Mucha: Grałem do końca
Jan Mucha po zakończeniu sezonu pożegnał się z Legią i udał się z kadrą Słowacji na przygotowania na rozpoczynające się 11 czerwca Mistrzostwa Świata w RPA. Golkiper Legii po MŚ będzie zawodnikiem Evertonu. Legia za transfer swojego bramkarza nie dostała ani złotówki. "Czułem się tu świetnie, ale przyszedł czas na zmianę. Zawsze chciałem grać w lidze angielskiej. Oferty z Evertonu się nie odrzuca" - mówi Słowak w rozmowie z Gazetą Wyborczą.
Mucha nie spodziewał się, że w takich okolicznościach pożegna się z Legią. "Nie tylko te ostatnie mecze, ale w ogóle cały sezon był nieciekawy. Niczego nie wygraliśmy, a czwarte miejsce to porażka" - mówi Gazecie. Nasz bramkarz przekonuje, że w każdym meczu dawał z siebie wszystko. Na mecz z Wisłą zaprosił trenera bramkarzy Evertonu, Chrisa Woodsa, z którym po meczu udał się na kolację. "Woods mówił, że to był poziom najwyżej trzeciej ligi angielskiej i dopytywał się, czy to naprawdę były dwa czołowe kluby ligi" - mówi Mucha.
Mucha o polskiej lidze ma słabe zdanie - porównuje nasze rozgrywki do ligi słowackiej i uważa, że polska ekstraklasa jest... 50 lat za angielską. Przeprowadzkę do Evertonu zawdzięcza zaś nie występom przy Łazienkowskiej, a występom w reprezentacji swojego kraju. "Nie trafiłem do Evertonu z Legii, tylko z reprezentacji. Skauci Evertonu widzieli mnie w sześciu meczach: pięciu w słowackiej kadrze i jednym ligowym z Arką [1:0], w którym miałem dwa wybicia i raz wyskoczyłem do dośrodkowania" - przekonuje.
Mucha wspomina także o negocjacjach z Legią. Jak przyznaje, Legia nie była zainteresowana podpisaniem z nim umowy dwa lata temu na jego warunkach. "Chciałem przedłużyć umowę chyba dwa lata temu, ale klub nie był zainteresowany i nie był w stanie spełnić moich oczekiwań. A chciałem mniej, niż mi oferował zimą" - mówi. Mucha jest jednak wdzięczny Legii, że ta po podpisaniu przez niego kontraktu z Evertonem nie wysłała go do rezerw.