Powiedzieli po meczu
Jan Mucha: Czy można cieszyć się po tym meczu z czegoś oprócz awansu? Mnie to nie interesuje. Ważne, że wygraliśmy 2-0 i gramy dalej. Wiem, że w sobotę czeka nas trudny mecz z Bełchatowem, ale widać tak miało być, że Cracovię pokonamy dopiero po dogrywce. To nie było łatwe spotkanie, ale na takiej murawie nie jest łatwo o wygraną. Puchary to specyficzna rywalizacja i każdy mecz jest inny. Nie powiem więc, że brałem udział w tragedii, bo najważniejsza jest wygrana.
Co do samego meczu to gorąco pod moją bramką było po strzale Radosława Matusiaka. Obroniłem to uderzenie instynktownie, ale nieraz trzeba mieć szczęście.
Jakub Kosecki: Wygrana musi cieszyć, tym bardziej, że Cracovia postawiła nam trudne warunki. Cieszę się też z tego, że zadebiutowałem w Legii. Mogę nawet powiedzieć, że cieszę się z tego, że była dogrywka. Inaczej zagrałbym tylko kilka minut, a tak byłem na murawie zdecydowanie dłużej. Z drugiej strony wiem, że w sobotę gra liga i drużynie potrzebne będą siły w Bełchatowie.
Czy ja też pojadę na mecz ligowy? Jest jeszcze kilka treningów przed sobotą i zrobię wszystko, żeby załapać się do meczowej kadry. Nie będę się jednak podpalał. Przeciwko Cracovii popełniłem ten błąd i nie strzeliłem przez to bramki. Może to przez debiut noga mi zadrżała?
Sebastian Szałachowski: Stwarzaliśmy okazje do strzelenia gola, ale bramki niestety strzelaliśmy dopiero w dogrywce. Każdy z nas grał jednak na 100 procent i to się opłaciło. Pewnie, że chcieliśmy wygrać w regulaminowym czasie gry. Mecz się jednak tak układał, że zawodziła nasza skuteczność.
przeczytaj więcej o: Jan Mucha Jakub Kosecki Sebastian Szałachowski wypowiedzi pomeczowe Cracovia Kraków Puchar Polski