REKLAMA

Kątem oka - 38. tydzień z głowy

Qbas - Wiadomość archiwalna

Dwa zwycięstwa w ciągu jednego tygodnia to coś, czego z pewnością się nie spodziewaliśmy. A jednak „wywiadówka” z udziałem kibiców przyniosła spodziewany efekt. W spotkaniu przeciwko Pogoni widać było przebłyski poprawy, a z Lechem drużyna walczyła już na całego. I o to chodzi! Właśnie tego oczekujemy w pierwszej kolejności: zaangażowania, determinacji, za Legię, za Warszawę! Jako jeden z pierwszych pojął to... Ivica Vrdoljak, a tym samym wyszło na jaw, że z duszą wojownika trzeba się urodzić.
Jak ktoś był gułą, to nią pozostanie, choćby nie wiem jak bardzo udawał walczaka. W tym miejscu pozdrawiam serdecznie Maćka Rybusa i Takesure`a Chinyamę. Fajnie, naprawdę fajnie zagraliście przeciw „Kolejorzowi”. Dwaj przyjaciele z boiska – głupek i leń.

Poniedziałek. Trwa prasowa nagonka na Macieja Iwańskiego, zwłaszcza w „GieWu”. Okazuje się, że nasz poczciwy „Iwanek” to prawdziwy demon. Fika kibicom, rządzi szatnią, kopie dołki pod trenerami, ba, sabotuje ich pracę! Pamiętliwy, złośliwy, niepokorny, ale co najważniejsze wszechmocny. Zastanawiam się tylko, jakie magiczne właściwości musi posiadać „Ajwen”, skoro nikt nie może sobie z nim poradzić? Czyżby to Skorża, nasz najdroższy, miał okazać się egzorcystą, który wygoni zło z Macieja? Na razie wygonił go do Młodej Ekstraklasy, choć już wróbelki ćwierkają, że ta banicja nie potrwa długo, bo w środku pola duże kłopoty. Cabral nie umie grać w piłkę, Borysiuk nie potrafi celnie podać, a Vrdoljak wykartkował się na mecz z Lechią. Wypada więc uśmiechnąć się do Iwańskiego. Ciekawe, jak szerokim uśmiechem ten się odwzajemni?

Wtorek. Gramy tzw. mecz przyjaźni w Szczecinie, gdzie tradycyjnie nasi gracze zbierają porcje gwizdów od lokalnych „normalsów”. Ale najważniejsze, że wreszcie wygrywają, a kibice solidnie umacniają zgodę. Zwycięską bramkę zdobywa Michał Kucharczyk vel. Kucharski (jak mówił treneiro Skorżeiro). Duże brawa po raz pierwszy! A warto też pamiętać o przytomnej asyście Vrdoljaka. Uwadze kibiców umykają natomiast rewelacje prasowe. Wg jednych do Warszawy ma wrócić na wypożyczenie Wojtek Szczęsny, a inni twierdzą, że sam, miłościwie panujący w sercach kibiców, Artur Boruc. Gdyby tak policzyć to będziemy mieli aż 5. bramkarzy. Awangardowo. Jest nadzieja, że wówczas przestaniemy tracić głupie bramki. A, zapomniałbym. Na testach w Legii pojawił się jakiś anonim z Ukrainy. W życiu strzelił mniej goli niż Bartuś Grzelak w ciągu swej legijnej przygody. Niezła desperacja. Brać go!

Środa. Omotoyossi piłkarzem Swansea – głosił poranny komunikat. No tak się chłopakowi spodobało w Warszawie, że jak wyjechał na zgrupowanie kadry Beninu, tak już z niego do Polski nie wrócił. Widocznie umie jednak grać w piłkę.

Czwartek. „Wszyscy mamy podwyższone ciśnienie przed meczem z Lechem” – mówił na konferencji prasowej Skorża Maciej, trener I (?) kategorii. Jak miało się okazać, niektórzy nie radzą sobie z nadciśnieniem i pada im na mózg. Szkoda, że do tej kategorii zalicza się również ten Najważniejszy.
Wieczorem natomiast pojawiła się informacja „Nieznanych Sprawców”. Komunikat głosił, że skoro klub nie zgodził się, by „Staruch” i „Kelner” weszli na Lecha, to oni nie zrobią oprawy. Ładnie z ich strony, solidarnie z kolegami. Serio. Jedno pytanie tylko: oprawa jest dla klubu czy dla kibiców?

Piątek. Po raz kolejny mogliśmy przekonać się, że niemożliwe nie istnieje. Pół meczu w osłabieniu i wygrana z prowadzącym od 9. min. Lechem mówi samo za siebie. Piękna walka większości piłkarzy, zwłaszcza Vrdoljaka i Kucharczyka (brawa po raz drugi!), wystarczyła do ogrania odwiecznego rywala. Lechici zagrali bardzo dobrze i mądrze do przerwy. Popełnili właściwie jeden błąd w obronie, po którym padła bramka dla nas. Co zrobili w II połowie, to pewnie nie wiedzą sami. Legioniści natomiast, niesieni dopingiem, grali świetnie. Zaryzykuję tezę, że była to najlepsza połowa „wojskowych” w tym sezonie. Plusy nie mogą jednak przesłonić nam minusów. A tak przypadkiem się składa, że gdy graliśmy już dobrze, na ławce nie było Macieja Skorży, którego wykluczeniem ukarał sędzia. O ironio, trener oglądał mecz z tunelu, w towarzystwie usuniętego z boiska Rybusa. Głupota tego ostatniego staje się wręcz przysłowiowa. Szczęśliwie jego czerwona kartka sprawiła, że poznaniacy powariowali. I to jedyny pozytyw jego udziału w tym spotkaniu. Właściwie to Legia od początku grała w osłabieniu, bo Chinyama właściwie nie istniał. Naprawdę sumiennie zapracował na zaszczytne miano statysty roku. I jeszcze mały kamyczek do ogródka Ariela Borysiuka. Najwyższy już czas, by chłopak zaczął grać w piłkę, bo coraz bardziej przypomina Macieja Murawskiego – wślizg, kopniak, wślizg, kosa, łokieć, walka, bieganie, 51 przechwytów, 50 strat. Defensywny pomocnik MUSI przynajmniej celnie podawać. A Borysiuk ostatnio ma z tym ogromne problemy. O strzałach litościwie nie wspomnę. Do roboty chłopie!
A na koniec dwa zdania o kibicach Lecha. Fajna oprawa, niezły doping, ale 1400 szalików obrażających Legię to żenada. Wieś tańczy i śpiewa.

Weekend. Na kolana chamy! Zwycięską bramkę dla Sybiru zdobył Barteeeeeek Grzeeeeeelaaaaaak! Ile goli ma Sybir?! Dziękuję!

Zdjęcie tygodnia



„To my, niechciani nielubiani!” - fot. Mishka


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.