REKLAMA

Kątem oka - 1. tydzień z głowy

Qbas - Wiadomość archiwalna

Jeden z czytelników przy okazji Nowego Roku życzył jak najmniej tematów do opisywania w "KO". I kto by pomyślał, że słowo stanie się ciałem tak szybko? Pierwszy tydzień 2010 roku był nudny jak flaki z olejem. Wprawdzie władzom Legii udało się doprowadzić do kilku niezmiernie udanych posunięć transferowych, ale do tego akurat zdążyliśmy się już przyzwyczaić, prawda? Żadna nowość.
A poza tym sielanka. Liga nie gra, tym samym nie ma problemu z "kibolami", ze słabymi meczami, niezwykle trudnymi przeciwnikami i ciężkimi piłkami. Nawet dyskwalifikacja Jakuba Wawrzyniaka jakoś tak bardzo nie doskwiera. Mogłoby tak być zawsze, a żyłoby się lepiej. Wszystkim.

Poniedziałek. Mucha w Arsenalu, Saganowski w Legii, "Wawrzyn" na tabletkach, a Kosecki na księżycu, czyli transfery Legii w skrócie. W tym samym czasie mniej więcej głos dał nasz pan prezes Miklas Leszek, udzielając wywiadu "Naszej Legii". Pan prezes wreszcie przyznał się, że włodarze przy Łazienkowskiej wcale nie chcą dopingu na meczach. Wystarczą im dobrze znane na największych stadionach Europy pojedyncze okrzyki, westchnienia i oklaski zapchanej kiełbaskami publiczności. To po co te wszystkie zapewnienia, że wszystkim zależy na powrocie do wspaniałej atmosfery i gorącego dopingu? Ale co tam, negocjujmy, niech nas zobaczą! My tacy chętni do ugody i tylko ta parszywa "kibolszczyzna" wszystko psuje. Mówiąc serio, żadna ze stron nie jest poważnym partnerem do rozmów, więc trudno oczekiwać jakiegoś konsensusu. A może właśnie odwrotnie i takim ludziom powinno być łatwiej?

Wtorek. Mucha nadal w Arsenalu, ale już jakby mniej, bo tylko na testach. Jacek Zieliński, uznawany przez niektórych za legendę Legii, asystentem Franciszka Smudy. Polska liga 43. na świecie według jakiegoś tam śmiesznego rankingu. Ale co nasi biedni piłkarze mają na to poradzić, skoro grają zbyt ciężkimi piłkami?
We wtorek urodziny obchodził Krzysztof Dowhań. Wszystkiego najlepszego, panie trenerze!

Środa. Mucha już nie w Arsenalu, za to Rzeźniczak rozchwytywany przez Francuzów, a Miroslav Radović dostał powołanie do wspólnej reprezentacji Serbii i Kosowa. Ma wystąpić przeciwko zjednoczonej ekipie grecko-tureckiej. Tymczasem Ariel Borysiuk obiecał, że wiosną będzie grał na 110% możliwości. Propozycja dla Was najmilsi czytelnicy: ktoś może umie policzyć czy istnieje matematyczna możliwość, by policzyć jak Arielek mógłby to zrobić, bo u niego z liczeniem, zwłaszcza procentów, chyba nie jest najlepiej? Mówił Jacek Magiera, że do szkoły trzeba chodzić? Mówił. Mówił też "Arielku, napij się mleka", a Arielek co? Na drzewo ucieka. Istnieje też druga możliwość, bardziej prawdopodobna. Twierdzenia chłopaka o 100% zaangażowaniu jesienią są znacznie przesadzone i nasz as po prostu nie dawał z siebie wszystkiego. Nie wiem już co gorsze. Głupota czy lenistwo?

Czwartek. Uff, Mucha nie pojedzie na testy do Arsenalu. Jędrzejczyk bardzo chciał wreszcie zobaczyć siebie w Koronie, a że w Warszawie niespecjalnie może liczyć na tę mistrzowską, to wybrał tę kielecką. Tymczasem Koseckiego jakoś nie chcą na księżycu, na razie, z naciskiem na "na razie". Ukazał się też kolejny śmieszny ranking, w którym wyszło, że najlepiej notowanym polskim klubem na świecie jest... Legia. 180. miejsce wprawdzie chluby nie przynosi, no ale to zawsze coś. Z pewnością do tak wysokiej pozycji przyczyniły się spektakularne sukcesy w europejskich pucharach – ogranie Gruzinów oraz Białorusinów, a także niezwykle cenne remisy z Duńczykami. Nie ma się co oszukiwać: idziemy na mistrza!

Piątek. Wstaję rano. Włączam telewizor: transfer Muchy. Włączam radio – Mucha zadecyduje na dniach. Odpalam Internet – Mucha tu, Mucha tam. Otwieram lodówkę, chwila niepewności... uf, na szczęście jest mleko i ser żółty. Jest też Paluchowski, ale na wypożyczeniu do Piasta Gliwice i to, jak się okazało, na ciekawych zasadach. Może nieco kontrowersyjnych, ale z pewnością korzystnych dla samego zawodnika i dla Legii. Nie pozostaje więc nic innego jak tradycyjnie i bez krzty ironii podziękować już dyrektorowi Trzeciakowi. Trzy, cztery: Mirek, dzięki!

Sobota. Mistrzowski doping na koszykówce, ale wcześniej kolejne spekulacje transferowe. Powrót Ouattary? A może Augustyna? Błażejek jak zaliczył "wejście smoka" w pierwszym meczu Catanii, to do tej pory właściwie nie podnosi się z ławki rezerwowych. Jakoś trudno uwierzyć, by na Polaka zaczął nagle stawiać nowy trener Sycylijczyków Sinisa Mihajlović. Wracaj "August"! Nie będzie może lepiej, ale na pewno weselej.

Niedziela. Wesoło zrobiło się w niedzielę, gdy poszła plotka jakoby ŁKS chciał kupić Marcina Smolińskiego. Czyżby mieli zrobić zrzutkę w drużynie? Hajto wróci do handelku, a Świerczewski zatańczy z gwiazdami?

Zdjęcie tygodnia:



- Jakiś dziś niewyraźny jestem. Czas na zmianę klimatu. Na Śląsku odetchnę pełną piersią.


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.