REKLAMA

Kątem oka - 24. tydzień z głowy

Qbas - Wiadomość archiwalna

Gdy jedni wylegują się na Rodos, inni muszą tyrać ;-) Ale nie ma co narzekać, bowiem minione 7 dni były prawdziwą perełką wśród monotonii przerwy między rozgrywkami. Byliśmy świadkami spektakularnych transferów, dramatycznych pożegnań, gorączkowych negocjacji i zaskakujących zwrotów akcji. Jakby tego było mało, zrobiło się również niezwykle romantycznie, bo na ślubnym kobiercu stanął Bartek Grzelak. Jeśli dorzucimy do tego parę miłych niespodzianek ze strony klubu, to z czystym sumieniem możemy orzec, że miniony tydzień był jednym z najbardziej optymistycznych w tym roku. Oby takich więcej, że pozwolę sobie na wakacyjny entuzjazm.
Poniedziałek nie zapowiadał emocji w dalszej części tygodnia. Ot, powrót Pawła Kozuba z wypożyczenia do Łowicza czy spekulacje na temat transferu Jana Muchy do Francji.

Ale już we wtorek ruszyła lawina. Najpierw ucięto dywagacje dotyczące powrotu na Łazienkowską Grzegorza Bronowickiego. "Bronek" podobno nie dogadał się z władzami Legii w sprawie kontraktu. No i dobrze, bo starszy brat "Skutra" w Warszawie grał przyzwoicie tylko przez pierwsze pół roku. A warto też pamiętać, że to zawodnik po solidnych przejściach z kontuzjami. Jako, że klinika im. Dragomira Okuki jednak nie powstała, trzeba unikać tego rodzaju "pechowców". Ich akurat w Legii nie brakuje.
Popołudniu natomiast klub pożegnał się z Inakim Descargą. Sympatyczny Hiszpan o twarzy mordercy miał być powiewem nowej jakości w polskiej Ekstraklasie. Tymczasem wieloletni kapitan Levante, mający za sobą kilkaset meczów w Primera i Segunda Division, usilnie i z powodzeniem próbował udowodnić, że nie wszyscy zawodnicy z krainy mistrzów Europy potrafią grać w piłkę. Zaledwie trzykrotnie zagrał w lidze i żadnym z tych występów nie wprawił w zakłopotanie coraz lepszego Kuby Rzeźniczaka. W każdym razie: hasta la vista, adios, nos demos Inaki! Buena suerte!

Prawdziwa bomba wybuchła jednak w środę. Błażej Augustyn sprzedany do Catanii! Do sycylijskiego zespołu grającego w Serie A! Naprawdę duży szacunek dla menadżera Błażejka i wyrazy współczucia dla włoskich działaczy. Kopiący się w czoło Augustyn podpisał czteroletnią umowę i to kolejny dowód na to, że Włosi, szczególnie ci z Sycylii, w ocenie piłkarzy mylą się na potęgę. Przykład Radosława Matusiaka jest aż nadto znamienny. Po raz kolejny natomiast na pochwałę zasłużył Mirosław Trzeciak. Znów udało mu się drogo sprzedać marnego piłkarza. Żeby jeszcze potrafił tanio kogoś wartościowego kupić, tak jak choćby Takesure'a Chinyamę...
Tego samego dnia pojawiła się wiadomość o powrocie na koszulki piłkarskie eLki w kółeczku. Nie wiem czym spowodowana była owa decyzja, wszak jeszcze niedawno pan prezes Miklas rozprawiał nad wyższością wartości marketingowej białej literki "L" na czarnej tarczy i jednoznacznym kojarzeniu tego logo z Legią. Idąc więc tokiem myślenia pana Leszka, to właśnie "trumienka" powinna być umieszczana wszędzie i na wszystkim. Tymczasem jednak coraz powszechniejsze stają się pamiątki mające herb z eLką, które już sprzedają się o niebo lepiej niż te z logo lansowanym przez klub. Jeśli jeszcze dodać do tego fakt, że oficjalnym herbem KP Legia jest biała elka na czarnej tarczy to dochodzimy do kompletnego rozdwojenia jaźni. Prezes Miklas wprawdzie wciąż bredzi, że tradycyjna eLka to gest w stronę kibiców i takie tam, ale rachunek ekonomiczny jest niezwykle prosty i przemawia na korzyść gadżetów z herbem, a nie logo. Tylko czemu nie można tego przyznać wprost? Ja rozumiem, że władze naszego klubu są nieomylne i mają na to patent, ale lepiej chyba uznać swój błąd niż motać się w zeznaniach i robić z siebie pośmiewisko?
Czwartek był kolejnym dniem dobrych wiadomości. Otóż serwis Onet.pl doniósł, że Marcin Mięciel jest bliski powrotu na Łazienkowską. Wprawdzie autorzy tekstu trochę przesadzili z tytułem newsa "Ikona Legii bliska powrotu" (czy coś takiego), ale faktycznie "Miętowy" bardzo by się przydał. Pytanie tylko czy transferowe przymiarki nie skończą się kolejnym klopsem? Jak na razie jeszcze nikt niczego nie podpisał, a znając legijne życie to ... wszystkiego możemy się spodziewać. Od siebie dodam jeszcze tyle, że dziwią mnie stwierdzenia "Napastnik priorytetem". Zgoda, napastnik tak, ale niezbędny jest nam jeszcze ograny lewoskrzydłowy (lewonożny!). Jeden Rybus i gromada prawonożnych pomocników nie załatwiają sprawy. Priorytetem powinno być pozyskanie piłkarza na każdą pozycję, na której mamy wakat. Miejmy nadzieję, że mimo wszystko osoby odpowiedzialne za transfery wiedzą co robią, choć czasem naprawdę trudno w to uwierzyć. Cierpliwie czekajmy.

Wesoło zrobiło się natomiast w piątek. Wspomniany wcześniej Błażej Augustyn tak się rozochocił transferem do Serie A, że rozpoczął radośnie, w swoim stylu, pleść trzy po trzy: "Mam taki organizm, choć nie wiem, jak to działa, że gdy wyjeżdżam za granicę, to zawsze gram trzy razy lepiej, niż potrafię". Nikt nie wie jak działa Twój organizm drogi Błażeju, zwłaszcza jak, i czy w ogóle, działa Twój mózg. W dalszej części wywiadu piłkarzyk narzeka, że w Polsce nie jest doceniany, a zagranicą już tak. Trudno jednak doceniać kogoś, kto zagrał 4 mecze w Ekstraklasie i zawalił w tym czasie 4 gole. Zagranicą mało kto o tym wie, a Augustyn wciąż jedzie na opinii młodego, utalentowanego, który terminował w szkółce Boltonu. Proszę, jak to czasem niewiele trzeba. W każdym razie nasz milusiński, zamiast snuć głupkowate opowieści, powinien przygotować się na to, że zbyt wiele w Catanii nie pogra. Ale z drugiej strony, trzeba przyznać, że ma facet szczęście. Po pobycie w kurorcie Rimini, teraz trafił na jeszcze bardziej słoneczną Sycylię. Jest czego zazdrościć ;-)
W międzyczasie nasi piłkarze wrócili do treningów. Wciąż oszczędzany jest Bartek Grzelak, którego na razie (odpukać trzykrotnie!) nic nie boli. Koledzy z zespołu śmieją się, że "Grzeluś" na pełnych obrotach zacznie trenować dopiero po ślubie, gdy do galopu weźmie go żona...

Wspomniana uroczystość miała miejsce w sobotę, ale – jak donoszą wróbelki – na wesele koledzy z zespołu nie dotarli. Tak czy owak młodej parze życzymy wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia, żonie Ilonie dużo cierpliwości i dystansu do zawodu, jaki wykonuje jej mąż, a Bartkowi przede wszystkim zdrowia!
Ponadto, trener Urban potwierdził, że Legia jest zainteresowana pozyskaniem Mięciela, Marka Saganowskiego i Arkadiusza Radomskiego. Doprawdy, niezła paka doświadczonych zawodników. Gdyby wszyscy trafili do Warszawy ... ho ho, pomarzyć dobra rzecz.

Jakby tego było mało, niedziela przyniosła informacje o prawdopodobnym przejściu do Legii Macieja Sadloka z chorzowskiego Ruchu. To wprawdzie jeszcze 20–letni młokos, a jego osiągnięcia są żadne (17 meczów w Ekstraklasie, bez bramki, za to z 8 żółtymi i jedną czerwoną kartką), no ale widocznie nasi skauci dostrzegli w nim to coś, co predestynuje go do gry dla "wojskowych". A może ktoś wie o nim coś więcej?


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.