdają, dlatego przejdę od razu do rzeczy. A jest o czym pisać, bo wbrew pozorom przy Łazienkowskiej działo się sporo. Najpierw wygraliśmy z Ruchem Chorzów i zostaliśmy wicemistrzem, a Takesure Chinyama, trafiając dwukrotnie do siatki gości, dogonił Pawła Brożka w klasyfikacji snajperów i może dumnie dzierżyć berło króla strzelców.
Potem nadszedł czas rozliczeń za nieudany sezon i gorzkich słów adresowanych głównie do Mirosława Trzeciaka. Aż wreszcie oliwy do ognia dodał Roger Guerreiro, pytanie tylko czy zważywszy na swą formę powinien był w ogóle się odzywać?

Tydzień 21. upłynął w minorowych nastrojach. Piłkarze i sztab szkoleniowy wciąż dochodzili do siebie po przegranym mistrzostwie i prawdę mówiąc było wyjątkowo nudno. Ciekawiej zrobiło się jedynie przy okazji wywiadu jakiego udzielił Jan Urban jednemu z dzienników. Trenerowi niejako tradycyjnie już zdarzało się mówić od rzeczy, ale powiedział także parę ważnych i sensownych zdań m.in. o ostatnio pozyskanych piłkarzach. Przede wszystkim jednak oskarżył Mirosława Trzeciaka o indolencję przy transferach i przyznał, że kadra, którą dysponowała Legia, była za słaba. Dziwne tylko, że nawet nie zająknął się o własnych błędach – złym przygotowaniu fizycznym piłkarzy, schematyczności w grze i chybionych rozwiązaniach taktycznych. Troszkę niesmacznie to wygląda. Okazuje się, że winni są wszyscy, tylko nie nasz pan Jan. Zresztą, doskonale dał do zrozumienia, że stołek w Legii jest dla niego priorytetem. Na pytanie, jak długo będzie znosił jeszcze "prowizorkę" w klubie, odparł: "W klubie wiedzą, co ja myślę na ten temat. Rozmawiałem o tym zarówno z prezesem, jak i właścicielami. Z drugiej strony nie oszukujmy się, dla mnie jako trenera praca w Legii Warszawa to również jest wyróżnienie, nie każdy może tu być". Czyli co? Mamy rozumieć, że bez względu na to jak fatalna będzie polityka klubu, jak mocno będzie się lekceważyć prośby i wnioski trenera, to Urban będzie trwał? Bardzo honorowo i z fasonem. No, ale przecież nie każdy może pracować w Legii. O posadę w ekstraklasie trzeba dbać. Tak na marginesie i zupełnie bez związku: zwolniło się miejsce na ławce trenerskiej "największego" klubu w Polsce, tyle, że zagra on w II to znaczy w I lidze.
Ponadto dowiedzieliśmy się o planowanym pożegnaniu z Piotrem Rockim, Tito, Martinsem Ekwueme i Inakim Descargą. Oby nigdy więcej takich grajków. Zatem bajo, szerokości!

Tymczasem w ostatnim meczu sezonu nasi wczasowicze stuknęli wczasowiczów z Chorzowa aż 4-1. Jednym z niewielu, którym naprawdę się chciało, był Chinyama, polujący na tytuł króla strzelców. Jak się okazało, udanie. Wystarczyło mu 20 minut by dwukrotnie trafić do siatki i dogonić lidera klasyfikacji Pawła Brożka. Drugi raz w historii polskiej ekstraklasy najlepszym strzelcem został obcokrajowiec i ponownie był on zawodnikiem naszej Legii. Fajnie. Gdyby jeszcze "Tejksio" umiał grać w piłkę... Ech, marzenia ;-)
Na trybunach swój mecz rozegrali kibice. Pojawiła się oprawa i dawno nie widziana pirotechnika. Innymi słowy pojawił się kolejny pretekst dla władz klubu, by nie dogadywać się z najzagorzalszymi fanami. Jak było do przewidzenia, żadne porozumienie nie ma sensu. Gdy tylko klub pozwie kibiców, którzy odpalali race, pozostali ponownie uznają to za zamach na niezależność ruchu i od nowa rozpocznie się przepychanka. A mi bardzo z tego powodu wszystko jedno i przy kolejnej "aferze" coraz bardziej.

Miniony wtorek przyniósł mało optymistyczne wieści od Rady Nadzorczej KP Legia. To, że na stanowisku szkoleniowca zostanie Jan Urban, było do przewidzenia i nawet nie wzbudzało specjalnych kontrowersji, ale już kolejna szansa dla Mirosława Trzeciaka przeraża. Ile trzeba jeszcze popełnić błędów, by stracić intratną posadkę? I ile "ostatnich szans" można dostawać? Tak wyrozumiały pracodawca to prawdziwy skarb. Trudno się dziwić, że mało kto chce z Legii odchodzić. Do tych nielicznych możemy za to zaliczyć Rogera, który otwarcie na łamach prasy narzeka na sposób, w jaki traktuje się przy Łazienkowskiej piłkarzy. To wszystko oczywiście prawda. Brazylijczyk, jeśli mu wierzyć, jest kolejnym graczem w ostatnim czasie, po Edsonie, Vukoviciu, Rzeźniczaku, względem którego klub zachował się mało profesjonalnie, przez długi czas nie przedkładając oferty przedłużenia kontraktu albo prowadząc nieskończone negocjacje. Warto jednak spojrzeć na całą sprawę z drugiej strony. Jak Roger traktował Legię? Ile dobrych meczów w niej zagrał przez ostatnie dwa lata? Ile bramek strzelił? Ile miał asyst?

W czwartek mogliśmy zapoznać się z przemyśleniami Wojtka Szali nie tylko na temat minionego sezonu, ale i powrotu dopingu na Łazienkowską. Jego słowa przeszły nieco niezauważone, a trzeba przyznać, że – zwłaszcza w temacie konfliktu – kapitan Legii wypowiadał się bardzo rozsądnie i obiektywnie ocenił sytuację: "Pomogło to, że podczas wyjazdów kibice przestali wyzywać właścicieli, naszych pracodawców. Nie mogło być tak, że jedna bądź druga strona podchodzi do wszystkiego z pozycji siły. Nie mogło być tak, że rywale przyjeżdżali na Łazienkowską i czuli się jak u siebie". Po raz pierwszy nasz zawodnik naprawdę trafnie odniósł się do konfliktu na linii władze klubu – kibice. Zważywszy na poprzednie ostrożne i nijakie wypowiedzi piłkarzy to duże zaskoczenie i postęp. Wielkie brawa panie Wojtku!
Tego samego dnia okazało się, że nasz ulubiony dietetyk i wielki legalista Jakub Wawrzyniak, decyzją Komisji Dyscyplinarnej greckiej Superligi, został zdyskwalifikowany na 3 miesiące. To oznacza, że krystalicznie uczciwy Kubuś prawdopodobnie jednak nie wróci na Łazienkowską. Troszkę szkoda, bo wciąż będzie musiał grać i żyć wśród rozwydrzonych hord ateńskiego kibolstwa.

Tymczasem piątek przyniósł kolejny wywiad z Janem Urbanem, w którym maglowano temat zmarnowanego sezonu. Ludzie! Ileż można?! Nie dość, że nuda tak w kółko o tym samym, to jeszcze takie rozmowy zakrawają na pastwienie się nad szkoleniowcami i piłkarzami Legii. Żeby była choć iskierka nadziei, że trener powie coś nowego, kontrowersyjnego. Żeby pytania choć próbowały podkręcić atmosferę. A tu nic. Kompletna dłużyzna, proszę pana. Aż chce się wyjść z kina, proszę pana.

A na koniec nieco radosnych wieści dotyczących graczy wypożyczonych. Po pierwsze, wygląda na to, że do Warszawy nie wróci już Mikel Arruabarrena, no chyba, że jakiś hiszpański cyrk przyjedzie. Po wtóre, chyba wreszcie pożegnamy się z wiecznie uzdolnionym i coraz bardziej niespełnionym Maćkiem Korzymem. Po trzecie, po bardzo dobrych występach w ŁKS swą szansę w Legii dostanie ponownie Marcin Smoliński. A po czwarte i najważniejsze: Błażej "August" Augustyn zagrał 90 minut w meczu Serie B! No to już, po miesiącach niepokoju, możemy odetchnąć z ulgą i spokojnie podbijać piłkarską Europę :-)


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.