REKLAMA

Kątem oka - 40. tydzień z głowy

Qbas - Wiadomość archiwalna

W ubiegłym tygodniu uwaga wielu z nas była skupiona na wydarzeniach politycznych. Tu afera, tam skandal, gdzie indziej dymisja itd. Stołek stracił m.in. minister sportu Mirosław Drzewiecki, który mniej więcej rok temu wprowadził kuratora do PZPN. Odnosząc się wówczas do tamtych wydarzeń pisałem tak: „Tak na marginesie warto zauważyć, że dwaj poprzedni ministrowie, którzy rozpoczęli otwartą wojnę z PZPN, skończyli marnie. Jacek Dębski został zamordowany, a Tomasz Lipiec przesiedział prawie rok w areszcie. Strach pomyśleć co się stanie z Drzewieckim”. Przypadek?
Jakby tak poskładać wszystko w całość wyjdzie na to, że leśne dziadki mają naprawdę długie ręce i nie darują nikomu, kto z nimi zadrze. Matko, wyobrażacie sobie, co byłoby, gdyby faktycznie Grzegorz Lato, Zdzisio Kręcina i inne Piechniczki niszczyli w ten sposób swych przeciwników? ;-) No, ale żarty na bok, bo w ciągu minionych 7 dni w legijnej rzeczywistości było bardzo poważnie, a niekiedy nawet groźnie. Znów mieliśmy potyczki na oświadczenia, oskarżenia i riposty. Słowem psy szczekają, a karawan(a) toczy się dalej.

Słowa, które padły w poniedziałek w dużej mierze zdeterminowały kolejne dni. W największym, choć coraz słabszym, dzienniku sportowym w Polsce mogliśmy przeczytać rzekomą wypowiedź Jarosława Ostrowskiego – członka zarządu KP Legia. Wynikało z niej, że pan Jarosław zarzuca Stowarzyszeniu Kibiców Legii współudział w handlu narkotykami na stadionie i zasugerował, że fanom płacono złotówkę od każdego biletu za spokój. O ile można jeszcze przyjąć drugą część wypowiedzi jako dowolną interpretację, to pierwsza stanowi poważny zarzut. Jak się okazało, stanowiący wymysł dziennikarza niejakiego i jeszcze bardziej nijakiego Rostafińskiego, który wkrótce przeprosił, SKLW uznało, że i tak zostało obrażone przez sens słów pana Ostrowskiego. Działacze Stowarzyszenia zażądali sprostowania i przeprosin w gazecie, a dodatkowo poskarżyli się do przewodniczącej Rady Warszawy Ewy Malinowskiej-Grupińskiej m.in. tymi słowy „W chwili, gdy toczą się rozmowy mające na celu porozumienie pomiędzy stronami, wypowiedź ta ma wszelkie cechy prowokacji, zmierzającej do zerwania negocjacji”. To jednak są prowadzone negocjacje?! Chyba coś mi umknęło i chyba nie tylko mi. Dobrze, że KTMWT…

Wtorek to już zapowiadany wcześniej dywanik piłkarzy u prezesa. Pogrożono im paluszkiem, a pan prezes Miklas wygłosił tyradę na temat profesjonalnego podchodzenia do swych obowiązków. No i cześć. Nie ma sprawy. Zdrówko chłopaki! Oby nam się!
Ponadto mieliśmy kolejną wymianę pisemek. Tym razem między klubem a Piotrkiem Staruchowiczem. Pod klubowym zastrzeżeniem co do sposobu prowadzenia dopingu przez Piotra podpisał się Leszek Miklas, zarzucając „gniazdowemu” intonowanie wulgarnych przyśpiewek i zawierając w nim sugestie, jakoby „Staruch” należał do grupy torpedującej porozumienie z klubem. S. oczywiście odpisał, podejmując polemikę, przytaczając statystyki bluzgów na meczach Legii (autentycznie poruszył mnie swą pracowitością) i zapewniając o swej woli i ochocie (nie mylić z Wolą i Ochotą) działania na rzecz porozumienia. I wyszłoby mu to wszystko zgrabnie, gdyby nie infantylne usprawiedliwianie bluzgów na meczach wulgaryzmami piłkarzy. Trochę tego nie łapię. Przecież akurat Urban nie staje przed nimi i nie intonuje słynnej piosenki o Polonii. Nie klną też na „trzy, cztery”. W tym miejscu tok myślenia Piotrka jest dla mnie niepojęty, choć z drugiej strony czy można się dziwić, że mało poważnie traktuje adresatów swej korespondencji?

„Jeśli właściciele uznają, że warto za danego piłkarza zapłacić 500 tys. euro, to zaryzykują, a jeśli na zakończenie sezonu uda się przegonić Wisłę, przy Łazienkowskiej można spodziewać się naprawdę znaczących ruchów transferowych” – pisano w środę. Nawet 500 tys. euro?! Matko i córko! Tyle pieniędzy?! Toż to szok! Dla przypomnienia: pół europejskiej bańki to kosztował taki Junior, obecnie as Zorii Ługańsk. Tymczasem rumuński CFR Cluj wydał latem na wzmocnienia parę milionów euro, a gra jedynie w Lidze Europy. Inwestując drobne pieniądze osiąga się drobne wyniki, a raczej nie osiąga się ich wcale. A bez sukcesów to i nowy, ładny stadion zda się psu na budę, gdy zamiast w całości będzie zapełniał się w 1/3.
Do tego Legia przegrała 2-3 w Łęcznej z lokalsami w ramach obchodów 31. okrągłej rocznicy powstania najsłynniejszego Górnika z Lubelszczyzny. Żeby było śmieszniej, to po meczu rozegrano konkurs rzutów karnych, w którym również triumfowali gospodarze. Ole!

„Co on pierdoli?!” – tymi słowy ostro zareagował w piątek Jan Urban komentując Maćka Iwańskiego, jakoby kopanie piłki z rzutu rożnego prosto w najbliżej ustawionego obrońcę było założeniem taktycznym „wojskowych”. Miodzio. Poza tym wywiad przebiegał w dobrze znanym nam tonie: nie mamy lidera, nie mamy walczaków, piłkarze boją się kontuzji, a w latach 80 – tych to byliśmy niemalże najlepsi na świecie. Pytanie za 100 punktów: skoro trener zdawał sobie sprawę, że brakuje mu twardzieli, to czemu pozwolił na odejście właściwie jedynego walczaka Aleksandara Vukovicia?
Potem poczytaliśmy o dalszym ciągu marnowania papieru przez KP Legia i wojenki Janka „Malarza” z klubem. Nie chce mi się nawet wnikać w tenże spór, ale wytłumaczcie mi jak to możliwe, by piłka, na którą notorycznie narzeka „Ajwen” kosztowała aż 400 zł?! No chyba, że Janek wykopał kilka takich piłek i wszystko skrupulatnie zsumowano. 400 zł za ten badziew? Niewiarygodne…

A już w sobotę nasze dzielne chłopaki z kadry pod wodzą Stefana „Tymczasowego” Majewskiego stawiły czoła Czechom… Hmm… „Stawiły czoła” to znacznie za dużo powiedziane. Potomkowie dzielnego wojaka Szwejka, mimo, że zagrali piach, byli co najmniej o te dwie bramki lepsi i, aby nie znęcać się już nad naszymi milusińskimi, na tym poprzestanę. Aha, od niepamiętnych czasów w meczu eliminacyjnym reprezentacji Polski wystąpiło dwóch legionistów: Kuba Rzeźniczak i wspomniany wcześniej „Iwanek”. Obaj pięknie wpasowali się do kadry, prezentując poziom zbliżony do pozostałych kolegów. Najbardziej niepocieszony był jednak Jano Mucha, którego Słowacja nieoczekiwanie przegrała w Bratysławie ze Słowenią i by awansować z pierwszego miejsca muszą wygrać w Chorzowie. Polacy tymczasem nie krępują się niczym i poprzez swego kapitana Mariusza Lewandowskiego skamlają do Słoweńców o premię finansową za zaangażowanie w mecz ze Słowakami. Jeśli ktoś się zastanawiał, gdzie jest dno polskiej piłki to chyba właśnie je osiągnęliśmy…

Tekst tygodnia:

Jan Urban – Co on pierdoli?! – wiadomo o kim, wiadomo w jakim kontekście. Bezapelacyjny nr 1.


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.