REKLAMA

Kątem oka - 32. tydzień z głowy

Qbas - Wiadomość archiwalna

Szykowałem się do radości po wygranej z Cracovią. Miałem nadzieję, że tydzień 32. będzie sponsorował Miro Radović (nasz Bratko!) i wreszcie zagra na miarę możliwości oraz oczekiwań. Wierzyłem też, że niepokojąca nieskuteczność legionistów z meczów przeciwko Broendby i Arce to już przeszłość. Aby dopełnić obrazu zawodu, jaki przeżyłem w ubiegłym tygodniu powinienem dodać jeszcze oczekiwania na wspaniałą oprawę sobotniego spotkania.
No, ale w to akurat nie wierzyłem, bo coś czułem, że „Miki” i „Błąd” zmalują nam jakąś niespodziankę, choć nie sądziłem, że aż tak bezczelną i prymitywną. Podsumowując jednak minione siedem dni można je skwitować dwoma słowami – dupa zbita, nawet biorąc pod uwagę wygraną 2-0 reprezentacji Polski nad Grekami i debiut naszego ukochanego Polaka, rodaka Ludovica Obraniaka.

Poniedziałek zaczął się od doniesień „Futbol News” o sytuacji Jakuba Wawrzyniaka. Jako, że wiele osób zarzucało mi nadmierną gorliwość w krytykowaniu naszego „Mistera Fitness” to nawet słowem się nie zająknę, o czym pisali nadzwyczaj rozrywkowi dziennikarze „FN”. Reasumując, Kubulek może znaleźć się w głębokiej dupie, czego mu szczerze nie życzę.

We wtorek nie działo się nic ciekawego, ale tydzień z nawiązką odrobił to w środę. Najpierw wypowiedział się bohater poprzedniego odcinka Maciek Rybus, który po pięknym trafieniu w Gdyni rozpędził się na tyle, że wieścił wysoką wygraną nad Cracovią. To nawet ładnie. „Rybka” mierzy wysoko, ale na razie nie po drodze mu z trafnością prognoz. Szkoda w sumie. Złe dobrego początki zapowiedziała też zmiana trenera przy ul. Kałuży. Gamoniowatego Artura Płatka zastąpił z pozoru stetryczały Orest Lenczyk. A, że pozory lubią mylić, to wyszło już w sobotę. Jakoś trudno oprzeć się wrażeniu, że „Pasy” Płatka dostałyby na Łazienkowskiej worek goli i bez szemrania wróciłyby do Krakowa. „Pasy” Lenczyka wolały podjąć nierówną walkę i dzięki temu, a także furze szczęścia, osiągnęły swój cel remisując w stolicy.
Wieczorem natomiast mogliśmy przyjrzeć się grze biało – czerwonych. Na tle ślamazarnych Greków wyglądała ona niczego sobie, ale zwróciłbym jednak uwagę na pierwszą część zdania. Debiut marzenie zanotował Ludovic Obraniak, nasz rodak urodzony we Francji. Zaliczono mu oba gole, choć ten pierwszy trochę na siłę. Dobrze, że nasi nie wyszli na prowadzenie w pierwszej połowie, gdy „Ludwik” siedział na ławce. Trudno byłoby mu taką bramkę przypisać. Na trybunach tymczasem w najlepsze trwał jarmark. Wymalowane twarze, kiełbaski, śmierdzące wódą, przepocone grubasy oraz śpiewanie z byle powodu hymnu nieodłącznie kojarzy mi się z filmem „Wesele” Wojciecha Smarzowskiego. A tak właśnie zazwyczaj wyglądają mecze kadry w Bydgoszczy czy innych Kielcach. Po opisaniu moich wrażeń w tekście „Kadra przy okazji” niektórzy imputowali mi nienawiść do ITI, zamiłowanie do chuligaństwa, ultras i coś tam jeszcze. Otóż moi mili, może Wam się podobać atmosfera na kadrze. Mnie się takie odpusty nie podobają, co nie oznacza, że oczekuję, by cały stadion robił oprawy, odpalał race, non stop śpiewał czy wszczynał burdy. I tyle. Aha, w meczu zagrał nasz rodak Roger. Zagrał? Fakt, to zbyt mocne słowo. Był w podstawowej jedenastce.

W czwartek pojawił się długo oczekiwany komunikat: Nieznani Sprawcy szykują oprawę na mecz z Cracovią i zgłosili już do klubu – w odpowiedniej formie – wniosek o wniesienie poszczególnych akcesoriów. Forma była jak najbardziej właściwa, z pięknie wplecionymi elementami szyderstwa z klubowej polityki bezpieczeństwa. Najwyraźniej „Błąd” i spółka wyczuli ironię, bo potraktowali ultrasów wyjątkowo po chamsku, ale co tam. Grunt to dobra zabawa. Brawo, brawo, tak trzymać bracia i siostry.
„Byle przywieźć punkt” – głosił w piątkowej gazecie trener Lenczyk. Ciekawe czy pośród swych ulubionych rozlewisk Sanu złowił złotą rybkę i wypowiedział trzy życzenia? Może mógłby załatwić dla nas mistrzostwo? Oj, w kontekście afery korupcyjnej „załatwić” to takie brzydkie słowo…

W sobotę natomiast okazało się, że Legia tak naprawdę zdobyła dopiero jednego gola w sezonie. No, bo skoro Zagłębie Lubin bierze od wszystkich 4 bramki do worka, to nie mamy żadnych powodów do radości. Nawet Piast Gliwice władował im tyle, co nasi i wiślacy. Pozdrowienia dla świetnego trenera z austriackiej Oberligi. O naszym remisie z Cracovią nie ma sensu nawet się rozpisywać. Przecież Legia ciągle się rozwija pod wodzą trenera Urbana i czujnym okiem zarządu KP. O przedmeczowych perypetiach z „Błędem” szczegółowo pisał już Bodziach. Ja mogę tylko pogratulować decyzji o prowadzeniu, jak się potem okazało wspaniałego, dopingu i dalszym wyszydzaniu działań włodarzy klubu. To jest to!

Przy niedzieli swoistym świeckim zwyczajem „Kątem oka” były wspominki dokonań nadziei polskiej piłki Błażeja Augustyna. Niestety, Serie A jeszcze nie ruszyło, więc nie można jednoznacznie stwierdzić czy Błażejkowi uda się zdobyć miejsce na ławce Catanii czy też zostanie skazany na grę w rezerwach. Pozostaje też trzecia opcja – trybuny, ale wszyscy chcielibyśmy jej uniknąć.

Cytat tygodnia:
- Mam nadzieję, że ten rok będzie dla nas przełomowy. Tym bardziej, że odpadliśmy z pucharów, więc możemy skoncentrować się na rozgrywkach ligowych – powiedział Maciej Rybus po pożegnaniu z eliminacjami do eliminacji Ligi Europy. Coś słabo z tą koncentracją legionistów, bo na tym etapie rozgrywek odpadają rok rocznie od lat 6, a w lidze mogą pochwalić się ledwie jednym mistrzostwem i jednym pucharem. Aczkolwiek moc tych słów godna jest co najmniej ćwierćfinału!


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.