Mucha pożegnał się z Warszawą
W piątek w Instytucie Słowackim na stołecznej Starówce Jan Mucha spotkał się z kibicami. Kilkudziesięciu zgromadzonych wysłuchało wspomnień Słowaka z pięcioletniego pobytu w Warszawie. Mucha trafił do Legii w sezonie 2005/06 - wcześniej nie miał okazji, by zwiedzić stolicę Polski. Najlepszy obecnie zawodnik Legii pamięta swój pierwszy mecz: "Było to spotkanie w Pucharze Polski z KSZO Ostrowiec - puściłem jedną bramkę".
Fotoreportaż ze spotkania - 27 zdjęć Hagiego
Na początku spotkania organizatorzy wyemitowali zabawny film, w którym warszawiacy odpowiadali na pytanie "z czym kojarzy ci się MUCHA?". "Jakiś czas temu jadłem sushi z Anną Muchą... to znaczy po prostu siedziała przy stoliku obok" - zażartował Mucha.
Dlaczego Jan Mucha został bramkarzem? "Mój tata był bramkarzem, brat również i ja nie miałem wyjścia" - opowiadał Słowak. Po zakończeniu sezonu Mucha przeniesie się do angielskiego Evertonu. W ostatnich dniach przebywał w Liverpoolu, wybierał mieszkanie i w środę trenował z nowymi kolegami. "To inny świat, zabrakłoby czasu aby o tym opowiadać" - mówił z uśmiechem bramkarz Legii. Na zakończenie swojej przygody z Legią chciałby zakwalifikować się do europejskich pucharów. "Jest jeszcze teoretyczna szansa na mistrzostwo, ale stąpam twardo po ziemi" - mówi Mucha. Tak samo odniósł się do szans Słowacji na mistrzostwach świata w RPA: "W kraju wszyscy są zadnia, że mamy łatwą grupę i z niej wyjdziemy. Gramy jednak z mistrzami świata, a Paragwaj już wielokrotnie brał udział w turniejach finałowych. My natomiast awansowaliśmy pierwszy raz i sam udział jest już czymś wielkim".
Jedną z atrakcji wieczoru był konkurs wiedzy o "Muszkinie", ponadto rozlosowano kilka nagród w postaci koszulek, szalików i czapeczek reprezentacji Słowacji. Jan Mucha podarował kibicom także koszulkę Legii z autografami wszystkich zawodników stołecznej drużyny.