REKLAMA

Kątem oka - 12. tydzień z głowy

Qbas - Wiadomość archiwalna

Za nami fajny, naprawdę fajny tydzień, jakby powiedział Kazimierz Węgrzyn. Działo się sporo złego i dobrego, ale przede wszystkim byliśmy świadkami historycznych wydarzeń. Po raz pierwszy nowe trybuny naszego stadionu partycypowały w radości piłkarza po zdobyciu bramki. Bartkowi Grzelakowi nie przeszkadzało nawet to, że nikogo na nich nie było. Gdy „Grzeluś” cieszył się jak głupi do sera, machając do pustych sektorów, Maciek Iwański postanowił dać upust swemu rozgoryczeniu i pokazał wała w stronę kibiców Legii, nieustannie wyszydzających jego boiskowe wyczyny.
Uroczo, zwłaszcza, że „wojskowi” po słabej grze w opisywanym spotkaniu, pożegnali się z rozgrywkami o Puchar Polski. Na szczęście, jak tydzień zaczął się źle, to jego końcówka przyniosła nam wielką radość. Legioniści w niezłym stylu, ale co najważniejsze – po zaciekłej walce, rozprawili się z gdańską Lechią, mimo, że po 10 minutach przegrywali 0-2.

Poniedziałek. Jakiś taki nijaki ten dzień. Niby sporo informacji, ale żadnego smakowitego kąska, zasługującego na choćby krótki opis, nie dało się wyłowić. Za to wiadomość o zaangażowaniu pana Lucjana Brychczego w treningi strzeleckie wzbudziła mieszane odczucia. Bo z jednej strony nikt lepiej naszych milusińskich nie nauczy lepiej trafiać między słupki i poprzeczkę, a z drugiej, trochę wstyd, że legendarny, prawie 76-letni pan Lucjan, wciąż lepiej kopie piłkę od półwieku młodszych „zawodowców”.

Wtorek. Wał „Ajwena” i wygłupy „Grzelusia” zostały już szeroko skomentowane i opisane, a że to przykra sprawa to nie ma sensu do niej kolejny raz wracać. Legia odpadła, mimo wygranej z Ruchem i nie zdobędzie już Pucharu Polski, a i o Pucharze Francji nie ma co marzyć ;-). Na poczet pozytywów warto zapisać jednak, że oba gole nasi ulubieńcy zdobyli po stałych fragmentach gry. Znowu.

Środa. Pan Mariusz Walter, dawno nie słyszany, nie widziany i nie czytany, z troską, ba, z daleko posuniętym niepokojem, ocenił szanse klubu na zapełnienie nowego stadionu. Podobne problemy pan Walter wieszczy Stadionowi Narodowemu: „Myślę, że troszkę gorzej będzie ze Stadionem Narodowym, gdzie nie ma możliwości prezentowania innych sportów - nie ma bieżni, rzutni itd.”. W redakcji LL! jesteśmy wprawdzie bardzo wrażliwi i nie lubimy robić ludziom przykrości, ale w tym wypadku musimy. Panie Mariuszu, stadion Legii nie będzie miał bieżni, ani też rzutni. Ale gdyby chciał Pan porzucać swoim legendarnym już beretem, to zapraszamy na Mistrzostwa Świata do Krotoszyna. Jak już kiedyś wspomniałem, rekordzistą świata jest pan Eugeniusz Szczur, który osiągnął rezultat 40, 98 m. Powodzenia! Aha, Leszek Miklas chciał się bardziej zaangażować w sprawy sportowe, więc może warto zaangażować go w ten projekt?

Czwartek. A propos Leszka Miklasa, to po dymisji Jana Urbana już dwukrotnie wspominał o dymisji i chęci zajęcia się sprawami pionu sportowego. To wieszczy raczej szybszą niż późniejszą zmianę na stanowisku prezesa, tym bardziej że podobną melodię wyćwierkują wróbelki z Łazienkowskiej. A teraz zadanie z logiki. Sprawdźcie poprawność logiczną zdań: „Jeżeli prezesem nie zostanie ktoś z zewnątrz, to będzie nim Paweł Kosmala” i „Jeżeli prezesem zostanie ktoś z wewnątrz, to będzie nim Marek Drabczyk”. Powodzenia przyjaciele! Jednakże, wciąż miłościwie nam panujący, prezes Miklas nie daje o sobie zapomnieć. Najpierw był wywiad w radio, w którym obiecywał wielką Legię i parę „eventów” (sic!) przy okazji otwarcia nowych trybun. Potem polemika z dziennikarzem jednego z portali internetowych w sprawie cen biletów. Pan jeszcze prezes mówił strasznie dużo i zawile na temat cen biletów zniżkowych, karnetów i innych takich. Nie potrafił albo nie chciał powiedzieć, za ile będziemy mogli kupić normalny bilet. Dla jasności, nie krytykuję cen biletów, nawet jeśli będą wysokie, bo to i tak nic nie da. Ja rozumiem, że w tym klubie mówienie prawdy wprost nie jest pożądane, ale czego tu się obawiać? W każdym razie, według naszych redakcyjnych wyliczeń, najtańszy bilet normalny będzie kosztował ponad 40 zł. Wprawdzie drużyna jeszcze nie na miarę Europy, ale ceny już jak najbardziej tak. Od czegoś trzeba zacząć.

Piątek. Mecz w Gdańsku był pierwszym takim od lat 10. W roku 2000 Legia też przegrywała na wyjeździe 0-2, by ostatecznie wygrać 3-2. Podobnie było w Gdańsku, ale tym razem nasi pupile byli od gospodarzy zdecydowanie lepsi. Wprawdzie stracili dwa gole w 10 minut, ale z biegiem minut Lechia przestawała istnieć. A legioniści walczyli, biegali, gryźli trawę. Okazuje się, że jednak można, a i świeżość przyszła w odpowiednim momencie. No i co najważniejsze, „wojskowi” znów stanowili drużynę – wspólna mobilizacja przed II połową czy wspólna radość ze zdobytych bramek. To raduje serca nawet największych krytyków „Grzelusia” i spółki. Jedyny minus naszej wygranej, to fakt, że będę musiał wywiązać się z zeszłotygodniowego zobowiązania i ufundować Inakiemu Astizowi pudełko ptysiów. Jak się okazuje – wraz z pączkami od „Kowala” – to najlepsza forma mobilizacji! Ale i tak mam dobrze. Takie „Weszło” będzie musiało ucałować dłoń Leo Beenhakkera, bowiem Błażej Augustyn rozegrał swój 10 mecz w Serie A w tym sezonie. A redakcja rzeczonego portalu, w przeciwieństwie do mnie (hyhy), nigdy w Błażejka nie wierzyła. Aha, i jeszcze jedno. Brawo trener Białas! Rozbieganie o 3 w nocy może i nie było niezbędne, ale swą decyzją nasz szkoleniowiec pokazał, że to on rządzi w tym zespole. I tak trzymać!

Sobota. Doping wraca na Łazienkowską! Pewien patologiczny bębniarz, że nie będę wymieniał nazwiska, zniszczył swój bęben, na pewno w trakcie chuligańskich wybryków, po czym poszedł do sklepu muzycznego, by nabyć kolejny. Gdy wyłuszczył sprzedawcy swe kibolskie potrzeby, ten oświadczył, że u niego kibice już kupowali bęben i nawet fakturę na niego wystawił. Tu naszego bohatera oświeciło, że kibice raczej faktur nie biorą. I rzeczywiście. Bęben nabył KP Legia Warszawa S.S.A. Wkrótce wróci doping! W górę serca!

Niedziela. Coraz lepiej radzą sobie bohaterowie tej części „KO”. Wspomniany wyżej Błażej Augustyn ponownie rozegrał cały mecz (i znów zarobił „żółtko”), a z ławki podniósł się Roger Guerreiro. O kurka wodna!

Tekst tygodnia:
„Już teraz rozmawiamy z piłkarzami, którzy mogą popisać kontrakt od 1 lipca. Latem wydamy ponad milion euro. Ale „ponad 1 milion euro” może oznaczać i 10 milionów. I tak to należy rozumieć” – Jarosław Ostrowski, członek zarządu KP Legia.

Zdjęcie tygodnia:


fot. AB/RDC

Zobaczycie, ja i tak pójdę do nieba! :-)


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.